Dziś termopilska symbolika znów odżyła, tym razem na Wyspie Węży i w Mariupolu. Wszyscy niecierpliwie czekamy na Salaminę i powtórkę z historii – zauważa redaktor naczelny miesięcznika „Mówią wieki” prof. Michał Kopczyński.
Mit Spartan broniących cywilizacji greckiej od stuleci jest jednym z najczęściej przywoływanych przykładów bohaterstwa i poświęcenia na rzecz obrony własnego kraju. „Przechodniu, powiedz Sparcie – tymi słowami rozpoczyna się epigram Symonidesa, który na trwałe wszedł do europejskiej kultury pamięci” – przypomina prof. Michał Kopczyński. Dodaje, że to właśnie bój pod Termopilami i inne bitwy z Persami mogły przesądzić o samym istnieniu kultury europejskiej, której kolebką były greckie polis. Stąd wynikają odwołania do bitwy sprzed 2,5 tysiąca lat obecne w myśleniu wielu narodów i państw desperacko walczących o swoją niepodległość. „Nawiązanie do termopilskiego mitu odnajdujemy w Azji, obu Amerykach i innych częściach świata” – zauważa prof. Michał Kopczyński.
Mit Spartan broniących cywilizacji greckiej od stuleci jest jednym z najczęściej przywoływanych przykładów bohaterstwa i poświęcenia na rzecz obrony własnego kraju. „Przechodniu, powiedz Sparcie – tymi słowami rozpoczyna się epigram Symonidesa, który na trwałe wszedł do europejskiej kultury pamięci” – przypomina prof. Michał Kopczyński.
Więcej światła na kulturowy fenomen Termopil rzuca prof. Ryszard Kulesza z Wydziału Historii UW. Do archetypu walki garstki przeciwko potężnemu przeciwnikowi odwoływały się zarówno państwa demokratyczne, jak i najbardziej zbrodnicze tyranie. „Ostatnia termopilska odsłona to Wyspa Węży na Morzu Azowskim. Dosadna odpowiedź jej obrońców na wezwanie do kapitulacji przywołała skojarzenia z repliką Leonidasa na żądanie Kserksesa, aby złożył broń (molon labe, przyjdź i weź), a w każdym razie ogólnie z Termopilami. Sparta to wspólna własność całej ludzkości” – podsumowuje prof. Kulesza.
Spartański oddział walczący pod Termopilami był złożony z wolnych obywateli Sparty, jak pisał Herodot było to „trzystu wyznaczonych prawem mężów, którzy mieli już synów”. Historyk prof. Nicholas Sekunda z Uniwersytetu Gdańskiego analizuje skąpe zapisy starożytnych historiografów, aby nakreślić rzeczywisty obraz spartańskiej wojskowości. Zauważa, że przyjęty przez Greków plan obrony był przemyślany i nastawiony na wyczerpanie przeważającego liczebnie wroga. „Strategia przyjęta przez Lacedemończyków i ich sojuszników polegała na przeciwstawieniu się siłom Achemenidów na zamkniętych przestrzeniach, zarówno na lądzie, jak i na morzu, gdzie przewaga liczebna okrętów i sił lądowych, a zwłaszcza kawalerii, miała mniejsze znaczenie” – zauważa badacz starożytności.
Wśród historyków wiele dyskusji wzbudza również zagadka liczebności armii perskiej. Sam Herodot twierdził, że wojska najeźdźców liczyły ponad 2 miliony żołnierzy. Jest to liczba nie mająca żadnego związku z rzeczywistością. Ojciec historii wiele miejsca poświęcił również na opis uzbrojenia niezliczonych ludów pod rozkazami Persji. „Opis perskiej armii ma na celu nie tyle przekazanie rzetelnego wyglądu uzbrojenia, ile raczej wywołanie przerażenia różnorodnością sił, z jakimi musieliby się zmierzyć Jonowie czy Grecy” – wyjaśnia prof. Sekunda.
Redakcja „Mówią wieki” przypomina także artykuł jednej z najwybitniejszych polskich badaczek starożytności prof. Ewy Wipszyckiej, opublikowany na łamach „Mówią wieki” w 1984 r., w którym przybliża ewolucję greckiej sztuki wojennej na przestrzeni kilkuset lat. W okresie klasycznym wojny były niemal stałym elementem ich rzeczywistości, ale prowadzono je tak, aby nie oznaczały zagłady tych wspólnot. „Rozpoczynano je wiosną i starano zakończyć przed zbiorami, na które rolnicy winni byli wrócić do domu. Konflikt rozstrzygano najczęściej w jednej bitwie, w której uczestniczyły wszystkie siły adwersarzy” – zauważa autorka. Starano się unikać zbyt dużych strat i jednoznacznie potępiano mordowanie cywilów z miasta przeciwnika.
„Opis perskiej armii ma na celu nie tyle przekazanie rzetelnego wyglądu uzbrojenia, ile raczej wywołanie przerażenia różnorodnością sił, z jakimi musieliby się zmierzyć Jonowie czy Grecy” – wyjaśnia prof. Sekunda.
Najnowszy numer „Mówią wieki” zainteresuje także pasjonatów innych epok i kręgów cywilizacyjnych. Historyk Chin Łukasz Czarnecki opowiada o wielkiej brytyjskiej wyprawie do Chin pod koniec XVIII w. Jej celem propagandowym było zaprezentowanie osiągnięć cywilizacji zachodniej. Manifestacja potęgi miała skruszyć opór Chińczyków przed kontaktami z „białymi barbarzyńcami”. Wysiłki Brytyjczyków zostały odrzucone przez cesarza i jego dwór. „Syn Niebios odrzucał wszystkie prośby angielskiego monarchy. Wedle jego słów Chiny posiadały wszelkie istniejące na świecie dobra i nie potrzebowały sprowadzać z obcych krajów nikomu niepotrzebnych dziwactw” – pisze autor. Sfrustrowany przewodniczący brytyjskiego poselstwa lord Macartney napisał, że państwo chińskie „jest jak stary, wariacki, flagowy okręt wojenny. [...] Kiedy za sterami zasiądzie pewnego dnia niewłaściwy człowiek – biada porządkowi na pokładzie, biada bezpieczeństwu statku”. Jak zauważa autor, kolejne stulecie potwierdziło prognozę brytyjskiego arystokraty.
W kolejnym odcinku dodatku tematycznego „Polski pieniądz przez wieki” historyk gospodarki prof. Wojciech Morawski przybliża historię Planu Marshalla. Dziś amerykańska idea odbudowy Europy jest stawiana jako wzór dla przyszłej odbudowy Ukrainy. Na wschodzie może być zaś traktowana jako zagrożenie. „Odrzucenie przez Europę Wschodnią pod naciskiem Stalina planu Marshalla doprowadziło do ostatecznego podziału kontynentu i stawiało na porządku dziennym kwestię konsolidacji radzieckiej strefy wpływów” – zauważa prof. Wojciech Morawski.(PAP)
Autor: Michał Szukała
szuk/