160 lat temu Polska miała swoje „pięć minut”. O Powstaniu Styczniowym pisano w całej Europie, na całym świecie bardzo wiele – stwierdza w rozmowie z PAP Krzysztof Kur, właściciel kolekcji ponad 600 rycin o zrywie, publikowanych w ówczesnej prasie europejskiej.
PAP: W kolekcji zebrał Pan ponad 600 rycin związanych tematycznie z Powstaniem Styczniowym. Skąd pochodzą?
Krzysztof Kur: Są to przede wszystkim drzeworyty, które publikowały tygodniki ilustrowane z całej Europy z lat 1861-64. Są więc także ryciny z nieco wcześniejszego okresu tzw. manifestacji patriotycznych, odbywających się przede wszystkim w Warszawie już od 1861 r. Jest także grupa drzeworytów będących reminiscencją powstania z lat 1865-67. Większość rycin pochodzi z francuskich tygodników wydawanych w Paryżu m.in. "L'Illustration". "Journal Universel" i "Le Monde Illustré" - one stanowią większość mojej kolekcji. Drukowano je także w prasie angielskiej w "The Illustrated London News" i "Illustrated Times", niemieckiej "Allgemeine Illustrirte Zeitung", szwedzkiej "Illustrerad Tiding" czy też w tytułach wydawanych we Włoszech. Mam też w zbiorach jeden drzeworyt pochodzący ze Stanów Zjednoczonych. Często są one w rocznikach. Wówczas było to bardzo modne. Zbierało się tygodniki ilustrowane i oprawiało jako półroczniki lub roczniki w duży tom. Drzeworyty pełniły rolę identyczną, jak dziś pełnią rolę zdjęcia w prasie. Dlaczego właśnie drzeworyty? Wprawdzie znano już fotografię, ale nie potrafiono jeszcze reprodukować zdjęć na masową skalę wymaganą przy druku gazet czy tygodników. Często jednak fotografia była podstawą do wykonania drzeworytu. Trzeba było przerobić zdjęcie na klocek drzeworytniczy i dopiero wtedy odbijało się go w gazecie.
PAP: Co ilustrują drzeworyty z Pana kolekcji?
Nie było tak szybkiej komunikacji i wielokrotnie tekst i ilustracja ukazywały się trzy lub cztery miesiące po opisywanym wydarzeniu. Opóźnienie było bardzo duże. Kiedyś sprawdzałem, jaki był najkrótszy odstęp czasowy między wydarzeniem a tekstem prasowym i okazało się, że to trzy tygodnie. Jak na ówczesne warunki to było superekspresowe tempo.
Krzysztof Kur: Bardzo często pokazują one bitwy i potyczki Powstania Styczniowego, ale także sceny z leśnych obozów powstańczych, portrety dowódców i zwykłych uczestników walk, czasem nawet takich, których nie znamy z imienia i nazwiska, choć ich wizerunki ukazały się w całej Europie. Dzisiejsza ilustracja prasowa czy zdjęcie mają bardzo krótki żywot. Nie interesuje nas coś, co wydarzyło się dwa czy trzy dni temu.
Dziś zdjęcie obiega cały świat w ciągu zaledwie kilku minut. Z drzeworytem było inaczej. Nie było tak szybkiej komunikacji i wielokrotnie tekst i ilustracja ukazywały się trzy lub cztery miesiące po opisywanym wydarzeniu. Opóźnienie było bardzo duże. Kiedyś sprawdzałem, jaki był najkrótszy odstęp czasowy między wydarzeniem a tekstem prasowym i okazało się, że to trzy tygodnie. Jak na ówczesne warunki to było superekspresowe tempo. Pierwsza ilustracja o Powstaniu Styczniowym w Szwecji ukazała się 21 lutego, czyli niecały miesiąc po wybuchu powstania. Drzeworyt przedstawiał polskiego powstańca - kosyniera. Dużą część mojej kolekcji stanowią rysunki satyryczne publikowane w takich czasopismach jak paryskie "Le Charivari" lub londyński "Punch".
PAP: Dlaczego zdecydował się Pan na kolekcjonowanie drzeworytów?
Krzysztof Kur: Dla mnie są drzeworyty są po prostu piękne. Nawet jeśli nie interesujemy się historią, to jest piękna sztuka, która dziś odchodzi w zapomnienie. Zacząłem zbieranie drzeworytów niecałe dwadzieścia lat temu. Kupowałem je w antykwariatach w całej Europie, najczęściej we Francji, Wielkiej Brytanii i Niemczech. Niektóre znalazłem we Włoszech, a nawet na Cyprze i w USA. Bardzo często były to aukcje internetowe. Powołałem fundację "1863.pl", która opiekuje się kolekcją. Ryciny były prezentowane m.in. z okazji 150. rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego na Zamku Królewskim w Warszawie i 20 innych polskich miastach.
Kolekcja pokazuje także, że 160 lat temu Polska miała swoje "pięć minut". O Powstaniu Styczniowym pisano w całej Europie, na całym świecie bardzo wiele. W kolekcji mam także około 30 pierwszych stron głównych europejskich gazet, które ilustrowały wydarzenia z Polski. Dziś możemy na to spojrzeć z innej strony. Sytuacja jest analogiczna, trwa wojna na Ukrainie. Cały świat, cała Europa o tym mówi. Mam nadzieję, że Europa może obecnie bardziej pomóc Ukrainie, niż wtedy ta sama Europa usiłowała pomóc pomogła Polsce w czasie Powstania Styczniowego. Niestety wówczas te działania kończyły się na pisaniu not dyplomatycznych. Choć Powstanie Styczniowe upadło, to jednak było mitem założycielskim niepodległej Rzeczypospolitej. Bez powstania i jego roli w świadomości społecznej najprawdopodobniej nie byłoby odzyskania Niepodległości w listopadzie roku 1918.(PAP)
rozmawiał Maciej Replewicz
autor: Maciej Replewicz
mr/ aszw/