W nocy z soboty na niedzielę zmarł Jan Zdzisław Lis, artysta malarz, emerytowany profesor Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Miał 90 lat. O jego śmierci poinformowała PAP rodzina.
Jan Zdzisław Lis urodził się 15 Lipca 1932 r. w Wincentowie na Lubelszczyźnie. W latach 1949-54 był uczniem Państwowego Liceum Technik Plastycznych w Nałęczowie. W 1954 r. rozpoczął studia na Wydziale Architektury Wnętrz Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Dyplom zrobił w 1960 r. w pracowni prof. Jana Kurzątkowskiego, a studia malarskie odbył w pracowniach profesorów Marka Włodarskiego (1956-58) i Jana Cybisa (1958-60).
„Przeszło trzydzieści lat temu profesor Jan Cybis powiedział mi, że mam bić płótno, a ja jeszcze tylko nasłuchuję, dotykam” – mówił Lis.
Od 1962 r. był związany z macierzystą uczelnią, początkowo jako asystent prof. Bohdana Urbanowicza, później w latach 1980-2002 - od 1989 r. jako profesor - prowadził samodzielną Pracownię Rysunku i Malarstwa na Wydziale Architektury Wnętrz warszawskiej ASP.
Jest laureatem m.in. Brązowego Medalu I Festiwalu Sztuk Pięknych (Warszawa, 1966) za obraz „Płaszczyzna biała”; Złotego Medalu IV. Festiwalu Sztuk Pięknych (Warszawa, 1972) za prace malarskie pt. „Drzewa I, II, III” i Nagrody Krytyków Sztuki, im. Cypriana Kamila Norwida (1976). Jego prace znajdują się m.in. w Muzeum Narodowym w Warszawie i Galerii STUDIO.
Brał udział w wielu wystawach zbiorowych, miał kilka pokazów indywidualnych, m.in. w Domu Artysty Plastyka (1976) i w Galerii STUDIO (1977) w Warszawie. Do swoich obrazów włączał często fragmenty tkanin, suchych liści czy kwiatów. W latach 70-tych zaczął realizować kompozycje zestawiane z trójwymiarowych obiektów konstruowanych z drewna, bądź pni drzew.
„Uderza spokój tych obrazów. Wśród narastającej fali nowoczesnych form ekspresjonizmu jest on zjawiskiem rzadkim” – napisał w katalogu do wystawy Lisa w stołecznym Domu Artysty Plastyka malarz Przemysław Brykalski. „Obrazy muszą krzyczeć. Sądzą, że muszą krzyczeć. Te zaś milczą. To Pascal powiedział +nadmiar elokwencji nudzi+” – skomentował. „Autorstwo tych obrazów jest jakby nieco zatarte. Sam autor zdaje się uważać siebie raczej za ich odkrywcę, niż twórcę. Uważnie patrząc – dostrzegł” – podsumował Brykalski.
Malarz i popularyzator sztuki Andrzej Skoczylas nazwał obrazy Lisa „wycinkami świata” ostro ukazującymi „naszą powierzchowność, bezrefleksyjność, i ślepe przebieganie nad tym wszystkim, co od zarania cywilizacji dostarczało człowiekowi doznań, refleksji wiedzy”. Skoczylas określił Lisa „eremitą”, człowiekiem, „który się poświęcił, nie wiedząc o tym, bo tylko wtedy można mówić o prawdziwym artyście”.
„Nie pojmuję, jak można długie kwadranse spędzać, wpatrując się w czarno-białą reprodukcję np. obrazu Kandinsky’ego, co chętnie robi Lis, ale widać ten sens, jest i może musi być ukryty dla ogromnej większości ludzi i wartość społeczna tej czynności, wydawać się może żadna. Naturalnie, my normalni ludzie żyjemy racjonalnie, powody aktywności mamy umotywowane, a cele widoczne. Samotny dziwak jest właśnie nazwany samotnikiem, ekscentrykiem owładniętym ideą fixe” – napisał w 1976 r. Skoczylas. W jego ocenie postawa Lisa stawała się „coraz poważniejszą alternatywą dla współczesnego człowieka wykraczającą poza tradycyjne określenie twórcy. Makro-kosmos jest przecież sumą małych światów, nieskończonością do tworzenia” – podsumował Skoczylas.
„Chciałbym, aby w tym, co robię znalazły sobie miejsce takie elementy jak czytelność małych różnic, bogactwo tonów, pulsująca masa barwna, wyczucie i tajemniczość” – mówił Lis w 1996 roku. Nie zabiegał o rozgłos i popularność, nie zawracał głowy marszandom, nie znał się na autopromocji - nie umiał i najwyraźniej chyba nie chciał znaleźć się na rynku sztuki współczesnej.
Bywał czasem mylony z innym, również pochodzącym z Lubelskiego malarzem, Janem Ryszardem Lisem (1935-97) z którym się przyjaźnił.
Jan Zdzisław Lis zmarł w nocy z soboty na niedzielę, 4 grudnia, w warszawskim szpitalu. Miał 90 lat. (PAP)
pat/ ann/