Ks. kanonik Henryk Linarcik uhonorowany Medalem 75-lecia Misji Jana Karskiego - podało Towarzystwo Jana Karskiego. Chcemy dostrzec dzieło życiowe tego kapłana, który od niemal półwiecza jest strażnikiem pamięci ks. Tadeusza Pudra - wskazano w komunikacie.
"Postanowiliśmy uhonorować Medalem 75-lecia Misji Jana Karskiego księdza kanonika Henryka Linarcika, proboszcza parafii św. Katarzyny w Rzeczycy nad Pilicą. Chcemy dostrzec dzieło życiowe tego kapłana, który od niemal półwiecza jest strażnikiem pamięci księdza Tadeusza Pudra, którego 90. rocznica święceń kapłańskich przypada dziś 18 października br." - napisano w przesłanym PAP we wtorek komunikacie.
"Tadeusz Puder był Żydem. Urodził się 8 lipca 1908 r. w inteligenckiej rodzinie Maurycego i Jadwigi Pudrów. Kiedy miał dziewięć lat jego matka wraz z dwoma pozostałymi synami przeszła na katolicyzm. Ojciec pozostał przy swojej religii. Ukończył elitarne gimnazjum im. Adama Mickiewicza. (…) Decydujący wpływ na formację duchową gimnazjalisty wywarł charyzmatyczny katecheta i nauczyciel religii, znany warszawski kapłan Feliks de Ville" - wskazano.
Za jego sprawą - jak podkreślono - Tadeusz Puder wstąpił w 1928 r. do Metropolitalnego Seminarium Duchownego. 18 października 1932 r. w Katedrze Warszawskiej otrzymał świecenia kapłańskie i podjął studia na Wydziale Teologii Uniwersytetu Warszawskiego wykazując szczególne zainteresowanie biblistyką. Jego mentorem stał się ks. prof. Eugeniusz Dąbrowski, dzięki któremu po magisterium trafił na studia do Papieskiego Instytutu Biblijnego w Rzymie.
Po powrocie do kraju abp Aleksander Gall skierował go do parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Rzeczycy jako wikariusza. "Tu zetknął się z falą antysemityzmu wiernych, bowiem nie zamierzał ukrywać swego pochodzenia. Wykrzykiwano za nim na ulicy obelgi, rzucano w niego kamieniami. Po dwóch miesiącach został przeniesiony do Warszawy na parafię św. Jakuba Apostoła" - napisano w komunikacie.
"W czerwcu 1938 r. abp Gall mianował księdza-Żyda rektorem-wikariuszem kościoła św. Jacka w Warszawie. Była to decyzja więcej niż symboliczna. Zastąpił bowiem na tym stanowisku ks. Stanisława Trzeciaka, niezwykle silnie związanego z obozem narodowym, znanego z otwarcie antysemickich poglądów. (…) 3 lipca 1938 r., niespełna miesiąc po nominacji, zmierzający w kościele podczas mszy do ołtarza ks. Puder został zaatakowany przez czeladnika szewskiego Rafała Michalskiego. Z okrzykiem: +To jest Żyd!+ rzucił się na duchownego uderzając go w twarz. Wierni obalili go na ziemię i zaczęli okładać dopóki nie przybyła policja. Został aresztowany. Do odpowiedzialności sądowej Michalskiego jednak nie doszło, bowiem przedstawił zaświadczenie lekarskie o niepoczytalności. Prasa narodowa, przede wszystkim +Prosto z mostu+ zaatakowała" - relacjonowano.
Jak zaznaczono, domagano się odwołania ks. Pudra czego abp Gall odmówił. "Arcybiskup zdecydował o delegowaniu go w listopadzie 1939 r. do Białołęki pod Warszawą jako kapelana kaplicy Zgromadzenia Sióstr Rodziny Marii prowadzących dom dziecka. Odprawiając msze, spowiadając i pełniąc inne funkcje religijne, ks. Tadeusz pomagał w ratowaniu dzieci żydowskich. Ukrycie to zdawało egzamin dobrych kilkanaście miesięcy" - podkreślono w komunikacie.
24 kwietnia 1941 r. ks. Puder został aresztowany przez Gestapo pod zarzutem uchylania się od noszenia opaski, którą według zarządzeń niemieckich powinni oznaczać się wszyscy Żydzi. "Świadkami zabierania duchownego było kilkanaście sióstr zakonnych i kilkadziesięcioro przerażonych dzieci płaczących i proszących na kolanach, aby księdza pozostawić w spokoju. Jeden z gestapowców rzucił im jabłko ze słowami +To Żyd+. +To już mój koniec+ – powiedział Puder siostrze Janinie Kruszewskiej. Miesiąc wcześniej na Gestapo zjawił się ks. Stanisław Trzeciak, który doniósł na ks. Tadeusza Pudra" - wskazano.
"1 września 1941 r. ks. Puder został skazany na rok i osiem miesięcy więzienia. Ze względu na pogarszający się stan zdrowia trafił do szpitala więziennego przy ul. Rakowieckiej, a następnie do szpitala św. Zofii na terenie getta, skąd dzięki pomocy sióstr zakonnych udało mu się uciec 12 listopada 1942 r. Przez krótki czas ukrywał się u matki" - przypomniano w komunikacie. Ostatecznie znów trafił do sióstr w Białołęce. Podczas kolejnych niemieckich kontroli księdza przebierano w habit lub umieszczano w specjalnej skrytce pomiędzy szafami. Tak doczekał powstania warszawskiego. 18 września 1944 r. Niemcy wypędzili wszystkich do Płud, gdzie siostry prowadziły dom wychowawczy dla dziewcząt. Tam ks. Puder doczekał wyzwolenia.
"17 stycznia 1945 r. polskie i sowieckie oddziały zajęły lewobrzeżną Warszawę. Pięć dni później ks. Puder udał się do matki w Grodzisku Mazowieckim. Potem odwiedził księży w Milanówku i siostry w Brwinowie. Do Warszawy pojechał z siostrami Ireną Waśniewską i Adelą Wadecką. Odwiedzili zrujnowane domy Zgromadzenia przy Chełmskiej i Żelaznej, by ostatecznie zatrzymać się na nocleg przy Hożej. 23 stycznia 1945 r. nad ranem udawali się na Pragę. Szli środkiem częściowo uprzątniętej z gruzów Marszałkowskiej. Nagle nadjechała sowiecka ciężarówka wojskowa. Przechodnie nie zdążyli uskoczyć. Przyczepa uderzyła kilka osób w tym Pudra i Waśniewską. Siostra ocknęła się szybko, ksiądz był nieprzytomny" - napisano.
Minęło sporo czasu zanim z pomocą żołnierzy udało się zorganizować transport ks. Pudra do szpitala przy ul. Grochowskiej. "Lekarz stwierdził pęknięcie podstawy czaszki i wylew wewnętrzny. Nie było ratunku. Przez cztery dni nie odzyskiwał świadomości. Kilkakrotnie otworzył oczy i wtedy czuwającym przy nim siostrom wydawało się, że je widzi. Zmarł 27 stycznia. Miał niespełna 37 lat. Nabożeństwo żałobne odbyło się 8 lutego w kościele Matki Bożej Zwycięskiej na Kamionku w Warszawie" - wskazano.
"To, że postać tego duchownego przetrwała w świadomości jest dziełem życiowym innego duchownego, ks. Henryka Linarcika, proboszcza tej samej parafii rzeczyckiej, w której rozpoczynała się droga kapłaństwa ks. Tadeusza Pudra. Henryk Linarcik jest rodowitym łodzianinem, absolwentem liceum Ludwika Zamenhoffa, łódzkiego Wyższego Seminarium Duchownego i Wydziału Teologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie" - zaznaczono w komunikacie.
Tam ks. Linarcik obronił pracę magisterską "Ks. Tadeusz Puder (1908-1945). Świadectwo życia kapłana katolickiego pochodzenia żydowskiego". "Poznał jego biografię i życie jak nikt. Uważa, że pamięć tego księdza-Żyda jest dla polskiego Kościoła wartością bezcenną. Postać ks. Tadeusza Pudra uczy nas bowiem nie tylko katolicyzmu, ale generalnie – Polski. Gdyby przeżył, być może sięgnąłby szczytów hierarchii kościelnej otoczony szacunkiem i podziwem w Polsce, doceniony w Watykanie" - podkreślono.
"Ks. Henryk Linarcik przywołując pamięć ks. Tadeusza Pudra sięga najlepszych tradycji ludzkiej równości i tolerancji wyrosłych z miasta Łodzi. Tej samej tradycji, z której wyrósł Jan Karski. I tej samej misji, która pchnęła Karskiego do wojennego czynu. Medal 75-lecia tej misji trafi w godne ręce. Nie ma lepszej okazji niż nadchodząca 50. rocznica kapłaństwa laureata i dzisiejsza 90. rocznica święceń kapłańskich, tego którego upamiętnia. Uroczystość wręczenia Medalu Laureatowi odbędzie się w kościele św. Katarzyny w Rzeczycy 30 października br. Uzasadnienie brzmi: +za dowodzenie prawdy, że w Kościele jest miejsce dla Narodu Wybranego przez Boga. Dla objawienia ludziom Prawda ta wciąż musi być powtarzana, nie jest bowiem dobrem powszechnym+" - dodano.(PAP)
akn/ pat/