22 grudnia 2001 roku w szpitalu na Szaserów zmarł niespodziewanie Grzegorz Ciechowski. Wszechstronny i charyzmatyczny – tak lidera Republiki, występującego również pod pseudonimami Obywatel GC i Grzegorz z Ciechowa, wspomina Leszek Gnoiński, autor książki poświęconej zespołowi Republika.
22 grudnia 2001 roku zespół Republika, a zwłaszcza jego lider Grzegorz Ciechowski, mieli kalendarz wypełniony po brzegi. Nic nie wskazywało na to, by Ciechowski miał powód, by przerwać plany zawodowe. Był w pełni sił. "Byłem zupełnie zaskoczony, kiedy dostałem SMS z wiadomością, że Grzegorz niespodziewanie zasłabł, a jego stan z każdą godziną wydaje się gorszy" – wspomina Leszek Gnoiński, dziennikarz muzyczny, autor jedynej pełnej biografii zespołu Republika.
W życiu muzyka nic nie zwiastowało tragedii. Prywatnie wiodło mu się dobrze. Właśnie kupił działkę w Chotomowie, a jego żona Anna, spodziewała się dziecka. "Kiedy odwiedziłem go parę tygodni wcześniej, ze zdziwieniem zobaczyłem, że Grzegorz trzyma w domu sprzęt do ćwiczeń siłowych" - wspomina Gnoiński. "Fascynowała go kulturystyka, co nie pasowało do wizerunku rockandrollowca. Dbał nie tylko o intelekt, ale i ciało".
20 grudnia Ciechowski nagle zasłabł. Natychmiast przewieziono go do Centralnego Szpitala Klinicznego MON przy ulicy Szaserów w Warszawie. "W czwartek badania wykazały dużego tętniaka aorty, bardzo poważne schorzenie. Przy jego pęknięciu szanse na przeżycie są bliskie zeru" – napisał Gnoiński w książce "Republika. Nieustanne tango". Autor wspomina, że artystę planowano przewieźć do Instytutu Kardiologii w Aninie. Ryzyko jednak okazało się za duże. Profesor prowadzący nie zgodził się, obawiając się, że podróż z Warszawy do Anina może dla Grzegorza być tragiczna w skutkach. Operowano go na Szaserów 21 grudnia w południe. Niestety, po operacji rodzina została poinformowana, że zabieg się nie powiódł i pacjenta nie udało się jednak uratować, pomimo optymistycznych prognoz. Grzegorz Ciechowski, lider, wokalista i autor tekstów grupy Republika, zmarł 22 grudnia. "Jeden z najwybitniejszych artystów swoich czasów" – podkreśla Gnoiński. W chwili śmierci Ciechowski miał 44 lata.
Dla fanów i świata muzyki odejście tak wielkiej osobowości sceny rockowej było szokiem. Wielu nie otrząsnęło się z niego do dziś. Leszek Gnoiński podkreśla, że Republika nie była tylko jedną z grup rockowych, które wypłynęły z w latach 80., gromadząc wokół siebie młodzież żyjącą w czasach komunistycznego reżimu, niewidzącą przed sobą perspektyw, gotową wyrazić swój bunt. "Republikę można by nazwać zespołem-metaforą, metaforą Orwellowskiego świata, w którym wszyscy mają podlegać tym samym regułom" – mówi. Jak zaznacza, wiele ze swojego charakteru repertuar Republiki zawdzięczał wykształceniu Ciechowskiego. "Studiował polonistykę i od wczesnej młodości fascynowała go literatura, zwłaszcza dwudziestowieczna i anglojęzyczna" - podkreśla Gnoiński.
Twórczość Republiki przed 1989 rokiem była umiejętnym manewrowaniem pomiędzy wymogami cenzury i aluzjami politycznymi, które publiczność chwytała w mig. "Ich piosenki były mocno przesiąknięte erotyką, to pozwalało odwrócić uwagę cenzorów od aluzji politycznych" – zauważa Gnoiński.
Fani Republiki chętnie naśladowali styl Ciechowskiego – pamiętną bujną blond grzywkę i charakterystyczny czarno-biały strój. Zespół miał jednak i przeciwników, którzy nie wahali się wyrażać swojej nienawiści podczas wydarzeń publicznych. Podczas występu zespołu w Jarocinie w 1985 roku w stronę sceny poszybowały zgniłe pomidory i torby z kefirem. Grupa jednak dokończyła występ, a pierwsze piosenki zdołały uciszyć nawet najbardziej agresywnych prowodyrów bójek.
Jak podkreśla Gnoiński, miarą wielkości Ciechowskiego były nie tylko charyzma i wybitny dar pisania tekstów, ale też wszechstronność i otwartość na nurty muzyczne i sceniczne wizerunki. "Z lidera Republiki przeistaczał się w Obywatela GC lub sięgającego po niepopularny wówczas jeszcze folklor, Grzegorza z Ciechowa. Ostatnią muzyką filmową w dorobku Ciechowskiego była ścieżka dźwiękowa do polskiego filmu i serialu +Wiedźmin+".
Jakim artystą były dzisiaj, gdyby przedwczesna śmierć nie przerwała jego kariery? Gnoiński nie ma wątpliwości, że wszystkie umiejętności, które przez dwadzieścia kilka lat swojej drogi twórczej ujawnił Grzegorz Ciechowski, nadal byłyby na wagę złota. "Jestem pewien, że wciąż byłby jednym z najwybitniejszych osobowości świata polskiej muzyki" – przypuszcza, przypominając o sukcesach Ciechowskiego jako producenta i twórcy muzyki filmowej. "Był producentem Justyny Steczkowskiej, Krzysztofa Antkowiaka czy Katarzyny Groniec i z każdego z tych artystów potrafił wydobyć zupełnie inny charakter" - dodał Gnoiński. (PAP)
Autor: Malwina Wapińska
aszw/