Poszliśmy miastu na rękę; chcieliśmy po ujawnieniu kości na Bulwarze Filadelfijskim w Toruniu wstrzymać prace i objąć obowiązkowym nadzorem archeologicznym całość prac – mówi PAP wojewódzki konserwator zabytków Sambor Gawiński. Dodaje, że miasto zobowiązało się samo zatrudnić archeologa do nadzoru.
Jak wcześniej informowała PAP, ludzkie kości leżały niezabezpieczone na pryzmie ziemi powstałej w wyniku prac modernizacyjnych na toruńskim Bulwarze Filadelfijskim. Zostały zabrane po nagłośnieniu sprawy.
Ludzkie kości odnalazł trzy dni temu na toruńskim Bulwarze Filadelfijskim reporter PAP. Były porozrzucane na pryzmie ziemi na wysokości Bramy Klasztornej. Można było tam odnaleźć także ceramikę i zabytkowe cegły. Wszystko znajdowało się na pryzmie ziemi, która powstała w wyniku prowadzonych na miejscu prac związanych z modernizacją bulwaru. O sprawie został zawiadomiony wojewódzki konserwator zabytków, a także jego służby.
"W tej chwili — w związku z tymi kontrowersjami i odnalezieniem kości oraz innych szczątków, jak również po materiałach w tej sprawie, zgłosiliśmy do Urzędu Miasta Torunia, że wstrzymamy prace i wydajemy nakaz ustanowienia nadzoru archeologicznego w trakcie prowadzenia całej tej inwestycji. Miasto nas poprosiło, żebyśmy tego nie robili i nie wstrzymywali prac, a oni zatrudnią archeologa, który będzie wszystkie prace nadzorował. Przyjęliśmy takie rozwiązanie, jako najbardziej właściwe" - powiedział w piątek PAP wojewódzki konserwator zabytków Sambor Gawiński.
Zapytany przez PAP, czy WUOZ poszedł tym samym "na rękę" miastu szef tej instytucji odpowiedział: "tak jest".
Gawiński przekazał, że zatrudniony archeolog będzie obecny przy wszystkich pracach ziemnych. Dopytywany o to, dlaczego więc WUOZ nie będzie sprawował takiego nadzoru wskazał, że procedura jest taka, iż "musiałoby to doprowadzić do wstrzymania prac".
"Dyrektor Wydziału Inwestycji i Remontów UMT Sławomir Wiśniewski zadzwonił do mnie i poprosił, abym nie przeprowadzał tej procedury. Zobowiązał się i przesłał do mnie takie pismo, że będzie stały nadzór archeologiczny — w formule bez wstrzymania prac, a co za tym idzie inwestycji" - powiedział Gawiński.
Wojewódzki konserwator zabytków dodał, że w tym momencie prace są nieformalnie wstrzymane, a on nie pozwoli na ich wznowienie przed podpisaniem umowy z archeologiem.
"Obecnie nikt tam niczego nie kopie" - dodał. Poinformował także, że w każdej chwili nadal ma możliwość objęcia obowiązkowym nadzorem archeologicznym całości, jeżeli będzie taka potrzeba i "ktoś coś zauważy nowego" albo będą wykonywane jakiekolwiek prace bez nadzoru archeologa.
Po nagłośnieniu sprawy przez PAP prezydent Torunia Michał Zaleski wydał oświadczenie, w którym odnosił się do kwestii zatrudnienia archeologa w nieco inny sposób.
"Napływają jednak informacje, że na terenie budowy przy ul. Ducha Świętego, za Bramą Klasztorną, odkrywane są kości oraz elementy ceramiczne, które mogą mieć charakter historyczny. Dlatego też, pomimo braku wskazań ze strony wojewódzkich służb konserwatorskich do wyprzedzających prac archeologicznych w tym obszarze, Gmina Miasta Toruń zleciła dodatkowy nadzór nad inwestycją archeologowi z Muzeum Okręgowego w Toruniu. Posiada on wszelkie wymagane prawem uprawnienia, codziennie wizytuje budowę i nadzoruje prowadzone tam prace. Joanna Sosnowska, archeolog i główna specjalistka w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Toruniu, w rozmowie z +Gazetą Wyborczą+ z 5 kwietnia potwierdza, że nadzór archeologiczny w tym miejscu jest prowadzony właściwie i mówi o wzbudzaniu przedwczesnych, niepotrzebnych kontrowersji przez osoby nieupoważnione" - pisał Zaleski.
PAP zweryfikowała z dwiema osobami zajmującymi się antropologią, jakie dokładnie szczątki znajdowały się na pryzmie ziemi.
"Na podstawie otrzymanych zdjęć i filmu, z całą pewnością mogę stwierdzić, że wśród sterty kości na pewno są kości ludzkie. Wyróżniają się one dużą porowatością i delikatnością, czego brakuje w gładkich i masywnych kościach zwierzęcych. Bez trudu mogłam określić kilka kości charakterystycznych dla człowieka między innymi: kość ramieniową, łopatkę, żebro oraz kilka fragmentów kości długich" - wskazała Iwona Kurto, biolog, ekspert w dziedzinie antropologii.
Z informacji PAP wynika jednak, że na Bulwarze Filadelfijskim nadal można odnaleźć ludzkie kości, co potwierdza dokumentacja fotograficzna już po informacji od Joanny Sosnowskiej z WUOZ o zabezpieczeniu szczątek.
PAP zapytała konserwatora Gawińskiego o ten fakt i o to, czy zatrudniany archeolog będzie musiał zabezpieczyć te kości.
"Te kości są pozbierane. Jeżeli pojawiły się nowe, to będą pozbierane przez tego archeologa. Taki jest obowiązek. (...) Pytanie, dlaczego nie są one zbierane przez wykonawcę, należy kierować właśnie do wykonawcy. Być może nie zauważył tych szczątek" - dodał Gawiński.
Zdaniem toruńskiej archeolog Lidii Grzeszkiewicz-Kotlewskiej szczątki ludzkie w ogóle nie powinny się znaleźć na pryzmie.
"Kości ludzkie na hałdzie nie powinny się znaleźć. Jeśli jest warstwa grzebalna, to każdy pochówek się inwentaryzuje, rysuje, fotografuje, kości się zbiera, oddaje do analizy antropologicznej, a następnie grzebie w zbiorowej mogile. Kości luźne również się zbiera, oddaje do analizy antropologicznej i grzebie. Nie ma tu różnicy, oprócz tego, że należy jeszcze zbadać, dlaczego są przemieszane i skąd pochodzą" - wskazała.
Jej wskazanie odnośnie do pochówków nie jest przypadkowe, bo podczas prac na toruńskim bulwarze w niewielkiej odległości od tego miejsca odkryto mury średniowiecznego klasztoru świętego Ducha. Obok niego - z dużym prawdopodobieństwem - był cmentarz - jeden z najstarszych w Toruniu. W jej ocenie nie można oczywiście wskazać, co to są za szczątki, ale trzeba do nich podejść z pełną powagą i szacunkiem, przebadać i ustalić, czy nie należy sprawdzić pod tym kątem większej części tego obszaru.(PAP)
autor: Tomasz Więcławski
twi/ jann/