Luteranie ze Świętochłowic zbierają fundusze na ratowanie wieży kościoła ewangelicko-augsburskiego św. Jana Chrzciciela. Potrzebne jest 50 tys. zł, by można było skorzystać z 2,5-milionowej dotacji z Rządowego Programu Ochrony Zabytków. W sobotę można było zwiedzić zabytkową świątynię.
Ponad 120-letni neogotycki kościół nigdy nie był gruntownie remontowany, a na stan jego elewacji wpłynęły głównie czynniki zewnętrzne, przede wszystkim przemysł. Ekspertyzy potwierdziły, że wieża jest w katastrofalnym stanie. Niedawno parafia musiała zrezygnować z uruchamiania kościelnych dzwonów.
Środki na remont wieży, pozyskane przez parafię wspólnie ze świętochłowickim samorządem, pochodzą z Rządowego Programu Ochrony Zabytków. Aby je uruchomić, Luteranie muszą dołożyć 2 proc. wartości dotacji, czyli 50 tys. zł.
"To pieniądze, których parafia nigdy nie miała i pewnie nigdy już mieć nie będzie. Nie możemy zmarnować tej szansy. Jeżeli nie uda nam się zebrać potrzebnej kwoty, to możemy je stracić. Dlatego właśnie uruchomiliśmy zbiórkę i bardzo serdecznie prosimy o wsparcie" - powiedział proboszcz ewangelickiej parafii, ks. Sebastian Olencki.
Grupa parafian uruchomiła zbiórkę na ten cel. Okazją do jej nagłośnienia było m.in. zorganizowane w sobotę zwiedzanie kościoła. Jeżeli uda się pozyskać potrzebną kwotę, prace ruszą w przyszłym roku. Odrestaurowanie wieży będzie najtrudniejszą i najbardziej kosztowną częścią remontu.
W pierwszej kolejności ma być przeprowadzony remont dachu, czyli zwieńczenia wieży z kompleksowym remontem więźby dachowej. Drugi element to czyszczenie oraz wymiana, a także przemurowanie elementów lica klinkierowego elewacji i elementów ozdobnych m.in. sterczyn i przypór. W dalszej kolejności prace mają objąć klatkę schodową z oknami i witrażami. To niezbędne do obsługi dzwonów, organów i dla chóru. Rozważane jest udostępnienie tarasu wieży, co wymagałoby dodatkowych prac.
Kościół ewangelicki w Świętochłowicach ma bogatą historię. Plac pod jego budowę oraz kamień węgielny w wysokości 10 tys. ówczesnych marek ofiarował książę Guido Henkel von Donnersmarck. Akceptując projekt zastrzegł, że świątynia ma stanąć frontem do budynku dyrekcji należących do niego kopalń i hut, a plac pomiędzy ma zostać niezbudowany. Prawdopodobnie gdyby nie pawilony zbudowane w okresie PRL, plac byłby dziś miejskim rynkiem.
"Kościół to świetna architektura, neogotyk z najwyższej europejskiej półki. W środku uwagę przyciągają drewniane elementy oraz kolumny delikatnie odsunięte od ściany - to niespotykane rozwiązanie. Kościół i dyrekcja są w jednej osi symetrycznej i tworzą główny plac Świętochłowic" - wyjaśnia współpracujący z parafią konserwator zabytków Henryk Mercik.(PAP)
mab/ mir/