Kopernik był człowiekiem z krwi i kości. Kochał i był kochany, o czym niewielu wciąż wie, widząc w nim tylko genialnego astronoma – mówi PAP znawca życia i dzieł Mikołaja Kopernika dr Jerzy Sikorski, autor kilku książek poświęconych naukowcowi.
Po powrocie ze studiów w Krakowie i Padwie Mikołaj Kopernik osiadł na Warmii. Jego wuj Łukasz Watzenrode był tu biskupem, a Kopernika uczynił członkiem fromborskiej kapituły katedralnej. We Fromborku Kopernik spędził znaczną część życia, tu prowadził obserwacje nieba i pisał m.in. "De revolutionibus", ale też wyjeżdżał do innych miast, blisko cztery lata spędził w Olsztynie, odwiedzał Nowe Miasto Lubawskie, wiele lat pracował też w Lidzbarku Warmińskim. Kapituła nazywała go "doktorem Mikołajem" i stosowała do jego wskazań medycznych. Jednak, gdy Kopernik się zakochał, stał się dla kapituły "panem Mikołajem", a niedawni pacjenci słali na niego, i jego nieobyczajne prowadzenie się, donosy do biskupa.
"Ironią losu Kopernika za kobietę ścigał bp. Dantyszek, który święty nie był i regularnie wysyłał do Hiszpanii alimenty" - powiedział PAP dr Jerzy Sikorski.
"Kopernik zakochał się około 1530 roku. Skończył wówczas +De revolutionibus+ i pewien kardynał w Rzymie obiecał mu wydanie tego dzieła. Kopernik wiązał z tym wielkie nadzieje, ale kardynał ów nagle zmarł. Kopernik mocno to przeżył, zdał sobie sprawę z tego, że wydanie tej księgi się skomplikowało. Wówczas pojawiła się Anna Schilling, która, jak to kobieta, umiała i pocieszyła strapionego mężczyznę" - powiedział PAP dr Sikorski.
Owa kobieta nazywała się Anna Schilling i niewiele o niej wiadomo poza tym, że była zamężna i próbowała się rozwieść z mężem, ale nie dokończono rozwodowych formalności. "W rzeczywistości czuła się wolna, a je prawowity małżonek nie wiedzieć, gdzie się podziewał. We Fromborku nie było go z pewnością" - napisał w "Prywatnym życiu Mikołaja Kopernika" dr Sikorski.
Przez lata mylnie uważano, że ukochana Kopernika była córką jednego z najświetniejszych artystów medalierów epoki renesansu Macieja Schillinga, ale w ocenie Sikorskiego mogła być raczej jego krewną np. bratanicą, czy nawet żoną, któregoś z bratanków (nazwisko prawdopodobnie miała po mężu).
Formalnie Anna Schiling była gospodynią Kopernika. "Gospodyni była panią. Nie doiła krów, nie zbierała jajek w kurniku, nie doglądała kapłonów, nie rozniecała ognia pod kuchnią, nie dźwigała kubełków z wodą, nie zmywała garnków, ani nie prała bielizny domowej. Jej ręce były świeże i czyste. Ona bezpośrednio usługiwała panu" - wyjaśnił jej rolę dr Sikorski, który też ustalił, że raz do roku Anna z przyjaciółką jechała na jarmark do Królewca, by się okupić w najmodniejsze suknie.
Obserwatorów romansu Kopernika i Schilling najbardziej gorszyła różnica wieku - kobieta była o 25 lub nawet 30 lat młodsza od Kopernika. "Jej młodość rzucała się w oczy dopiero w związku z jego starością" - podkreślił dr Sikorski.
O zbytniej zażyłości "pana Mikołaja" z gosposią wtajemniczeni donosili bp. Dantyszkowi (podobne listy dotyczyły też innych kanoników, którzy tworzyli związki z kobietami). "Zachowało się mało dokumentów o życiu naukowym Kopernika, ale akurat o miłosnym są. Ma je w zasobach archiwum archidiecezji warmińskiej" - powiedział PAP dr Sikorski.
Na skutek napomnień bp. Danyszka Anna Schilling najpierw wyprowadziła się z domu Kopernika i kupiła dom we Fromborku. Tropiciele ich związku donosili jednak biskupowi o potajemnych schadzkach, wobec czego Schilling wyjechała z Fromborka.
"Przyjechała do Fromborka, gdy dowiedziała się o śmierci Kopernika. Wiedziała, gdzie go pochowano, bo wiedziała, którym ołtarzem w katedrze się opiekował. Gdy tam poszła polecono ją przepędzić, potraktowano ją wówczas dość okrutnie" - wyjaśnił Sikorski.
W jego ocenie, obecność Anny Schilling w życiu Kopernika przez lata była mało eksponowana, gdyż badacze uważali, że nie wypada o tym pisać, że "to nie przystoi". "Nic bardziej mylnego, choć Kopernik był geniuszem, to był też człowiekiem - takim z krwi i kości" - podkreślił. (PAP)
Autorka: Joanna Kiewisz-Wojciechowska
jwo/ pat/