45 lat temu 16 października 1978 roku Wanda Rutkiewicz jako trzecia kobieta na świecie, pierwsza Europejka i pierwsza osoba z Polski stanęła na najwyższym szczycie świata - Mount Evereście (8849 m). W tym samym dniu kardynał Karol Wojtyła został wybrany podczas konklawe w Rzymie na papieża.
Rutkiewicz (z domu Błaszkiewicz) urodzona 4 lutego 1943 r. w Płungianach na litewskich Kresach II RP od wejścia na Everest rozpoczęła swoją „Karawanę marzeń”, czyli projekt zdobycia wszystkich 14 ośmiotysięczników globu - korony Himalajów i Karakorum. Jego realizację przerwały tragiczne wydarzenia na Kanczendzondze 12 maja 1992 roku, gdy himalaistka widziana była po raz ostatni przez Meksykanina Carlosa Carsolio.
"Dobry Bóg tak chciał, że tego samego dnia weszliśmy tak wysoko" - te słowa wypowiedział o historycznym, październikowym dniu 1978 r. Jan Paweł II w czerwca 1979 r. podczas pierwszej pielgrzymki do ojczyzny.
Papież spotkał się wówczas z Rutkiewicz w Kurii Biskupiej w Krakowie, a alpinistka ofiarowała mu oprawiony w srebro kamień z Everestu. Wejście Rutkiewicz na Czomolungmą (Bogini Matka Śniegu), jak określają Everest Tybetańczycy, było wydarzeniem rangi globalnej. Pisały o tym wszystkie media światowe. Alpinistka, która przygodę z górami rozpoczęła w czasie studiów na wrocławskiej Politechnice w skałkach Gór Sokolich pod Jelenią Górą, relacjonowała z bazy do Polskiego Związku Alpinizmu zdobycie Mount Everestu.
"16 października o godzinie 14.00 stanęłam na Evereście. Szczyt osiągnęłam po 6,5-godzinnej wspinaczce z obozu IV na Przełęczy Południowej (7985 m). Razem ze mną wierzchołek zdobyli dwaj Niemcy, Szwajcar i trzej Szerpowie. Szczęście dopisało wyprawie, która odniosła niebywały sukces. Po tamujących działalność górską opadach śniegu i wichurach, nastąpił nieoczekiwanie kilkudniowy okres pięknej pogody i to w momencie, gdy wyprawa zwątpiła w sukces i myślała o odwrocie. Cieszę się, że udało mi się zanieść, oprócz biało-czerwonego, także proporczyk Związku na najwyższy szczyt Ziemi. Zostawiłam tam mały kamyk ze Skałek Rzędkowickich, gdzie stawiają pierwsze kroki i trenują taternicy...".
W wywiadzie-rzece udzielonym Barbary Rusowicz ("Wszystko o Wandzie Rutkiewicz", Toruń-Piła 1992) himalaistka podkreśliła, że zdobycie Everestu było dla niej ważne dlatego, że uczyniła to jako pierwsza osoba z Polski.
„Najbardziej sobie cenię to, że byłam pierwszą osobą z Polski, która stanęła na szczycie tej góry. I ten fakt ma dla mnie o wiele większe znaczenie niż to, co tak bardzo akcentowała prasa, że jestem pierwszą Europejką… Istotę tego wejścia postrzegam inaczej. Oto szara osoba, nieznana specjalnie poza środowiskiem alpinistów, nagle, prawie z dnia na dzień, może osiągnąć ten symbol najwyższych trudności, największy cel w życiu. Być może więc wielu ludziom pozwoliłam identyfikować się z tym, w takim sensie, że dla nich też to staje się możliwe. Każdy ma swoje Everesty w życiu.
- Jest jeszcze jeden aspekt, który ma dla mnie ogromne znaczenie. […] Ta zbieżność (wyboru Wojtyły i zdobycia Everestu - PAP) do dzisiaj pozostała dla mnie tak samo wzruszająca, jak w chwili, w której się o niej dowiedziałam” - mówiła Rutkiewicz.
Zdaniem Krzysztofa Wielickiego, piątego w historii zdobywcy Korony Himalajów i Karakorum, który wraz z Leszkiem Cichym jako pierwszy wszedł na Everest zimą (17 lutego 1980), osiągnięcie Rutkiewicz rozpoczęło sukcesy polskiego himalaizmu na ośmiotysięcznikach.
"To było wielkie wydarzenie, bo dokonała tego jako trzecia kobieta i pierwsza Europejka. Wiedza o zdobywaniu ośmiotysięczników była wówczas zupełnie inna niż dziś. Można powiedzieć, że Wandzia podniosła poprzeczkę, bo udało się jej to tego samego dniu, w którym kardynał Wojtyła został papieżem. Kibicowaliśmy jej, reprezentowała Polskę, choć uczestniczyła w wyprawie międzynarodowej. My, mężczyźni-himalaiści, nie patrzyliśmy na to z zazdrością. Nie traktowaliśmy Wandy jako konkurencji, tylko cieszyliśmy się z sukcesu. Poza tym mieliśmy wtedy inny cel - zimowy Everest, do którego trwały przygotowania od 1977 roku. Można uznać, że od sukcesu Wandy, choć wcześniej mieliśmy osiągnięcia w światowym himalaizmie, zaczęła się złota dekada Polaków w najwyższych górach" - wspominał w rozmowie z PAP Wielicki.
Rutkiewicz na kartach światowego alpinizmu zapisała się jednak już przed historycznym zdobyciem Everestu, m.in. przejściem z Haliną Krueger-Syrokomską wschodniego filaru Trollryggenu w Norwegii w 1968 r. (pierwsze przejście kobiece, siódme w historii), wejściem w 1975 r. w kobieco-męskim składzie na Gaszerbrum III (7946 m) w Karakorum, najwyższy wówczas dziewiczy siedmiotysięcznik (razem z Alison Chadwick-Onyszkiewicz, Januszem Onyszkiewiczem i Krzysztofem Zdzitowieckim, był to rekord wysokości wspinaczki kobiet), czy zimowym zdobyciem w 1978 r. północnej ściany słynnego Matterhornu w Alpach w zespole kobiecym (z Anną Czerwińską, Ireną Kęsą i Krystyną Palmowską).
Przed sukcesami w górach najwyższych Rutkiewicz osiągała dobre wyniki w wielu sportach: skoku wzwyż, rzucie oszczepem czy pchnięciu kulą, a także w siatkówce - jako zawodniczka pierwszoligowej Gwardii Wrocław została powołana do szerokiej kadry olimpijskiej na igrzyska w Tokio (1964). To wszystko za sprawą wychowania w domu.
"Ojciec od najwcześniejszych lat wpajał nam zamiłowanie do sportu na drodze uczciwości, pilności, pracowitości. Na pewno ukształtowały ją także trudne powojenne lata, które zrodziły marzenia i chęć odkrywania różnych pasji. Wanda chciała być we wszystkim najlepsza” - mówiła PAP młodsza siostra himalaistki Janina Fies, która w 2022 r., w 30. rocznicę śmierci Rutkiewicz, przyjechała do Warszawy z Niemiec, gdzie mieszka na stałe, i przekazała Muzeum Sportu i Turystyki bezcenne materiały archiwalne dotyczące wybitnej himalaistki.
Spośród 14 ośmiotysięczników Rutkiewicz zdobyła osiem, oprócz Everestu, także najtrudniejszy technicznie K2 (jako pierwsza kobieta na świecie 1986 r.) oraz Nanga Parbat, Sziszapangmę, Gaszerbrum II, Gaszerbrum I, Czo Oju i Annapurnę.
Wanda Rutkiewicz zaginęła w maju 1992 roku podczas ataku szczytowego na Kanczendzongę. Jej ciała nie odnaleziono.
Olga Miriam Przybyłowicz (PAP)
olga/ krys/