Uważałem go za bardzo zdolnego, wybitnego aktora, dlatego obsadziłem go w roli Krzysztofa Kalinowskiego w "Siedlisku". Do tego wszystkiego był bardzo miłym i otwartym człowiekiem - powiedział PAP reżyser Janusz Majewski o zmarłym w środę Leonardzie Pietraszaku.
"Pracowaliśmy razem kilka razy, ale szczególnie muszę wspomnieć o serialu +Siedlisko+, w którym grał główną rolę. Nasza wspólna praca trwała kilka miesięcy, więc byliśmy bardzo blisko. Uważałem go za bardzo zdolnego, wybitnego aktora, dlatego obsadziłem go w tej roli. Do tego wszystkiego był bardzo miłym i otwartym człowiekiem. Pracowało nam się bardzo dobrze. Bardzo szybko porozumieliśmy się, co do zadania, które mieliśmy wypełnić" - opowiadał PAP reżyser Janusz Majewski.
"Zaprzyjaźniliśmy się także z jego żoną (Wandą Majerówną-PAP), która była autorką scenariusza razem z moją żoną (Zofią Nasierowską-PAP). Obie panie chciały, aby serial był jak najbardziej sentymentalny i jak mówiły, żeby można było na nim popłakać, a my z Leonardem staraliśmy się to zrównoważyć żartami i ukrytą ironią, aby nie był naiwny" - opowiadał. Dodał, że "ponieważ żona Leonarda Wanda widziała w Krzysztofie Kalinowskim, bohaterze serialu, swojego męża, a moja żona mnie, my staraliśmy się zrobić tak, aby serial był jednak uniwersalny, a nie prywatny". "Nie było żadnego konfliktu na tym tle, a jedynie moje z Leonardem ciche porozumienie, aby gdzie się da, wpisywać trochę żartu i humoru" - powiedział. "To była moja ostatnia z nim współpraca, nie miałem potem żadnej roli dla niego, ale podziwiałem go na scenie czy w Teatrze Telewizji" - powiedział.
Majewski powiedział, że Pietraszaka wspomina jak najlepiej. "Był świetnym facetem, fajnym kolegą i wspaniałym aktorem. Znaliśmy się jeszcze od czasów szkoły, bo on kończył łódzką Państwową Wyższą Szkołę Aktorską, a ja łódzką Państwową Wyższą Szkołę Filmową. Był młodszy ode mnie, poznaliśmy się, kiedy on zaczynał a ja kończyłem szkołę. I tak to trwało całe życie" - powiedział.(PAP)
Autor: Olga Łozińska
oloz/ aszw/