Mianem historycznej chwili określa litewski politolog Andrzej Pukszto w rozmowie z PAP przyjęcie we wtorek przez Sejm ustawy o pisowni nazwisk, w tym nazwisk polskich. Politolog z Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie wskazuje, że wyeliminowuje to jedną ze spornych kwestii obecnych od 30 lat w stosunkach Wilna i Warszawy.
Ustawę musi jeszcze podpisać prezydent. Politolog podkreśla jednak, że „Litwa jest republiką parlamentarną”. Wyraża też nadzieję, że „prezydent Gitanas Nauseda podpisze ustawę chociażby ze względu na obecną sytuację geopolityczną i bliskie stosunki z prezydentem Polski Andrzejem Dudą”.
Batalia o pisownię nazwisk polskich na Litwie trwała prawie 30 lat, od czasu podpisania w 1994 roku traktatu polsko-litewskiego przewidującego możliwości zapisu w oryginale polskich nazwisk w litewskich dokumentach i litewskich nazwisk w polskich dokumentach.
Uprawomocnieniu zapisu nielitewskich nazwisk w formie oryginalnej sprzeciwiała się i nadal sprzeciwia się część polityków i społeczeństwa litewskiego, która uważa, że zagraża to statusowi języka państwowego, czyli litewskiego.
Odbyło się wiele pikiet „za” i „przeciw”. Przygotowano nie jedną petycję. Na ten temat wypowiadali się kolejni prezydenci obu krajów, szefowie rządów, kwestia była obecna podczas wszystkich kampanii wyborczych na Litwie i wizyt przedstawicieli władz Polski na Litwie i litewskich w Polsce.
Dla niektórych litewskich polityków, na przykład europosła Andriusa Kulbiliusa czy posła Emanuelisa Zingierisa, sprawa uregulowania pisowni nazwisk jest również sprawą honoru i spłatą długu wobec św.p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W kwietniu 2010 roku prezydent Kaczyński, na dwa dni przed katastrofą smoleńską, przyleciał do Wilna na kilka godzin, by uhonorować swoją obecnością zapowiadane na ten dzień przyjęcie ustawy o pisowni nazwisk polskich. Niestety, po raz kolejny w parlamencie zabrakło głosów. Fakt ten został przez wielu odebrany jako policzek. Ciągły brak decyzji litewskich polityków w 2010 r. stał się też m.in. powodem praktycznego zamrożenia przez Warszawę na sześć lat stosunków z Wilnem.
Tymczasem poprawnego zapisu nazwisk zaczęły coraz częściej domagać też Litwinki wychodzące za mąż za obcokrajowców. Zgodnie z obowiązującą dotychczas zasadą nielitewskie imiona i nazwiska w dokumentach tożsamości Litwy mogą być zapisane tylko w formie litewskiej. Często więc żona obcokrajowca w dokumentach, jako obywatelka Litwy, ma inną formę zapisu nazwiska niż jej mąż, czy dziecko.
„Społeczeństwo litewskie wreszcie dojrzało, ale dużą rolę w rozstrzygnięciu problemu odegrali Polacy i Polska” – podkreśla Pukszto. Przyznaje również, że dla przyjęcia ustawy utworzyła się sprzyjająca koniunktura polityczna.
Politolog wskazuje, że obecnie rządzący na Litwie – konserwatyści i liberałowie – w umowie koalicyjnej zobowiązali się do rozstrzygnięcia kwestii pisowni nazwisk. Stanowisko ministra sprawiedliwości w tym rządzie objęła Ewelina Dobrowolska – litewska prawniczka narodowości polskiej, która przez kilka lat w litewskich sądach skutecznie walczyła o poprawny zapis nazwiska. Doradcą przewodniczącej Sejmu został kolejny litewski prawnik pochodzenia polskiego Aleksander Radczenko.
„To wszystko, a także ciągła obecność kwestii pisowni nazwisk podczas polsko-litewskich rozmów, zaowocowało przyjęciem ustawy" – mówi Pukszto.
Ustawa zacznie obowiązywać, gdy podpisze ją prezydent Nauseda, który – w ocenie Puszty – "nie jest zbyt przychylny legalizacji zapisu nazwisk nielitewskich w formie oryginalnej”. „Należy oczekiwać też apeli o wetowanie ustawy, ale trzeba mieć też nadzieję, że prezydent podpisze ustawę chociażby ze względu na obecną sytuację geopolityczną i bliskie stosunki z prezydentem Polski Andrzejem Dudą”.
Zdaniem Pukszty, „zamknięcie sprawy pisowni nazwisk na tym etapie pozytywnie wpłynie na obecne stosunki polsko-litewskie, które i tak są dobre”.
„W tak niebezpieczny świecie, w jakim obecnie żyjemy, nigdy nie za wiele pozytywnych cegiełek w budowaniu wzajemnych relacji i zrozumienia” – mówi politolog Andrzej Pukszto.
Sejm Litwy we wtorek przyjął projekt ustawy określający zapis nielitewskich nazwisk w litewskich, w tym polskich, w dokumentach tożsamości. Ustawę w ostatnim głosowaniu poparło 82 posłów w 141-osobowym Sejmie. 37 opowiedziało się przeciwko, a trzech powstrzymało się od głosu.
Przyjęty dokument przewiduje możliwość zapisu nielitewskich nazwisk alfabetem łacińskim, czyli zezwala na używanie łacińskich liter „w”, „q” i „x”, których nie ma w litewskim alfabecie. Wraz z przyjęciem ustawy rezygnuje się też z zapisu nielitewskich nazwisk w litewskim brzmieniu. Oznacza to, że po wejściu w życie ustawy można będzie używać dwuznaków, na przykład „cz” albo „rz”, albo poprawnego zapisu imienia, na przykład „Anna”, które w wersji litewskiej zapisywane jest jako „Ana”. Ustawa wyklucza jednak możliwość używania znaków diakrytycznych.
„To jest bardziej skomplikowana kwestia. Dla jej rozstrzygnięcia trzeba będzie popracować nad stworzeniem koalicji ponadpartyjnej” – powiedział PAP doradca przewodniczącej Sejmu Aleksander Radczenko. Wskazał przy tym, że „w tym parlamencie są szanse na uchwalenie takiej ustawy” o pisowni znaków diakrytycznych.
„Najważniejsze, że furtka została już uchylona” – wskazuje Radczenko.
Z Wilna Aleksandra Akińczo (PAP)
aki/ jar/