Serial „The Last of Us” to największy hit sezonu. Produkcja podbiła serca widzów i krytyków. „Jedna z najlepszych ekranizacji gier wideo. Jeżeli nie najlepsza” – ocenił w rozmowie z PAP krytyk Łukasz Adamski. „Jeden z najlepszych seriali, jaki zobaczycie w tym roku” – recenzuje Rebecca Nicholson z „The Guardian”. W poniedziałek do obejrzenia specjalny odcinek dodatkowy, tylko dla fanów.
Akcja serialu rozgrywa się 20 lat po wybuchu epidemii zmutowanego grzyba – Maczużnika. Świat jest zniszczony, a ludzie przypominają zombies. Ellie (Bella Ramsey) jest dla niego ostatnią nadzieją. Kiedy większość ludzi krótko po ugryzieniu ulega chorobie, ona jest odporna. Razem z przemytnikiem Joelem (Pedro Pascal) udają się w podróż po Ameryce, poszukując zespołu naukowców, którzy dzięki niej będą mogli opracować szczepionkę. Przypomina to nieco serial "The Walking Dead", który również opowiadał o zniszczonym przez pandemię świecie i walczących z zombies (i z sobą wzajemnie) garstce ocalałych, ale o tym później.
"+The Last of Us+ produkcji HBO bije rekordy, których nikt się nie spodziewał. Oglądalność idzie ramię w ramię z takimi serialami jak +Gra o Tron+ czy +Ród Smoka+, a to już wiele mówi. +The Last of Us+ potwierdziło też globalny status męskiej gwiazdy Pedro Pascala, 47-letniego aktora, który 10 lat temu był zupełnie nieznany" – donosi na łamach "El Pais" Eva Guimil.
Kim jest Pedro Pascal? Jego historia jest nie mniej ciekawa niż serial, w którym gra główną rolę. Urodził się bowiem w Chile, dwa lata po zamachu stanu, który obalił prezydenta Salvadora Allende i wyniósł do władzy juntę wojskową Augusto Pinocheta. Rodzice aktora Jose Balmaceda i Veronica Pascal znajdowali się na liście wrogów nowego rządu. Matka była siostrzenicą Andresa Pascala Allende, lidera Rewolucyjnego Ruchu Lewicowego i bratanka prezydenta Allende. Ojciec Pedra pewnego dnia pomógł rannemu dysydentowi, który po aresztowaniu i poddaniu torturom przekazał reżimowi listę nazwisk, w tym Pascala.
"Poszli szukać mojego ojca w szpitalu, w którym pracował. Przez przypadek dowiedział się, że są na dole i pytają, gdzie znaleźć doktora Jose Balmacedę. Ojciec wymknął się z tyłu i zabrał mamę, jego siostra zaś moją siostrę i mnie. Doszli do wniosku, że ich jedynym wyjściem jest ukrycie się" – wyznał aktor w wywiadzie dla magazynu "The Rake".
Ratunkiem było ukrycie się w ambasadzie Wenezueli z wykorzystaniem momentu zmiany ochroniarzy, przeskoczyli przez mur i schronili się tam na pół roku. Udało im się uzyskać azyl polityczny w Danii, z której przenieśli się do USA i zamieszkali w San Antonio. Pascal początkowo występował, jako Pedro Balmaceda, ale kiedy jego matka popełniła samobójstwo, przyjął jej nazwisko. Miał wówczas 24 lata.
Podobnie, jak Pascal świetne recenzje zbiera również serialowa Ellie, czyli niespełna dwudziestoletnia angielska aktorka Bella Ramsey. Pod adresem twórców serialu często przewijają się komplementy za obsadę głównych ról. Choć początkowo wybór Ramsey spotkał się z krytyką w mediach społecznościowych. Niektórzy fani zarzucali jej, że nie wygląda jak Ellie i wypominali "kwadratową głowę". Ta nieoczywistość była jednak dla twórców serialu atutem. Craig Mazin i Neil Druckmann, bo o nich mowa, szukali właśnie kogoś takiego.
"Szukaliśmy specyficznego połączenia sprzeczności: kogoś, kto może być zabawny i dziwaczny, a także brutalny i szorstki" – powiedział Druckmann w wywiadzie dla "New York Timesa". "Nie widziałem Belli zachowującej się jak Ellie, widziałem Ellie" – dodał.
Docenienie przez twórców, komplementy recenzentów i rzeszę widzów, bardzo podbudowały aktorkę, która mimo że już wcześniej występowała w topowych produkcjach, jak choćby "Gra o tron", w wywiadzie udzielonym Jackowi Kingowi wyznaje: "Chciałabym móc powiedzieć, że już wcześniej byłam wystarczająco pewna siebie, że w żaden sposób to na mnie nie wpłynęło, ale to nieprawda".
Serial HBO powstał na bazie wydanej w 2013 r. gry wideo pod tym samym tytułem. Produkcja studia Naughty Dog zdobyła powszechne uznanie graczy i krytyków, stając się jedną z najlepiej sprzedawanych gier komputerowych w historii. Niedługo po premierze powstał komiks oparty na grze, rok później zaś rozpoczęto prace nad ekranizacją, scenariusz miał napisać Druckmann, ale ostatecznie na skutek zbyt dużej różnicy zdań co do koncepcji materiał nie powstał. Do pomysłu wrócono w 2020 r., kiedy plany jego realizacji przedstawiła stacja HBO. Finalnie pierwszy odcinek serialu miał premierę 15 stycznia 2023 r.
"Jedna z najlepszych ekranizacji gier wideo. Jeżeli nie nie najlepsza. Fenomen +The Last of Us+ polega na tym, że to bardzo dobrze zrobiony serial" – ocenił w rozmowie z PAP krytyk filmowy Łukasz Adamski. "Po +The Walking Dead+ wydawało się, że koncepcja serialu osadzonego w postapokaliptycznym świecie opanowanym przez epidemię jest już dość zgrana, ale twórcom +The Last of Us+ udało się stworzyć coś, co zachwyciło zarówno samych graczy, jak i osoby, które nie miały wcześniej do czynienia z grą komputerową" – dodał krytyk.
Nawiązanie do "The Walking Dead" wydaje się dość oczywiste. Obie produkcje łączy nie tylko podobny klimat i fabuła, ale także popularność. Dekadę temu serial zrealizowany na podstawie komiksu Roberta Kirkmana stał się prawdziwym socjologicznym fenomenem. Gromadził przed telewizorami wielomilionową publikę, nakręcając niejako modę na zombies. Na fali popularności powstało aż 11 sezonów, gra komputerowa, cykl książek, audiobooki, spin-off serialu zatytułowany "Fear the Walking Dead" (powstało już 7 serii, ma powstać kolejna). Z czasem zaczęły się pojawiać coraz częstsze głosy krytyki dotyczące przesytu tematyką, nadmiernego przedłużania serialu, czy też kierunku rozwoju fabuły i zbytniego od niej odejścia względem pierwowzoru. Tego akurat przynajmniej na razie udaje się unikać twórcom "The Last of Us", którzy w pierwszym sezonie są dość wierni oryginałowi (poza drobnymi wyjątkami). Mimo tego wszystkiego "TWD" wciąż może pochwalić się rzeszą oddanych widzów, o których mówi się, że krytykują i wciąż oglądają.
Tym większy jest sukces serialu HBO, który pomimo nasycenia rynku podobną koncepcją był w stanie przebić się ze swoją propozycją, i to w tak spektakularny sposób.
"Uważam, że popkultura potrzebuje odpoczynku od wszędobylskich, pożerających mózgi zombies. Oni sami też tego odpoczynku potrzebują, bo przez ostatnią dekadę z górką przebiegli na naszych ekranach setki ultra maratonów. Mimo tej opinii i niechęci do bezrozumnych nieumarłych nie potrafiłem odkleić się od najnowszego hitu HBO +The Last of Us+. Wygląda na to, że czekanie dobiegło końca. Oto pierwsza tak fenomenalna ekranizacja gry komputerowej. Czapki z głów" – recenzował na łamach "Wprost" Maciej Drzażdżewski.
Czy produkcja HBO przebije sukces "TWD"? Wydaje się, że "The Last of Us" jest dopiero na początku tej drogi. Pierwszy niezwykle udany sezon (finał wyemitowano 13 marca) poskutkował zapowiedzią powstania dwóch kolejnych. HBO przygotowało dla fanów serialu prezent, którym będzie emisja specjalnego, dodatkowego odcinka planowana na 27 marca.
"Jeden z najlepszych seriali, jaki zobaczycie w tym roku" – ocenia Rebecca Nicholson z "The Guardian". "W dalszej części serialu, w jednym z przerażających odcinków, mężczyźni, a nie potwory, okazują się zdolni do zadawania okrucieństwa, które wykracza daleko poza niepokojące napady zombie" – dodaje recenzentka. Jest to kolejna cecha wspólna z "TWD", gdzie w miarę upływu czasu to nie tzw. żywe trupy stały się największym niebezpieczeństwem dla ocalałych, lecz oni sami. Zombies były już tylko tłem dla niekiedy niezwykle brutalnie walczących z sobą ludzi.
Recenzentka "Guardiana" podobnie jak reszta krytyków także docenia aktorskie dokonania pary pierwszoplanowych postaci: "Pascal jest świetny, ale Ramsey fenomenalna. Jest zabawna, ponura i ostra, zachowując nieco niezręczną nastoletnią fizyczność. Jej występ jest tak autentyczny i wiarygodny, że w ogóle nie czuje się, że to występ. Obserwowanie rozwoju i pogłębiania się relacji tej pary jest niezwykle poruszające. Fakt, że udało się uniknąć sentymentalnego podejścia, a mimo to odnaleźć w nim duszę, jest prawdziwym osiągnięciem".
Tak entuzjastyczne recenzje mogą dawać fanom serialu nadzieję, że jego twórcom uda się poprowadzić fabułę w sposób, który pozwoli uniknąć krytyki, z jaką borykał się "TWD".Jednak z drugiej strony wierność oryginałowi będzie trudna dla fanów talentu Pascala, którzy mogą poczuć się jak wielu miłośników "TWD". Bez wątpienia twórcy "The Last of Us" stoją teraz przed nie lada wyzwaniem, a poprzeczkę zawiesili wysoko.(PAP)
autor: Mateusz Wyderka
mwd/ skp/