O porozumieniu między służbami specjalnymi Litwy z III Rzeszą, w wyniku której przekazywano Niemcom aresztowanych na Wileńszczyźnie polskich konspiratorów, pisze w swojej nowej książce „Protektorat Litwa” Aleksandr Diukow.
Ustalenia zawarte w wydanej we wrześniu w Rosji książce, Diukow - szef fundacji „Istoriczeska pamiat” (Pamięć historyczna) z Moskwy - przedstawił na spotkaniu we wtorek w Warszawie.
Zasadnicze znaczenie mają, według niego, zeznania Augustinasa Povilaitisa, w 1940 r. dyrektora Departamentu Bezpieczeństwa Państwowego MSW Litwy, przesłuchiwanego przez NKWD. „Te dokumenty pochodzą z Archiwum Specjalnego Litwy, nie z archiwów Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji” - podkreślił Diukow, zaznaczając, że zeznania Povilaitisa zostały przez niego wszechstronnie zweryfikowane i są w jego opinii wiarygodne.
„Na polecenie prezydenta Antanasa Smetony w lutym 1940 r., Povilaitis udał się do Berlina na rozmowy z kierownictwem RSHA (Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy), spotkał się m.in. z Reinhardem Heydrichem i szefem Gestapo Heinrichem Muellerem. Strona niemiecka wręczyła Povilaitisowi projekt porozumienia między służbami specjalnymi III Rzeszy i Litwy o wspólnej walce z polskim podziemiem, wywiadem angielskim i brytyjskim, a także wymianie informacji, dotyczących także litewskiej partii komunistycznej” - mówił Diukow.
Po powrocie do Kowna Povilaitis przedstawił projekt porozumienia premierowi oraz ministrom spraw wewnętrznych i zagranicznych, którzy je zaakceptowali. Na podstawie porozumienia w ręce Niemców wydawano aresztowanych na Wileńszczyźnie Polaków- uczestników konspiracji.
Diukow przypomniał artykuł z 1995 r. mieszkającego na Litwie historyka Jarosława Wołkonowskiego, w którym pisał o przekazaniu Niemcom czterech transportów polskich więźniów.
„Pozostaje do wyjaśnienia jeszcze wiele kwestii, jak choćby ustalenie liczby Polaków przekazanych III Rzeszy i ich nazwisk. To bardzo ważna sprawa, w której powinni współpracować historycy polscy, litewscy i rosyjscy” – stwierdził Diukow.
„Książkę Aleksandra Diukowa można rozpatrywać w dwóch płaszczyznach – historycznej i politologicznej. I, moim zdaniem, przede wszystkim na tej drugiej" - powiedział PAP Paweł Rokicki, adiunkt w Instytucie Studiów Politycznych PAN. "Opublikowane przez Diukowa dokumenty rzucają nowe światło na znany fakt współpracy niemiecko-litewskiej z lat 1939-1941. Ale, jak sam autor przyznaje, nie odpowiada on w swojej publikacji na podstawowe pytania: co się kryło za transportami polskich więźniów, kim byli, dlaczego przekazywano ich Niemcom i co się z nimi stało. Absolutnie zgadzam się z potrzebą wyjaśnienie tej sprawy, bo dotyczy ona losów naszych rodaków” - dodał Rokicki.
Jego zdaniem jest to tylko jedna strona medalu. "Druga jest taka, że publikacja Diukowa jest czytelnym przejawem kremlowskiej polityki historycznej, będącej przedłużeniem rosyjskiej polityki imperialnej. Demaskując +zbrodniczy+ reżim Smetony i jego tajną współpracę z hitlerowcami, próbuje się dyskredytować Litwę nieprzypadkowo w trakcie jej obecnej prezydencji w Unii Europejskiej" - uważa Rokicki.
"Jest to także czytelny zamiar pogłębienia polsko-litewskiego konfliktu historycznego oraz próba przerzucenia przez Kreml części odpowiedzialności ze Związku Sowieckiego na Litwę za zbrodnie na Polakach. Przypomina mi to trochę niemiecką próbę przerzucania odpowiedzialności za zbrodnię na Żydach na Polaków w serialu +Nasze matki, nasi ojcowie+" - skomentował rozmówca PAP. (PAP)
tst/ mrt/ as/