„Wyśpiewać pokój”- taki najważniejszy cel wskazuje się we Włoszech przed rozpoczynającym się we wtorek w Turynie konkursem Eurowizji. Dominuje przekonanie, że impreza zorganizowana w stolicy Piemontu będzie miała ogólnoświatowy zasięg także ze względu na przesłanie, jakie z niej popłynie.
66., włoska edycja konkursu piosenki z udziałem reprezentantów 40 krajów jest nadzwyczaj mocno osadzona w dramatycznej sytuacji geopolitycznej w wyniku wojny w Ukrainie - podkreślają komentatorzy we włoskich mediach.
Jak zaznaczają, właśnie z tego powodu wydarzenie to przejdzie do historii, a z całą pewnością kontekst wojny będzie miał wpływ na jego przebieg. Rosja jako agresor została wykluczona z Eurowizji, a ukraińska grupa Kalush Orchestra z piosenką „Stefania”, dedykowaną matkom, od dawna uważana jest za faworyta.
Jak zauważa włoska agencja informacyjna Agi, konkurs został stworzony po to, by zjednoczyć powojenną Europę także poprzez muzykę. W tym roku będzie miał wyjątkową wymowę i powróci do pierwotnej intencji; artyści staną w obronie pokoju i przeciwko agresji.
Włosi mają świadomość tego, że w tej sytuacji organizują nadzwyczajną edycję konkursu. Zawdzięczają to zaś zeszłorocznemu zwycięstwu rzymskiej grupy Maneskin, która piosenką „Zitti e buoni”, a także swymi następnymi przebojami, podbiła cały światowy rynek muzyczny i zdobyła miliony fanów.
Nikt nie ma wątpliwości, że ukraińska grupa pójdzie pewnym krokiem po zwycięstwo, którego wymowa miałaby wzniosły i symboliczny wymiar.
Według Włochów szanse na spory sukces ma ich duet Mahmood i Blanco, którzy zaprezentują piosenkę „Brividi” (Dreszcze). Wygrali z nią w lutym festiwal w San Remo. Kciuki trzymają również za drugiego włoskiego artystę w konkursie - bardzo popularnego Achille Lauro, który wywalczył sobie prawo reprezentowania republiki San Marino.
Dwa półfinały odbędą się we wtorek i w czwartek, a finał w sobotę. Imprezę poprowadzą znani piosenkarze: Laura Pausini i Mika oraz prezenter telewizyjny i radiowy Alessandro Cattelan.
Pierwszego wieczoru wystąpi też włoski wokalista Diodato, który miał reprezentować swój kraj na Eurowizji przed dwoma laty, odwołanej z powodu pandemii. Poruszył świat wykonując swoją piosenkę „Fai rumore” (Rób hałas) w całkowicie opustoszałej Arenie w Weronie. Teraz, po dwóch latach otrzymał szansę zaśpiewania na Eurowizji utworu, którego nie mógł wtedy zaprezentować.
W pierwszym dniu półfinałów w obiekcie znanym jako Il PalaOlimpico albo PalaAlpitour wystąpią między innymi reprezentanci Albanii, Łotwy, Litwy, Szwajcarii, Słowenii, Ukrainy, Bułgarii, Holandii.
W czwartek na scenę wyjdzie reprezentujący Polskę Krystian Ochman, który wykona piosenkę „River”. Zaśpiewają też artyści z takich krajów, jak Izrael, Serbia, Malta, San Marino, Cypr, Irlandia.
Nadzwyczajnym gościem finału będzie w niedzielę grupa Maneskin.
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)
sw/ dki/