„Wspomnienie obozu będzie szło z nami przez całe życie, choć jesteśmy ludźmi jak wszyscy inni na ziemi. Ale na ręku wytatuowano nam numery na znak, że byliśmy niewolnikami” – piszą autorzy książki „Byliśmy w Oświęcimiu”.
Książka jest zbiorem wspomnień obozowych napisanych przez byłych więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych - Janusza Nela Siedleckiego (numer obozowy 6643), Krystyna Olszewskiego (numer obozowy 75817) oraz Tadeusza Borowskiego (numer obozowy 119198). Powstała w oparciu o przeżycia samych autorów, jak i ich współwięźniów.
„Na luksus zapomnienia nie możemy sobie pozwolić. Nie możemy też zdobyć się na subtelnie dzielenie włosa na czworo, na mozolne sortowanie dobrych i złych Niemców, bo dla nas ten podział nie istnieje. W więziennych pasiakach przemierzyliśmy Niemcy wzdłuż i wrzesz i lepiej znamy duszę tego narodu niż turyści, uzbrojeni w lornetkę i kodaka” – podkreślili we wstępie autorzy.
Pod koniec kwietnia 1945 r. wojska amerykańskie wyzwoliły obóz w Dachau, w którym przebywali wówczas Janusz Nel Siedlecki, Tadeusz Borowski i Krystyn Olszewski. Po odzyskaniu wolności postanowili opisać to, co przeżyli za drutami obozu Auschwitz. Pierwsze wydanie książki „Byliśmy w Oświęcimiu” ukazało się w 1946 r. w Monachium nakładem Oficyny Warszawskiej na Obczyźnie założonej przez Anatola Girsa, który poznał autorów w Dachau. Odbito dziesięć tysięcy numerowanych egzemplarzy. Część nakładu oprawiono w „pasiaki” wycięte z oryginalnych ubrań więziennych, a jeden egzemplarz w skórę esesmańskiego płaszcza.
Jak podkreślili we wstępie Janusz Nel Siedlecki, Krystyn Olszewski i Tadeusz Borowski, „wszystkich trzech połączył nas Oświęcim, +randez-vous+ całej Europy, skrawek ziemi, gdzie gazowano ludzi żywych i palono umarłych”. „Połączyła nas śmierć codzienna i bez patosu: nie za Ojczyznę, nie za honor, lecz po prostu za wyczerpane ciało, za wrzody, za tyfus, za opuchnięte nogi. Lata wykłamywania się od niej, przechytrzania jej, przemykania się chyłkiem koło niej wiążą nas mocno niby walki w jednym okopie, choć nie były to lata heroiczne” – czytamy.
„Czy ta książka jest potrzebna? Nie wiem. Cokolwiek się jednak będzie o niej mówiło, jedno jest bezsprzecznie jasne: trzeba oddzielić w niej artyzm od dokumentacji. Na pewno książka ta nie jest potrzebna jako czyn artystyczny. Lecz jako dokument jest ona bardzo charakterystyczna” – pisał wydawca Anatol Girs.
„Byliśmy w Oświęcimiu” to w dużej mierze książka Tadeusza Borowskiego. Zawiera cztery jego opowiadania: „U nas w Auschwitzu”, „Dzień na Harmenzach”, „Proszę państwa do gazu” oraz „Ludzie, którzy szli”. Będąc w obozie, Borowski pisał wiersze oraz listy do narzeczonej Marii Rudno, lecz dopiero na potrzeby książki zmierzył się z prozą. Co prawda był bardzo krytyczny wobec swojego pisania, to jednak te cztery opowiadania znalazły się potem w zbiorze „Pożegnanie z Marią”. To także Borowski zredagował i nadał ostateczny kształt tekstom kolegów.
W książce czytelnik przeczyta ponadto wspomnienia pt. „W widłach Soły i Wisły”, „Z baedekerem między druty”, „Homo sapiens i bydlę”, „Boję się nocy”, „Piąta setka”, „Nie radzę chorować”, „Jodyna i fenol”, „Historia pewnego stołu”, „Ogień krzepnie”, a także „W obrębie wielkiej postenketty” oraz „Zaczynamy od początku”.
„Byliśmy źli, twardzi i okrutni, często zapieraliśmy się człowieczeństwa, bo chcieliśmy przeżyć. Lecz żywych i umarłych, złych i dobrych wiązała bezgraniczna pogarda i nienawiść do Niemców, i mistyczna wiara w lepszy, sprawiedliwszy świat. My, którym dane było przeżyć, patrzymy na ten dobry, sprawiedliwy świat z ogromną goryczą. Spalono nam dom rodzinny, wymordowano przyjaciół, zniszczono kraj. Ale nie to nas boli. Boli nas, że w świecie, który miał być dla nas wyzwoleniem, panują te same reguły życia, które tak znienawidziliśmy w obozie: rozbój, kradzież i oszustwo” – zaznaczyli Janusz Nel Siedlecki, Krystyn Olszewski i Tadeusz Borowski.
Wydawca Anatol Girs podkreślił, że „książka ta jest bardzo skromnym fragmentem opowiadania o życiu, którym tak niedawno żyły miliony Europejczyków”. „Być może nie ma ona dużej wartości artystycznej. Ale jej wartość dokumentarna jest bezsporna. Książka ta bowiem, pokazując patologiczne zmiany w duszy tych Europejczyków, jest wymownym świadectwem tego, że jedną z najcięższych zbrodni ludzkich jest przekreślenie podstawowej zasady etycznej, iż +Bóg stworzył człowieka wolnym+” - napisał Girs.
Książka „Byliśmy w Oświęcimiu” ukazała się nakładem wydawnictwa Słowne.
Anna Kruszyńska (PAP)