Ponad 80 dzieł 23 artystek i artystów znajdzie się na wystawie „Ciche życie”, pokazującej fenomen martwej natury w malarstwie polskim ostatnich 120 lat. Od środy można ją oglądać w Stalowej Woli w Galerii Malarstwa Alfonsa Karpińskiego.
Ekspozycja jest nową propozycją Muzeum Regionalnego w Stalowej Woli, a można ją będzie oglądać od środy do 28 sierpnia w pierwszej w kraju Galerii Malarstwa Alfonsa Karpińskiego.
Jak poinformowała Magdalena Wielgocka ze stalowowolskiego muzeum na wystawie pokazanych zostanie ponad 80 dzieł 23 artystek i artystów, w tym m.in.: Olgi Boznańskiej, Doroty Ćwieluch-Brincken, Tadeusza Jackowskiego, Ewy Kierskiej-Hoffmannowej, Romana Kramsztyka, Katarzyny Makieły-Organisty, Janusza Matuszewskiego, Józefa Pankiewicza, Kazimierza Podsadeckiego, Marka Przybyła, Mirosława Sikorskiego, Barbary Skąpskiej, Edyty Sobieraj, Jana Spychalskiego, Henryka Stażewskiego, Witolda Stelmachniewicza, Ireny Trzetrzewińskiej, Romualda Kamila Witkowskiego, Czesława Wdowiszewskiego, Szymona Wojtanowskiego, Witolda Wołczaskiego, Jana Wydry i Stanisława Zalewskiego.
Na wystawie znajdą się dzieła wypożyczone od artystek i artystów, kolekcjonerów oraz z Muzeum Narodowego w Krakowie, Muzeum Narodowego w Warszawie, Muzeum Okręgowego w Toruniu, Muzeum Sztuki w Łodzi, a także z Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie.
Dr Anna Król, która przygotowała scenariusz i aranżację plastyczną wystawy, zwróciła uwagę, że w XIX stuleciu martwa natura, będąca znakiem kultury mieszczańskiej, bardzo długo zajmowała – zgodnie z obowiązującą wówczas akademicką hierarchią tematów – drugorzędne miejsce, pełniąc funkcję przede wszystkim dekoracyjną, mimo że istniała już od czasów pompejańskich, a swój rozkwit przeżywała w epoce nowożytnej.
"Dopiero za sprawą impresjonistów i Paula Cezanne'a stała się w pełni autonomicznym gatunkiem malarstwa. Jej nazwa ukuta w kręgu francuskich akademików (nature morte) funkcjonuje w języku polskim i włoskim. W XVII w. malarze niderlandzcy zaczęli używać określenia stilleven, czyli dosłownie +ciche życie+, opisującego kompozycje przedstawiające nieruchome przedmioty, +modele+. Z czasem określenie to zmieniło swoje pierwotne znaczenie, stając się metaforą, poetyckim znakiem" – wyjaśniła dr Król.
Wskazała, że w malarstwie polskim zainteresowanie martwą naturą jako samodzielnym tematem artystycznym pojawiło się w latach 90. XIX wieku. Wtedy młodopolscy artyści zaczęli odkrywać jej możliwości i traktować ją jako pretekst do przeprowadzania eksperymentów formalnych, ale też do kodowania symbolicznych treści.
"Na obrazach odnajdujemy japońskie rekwizyty: porcelanowe wazy i buddyjskie ołtarzyki, jak np. u Józefa Pankiewicza, a także bukiety kwiatów u Olgi Boznańskiej. Zestawione w proste lub skomplikowane układy tworzą wyrafinowane, niekiedy wieloznaczne kompozycje" – zwróciła uwagę dr Król.
Dodała, że już w 20-leciu międzywojennym niemal wszyscy artyści podejmowali ten temat, tworząc oszczędne kompozycje o precyzyjnej, prawie konstruktywistycznej budowie, jak np. Romuald K. Witkowski, Stanisław Zalewski, a także ekspresyjne, malarskie – Jan Wydra, Roman Kramsztyk czy magiczne martwe natury – Jan Spychalski.
"Tę geometryzującą linię po wojnie kontynuowali m. in. Kazimierz Podsadecki i Henryk Stażewski" – dodała.
Zwróciła uwagę, że w obrazach z martwą naturą często zakodowane są treści symboliczne, a przedstawiane przedmioty nie są obojętne, ale zestawione w pewnym porządku stanowią określony tekst kultury.
"Niezależnie od przyjętego języka malarskiego obrazy prezentowane na wystawie zdają się wręcz samą esencją malowania" – stwierdziła.
(PAP)
Autorka: Agnieszka Pipała
api/ joz