Język ojczysty jest szczególnie drogi, gdy mieszkamy poza Krajem - mówi PAP pisarka dr Aleksandra Ziółkowska-Boehm. Od ponad 30 lat przebywa w Ameryce, gdzie napisała wiele książek.
Za swoją twórczość autorka otrzymała wiele nagród i wyróżnień. W minioną sobotę w konkursie Przeszłość/Przyszłość, uhonorowała ją Fundacja Janusza Kurtyki. Otrzymała nagrodę w kategorii "Polonia i Polacy za granicą". Jury konkursu uzasadniało, że wyróżniło ją za książki promujące polską historię.
„Z dużą radością odebrałam tę nagrodę. Cenię, że jej patronem jest wybitny historyk Janusz Kurtyka. W 1989 roku czytałam jego opublikowaną w podziemnym obiegu, pierwszą wydaną w Polsce biografię generała Leopolda Okulickiego, który był ostatnim komendantem głównym Armii Krajowej” – przypomina pisarka.
Chociaż od ponad 30 lat jest w Ameryce, osiedliła się w Wilmington, w stanie Delaware, zachowała swoje warszawskie mieszkanie. Często przebywa w Polsce.
„Język jest szczególnie drogi, gdy mieszkamy poza Krajem. Studiując polonistykę uczyłam się kochać literaturę, język, doceniać ludzi, którzy mi go w piękny sposób przybliżali. Za to, że kocham język polski, jestem wdzięczna swoim rodzicom, nauczycielom, profesorom. Miałam szczęście znać wybitne postaci: Melchiora Wańkowicza, profesora Władysława Tatarkiewicza, Ryszarda Kapuścińskiego i wielu innych” – wymienia pisarka, która dostała m.in. nagrodę Fulbrighta.
Zainteresowania Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm historią zaowocowały wydaniem takich m.in. książek w języku angielskim, jak +Kaia Heroine of the 1944 Warsaw Rising”, “The Polish Experience Through World War II: A Better Day Has Not Come”, czy “Melchior Wańkowicz Poland’s Master of the Written Word”. Autorka podkreśla, że wdzięczna jest mężowi, Amerykaninowi ś.p. Normanowi Boehmowi, który nie mówił po polsku, ale ogromnie cenił historię Polski.
„Jestem mu wdzięczna, że mnie zachęcał i wspierał dobrymi słowami, bym pisała o polskiej historii. Żeby świat się o niej dowiedział” – wspomina dodając, że w języku angielskim recenzje pisały znane osoby jak Zbigniew Brzeziński czy Lynne Olson i Stanley Cloud (autorzy „Sprawy honoru”).
„Pisali, że w moich książkach pokazuję losy ludzkie z wojną w tle, a dramaty konkretnych ludzi powodują, że czytelnik wczuwa się w ich losy. Ich historie przemawiają również do angielskojęzycznego czytelnika” – zauważyła pisarka. Jest ona laureatką dorocznej nagrody literackiej stanu Delaware „in creative nonfiction”.
Zainteresowania autorki nie ograniczają się jedynie do polskiej historii. W tomie „Otwarta rana Ameryki” zajęła się amerykańskimi Indianami.
„Wydawcę amerykańskiego pomogli mi znaleźć Apacze. Tematyką zainteresowałam się, gdy odwiedziłam ośrodek Crazy Horse Memorial w Południowej Dakocie. Prace nad pomnikiem zaczął mój stryj Korczak Ziolkowski” - wyjaśnia.
Ziółkowska-Boehm jest też autorką książki o aktorce Ingrid Bergman, trzykrotnej laureatce Oscara.
„Napisałam historię rodzinną - mój mąż Norman był jej bliskim kuzynem. Jego babcia - Blenda i ojciec Ingrid -Justus byli rodzeństwem” – tłumaczy pisarka dodając, że książka ma polskie i amerykańskie wydanie.
Jest ona też autorką tomu o kotce Suzy. Spotkała się ona w USA z dużym zainteresowaniem.
„Suzy zaadoptowała nas w Teksasie, towarzyszyła wyprawom po indiańskich rezerwatach, latała samolotem ponad 20 razy do Polski. Książka ukazała się pod tytułem +Podróże z moją kotką+, a po angielsku +On the Road with Suzy. From Cat to Companion+” – mówi pisarka.
Przekonuje, że bardzo ważni są dla niej czytelnicy. To dzięki serdecznym listom, kontaktom – powiada – chce się jej wciąż pisać.
„Z nostalgia patrzę na książki +Kaja od Radosława+, +Dwór w Kraśnicy i Hubalowy Demon+, +Lepszy dzień nie przyszedł już…+, +Z miejsca na miejsce+. Najbliższa jest mi zwykle książka ostatnio wydana, jakbym się o nią martwiła. Pracuję nad kolejną, ale za wcześnie by o niej mówić” – uzasadnia.
Opowiada o dużym wpływie Wańkowicza na jej losy i twórczość. Nawet jeśli nie znała go długo.
„Zapisał mi swoje archiwum. Jestem mu ogromnie wdzięczna za udzielone zaufanie, a także za dedykację na drugim tomie +Karafki La Fontaine’a+, z podziękowaniem, jak to określił, za +współpracownictwo+. Znałam pisarza tylko 2 lata i 3 miesiące, ale był to ważny okres. Wywarł duży wpływ na moje spojrzenie i tematykę książek, które piszę” – konkluduje Ziółkowska-Boehm.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/wr/