Warto, aby Grabski znalazł miejsce w gronie Ojców Niepodległości, bo to on wygrał naszą drugą wojnę o niepodległość – mówi PAP dr hab. Andrzej Zawistowski, historyk z SGH i Instytutu Pileckiego.
100 lat temu, 11 stycznia 1924 r., Sejm przyjął ustawy składające się na tzw. plan Grabskiego.
Polska Agencja Prasowa: W polskiej pamięci historycznej Władysław Grabski zapisał się jako „ojciec polskiej złotówki”, która stała się symbolem stopniowego wychodzenia polskiej gospodarki z kryzysu. Rzadziej pamięta się, że Grabski już wcześniej – w rządach Władysława Sikorskiego oraz Wincentego Witosa – próbował wdrożyć swoje pomysły na uzdrowienie polskiej gospodarki. Dlaczego wówczas ta misja zakończyła się niepowodzeniem?
Dr hab. Andrzej Zawistowski: Zacznijmy od pewnego doprecyzowania. Grabskiego określiłbym jako „akuszera” złotego, a nie ojca nowej polskiej waluty. O tym, że pieniądz odrodzonej Polski będzie nazywany „złotym” zadecydowano już na początku 1919 roku – choć nie była to pierwsza nazwa polskiej waluty. Początkowo miał być nią „lech”, który dzieliłby się na 100 groszy. Po kilku tygodniach zdecydowano się jednak na złotego. Niemal natychmiast zamówiono w Wiedniu druk banknotów. Po przywiezieniu do Polski złożono je w skarbcu, gdzie oczekiwały na odpowiedni moment na wprowadzenie do obiegu. Wciąż płacono marką polską. Dopiero wprowadzenie reformy walutowej przez Grabskiego w 1924 r. sprawiło, że złoty znalazł się w portfelach Polaków.
W obu wspomnianych rządach Grabski był ministrem skarbu w 1923 r., choć warto jeszcze przypomnieć, że urząd ten pełnił też w latach 1919-1920 w trzech kolejnych rządach: Leopolda Skulskiego, swoim własnym oraz w pierwszym rządzie Wincentego Witosa. Doprecyzujmy, że dziś odpowiednikiem przedwojennego Ministerstwa Skarbu jest resort finansów. Grabski po raz pierwszy objął ten urząd już w grudniu 1919 roku i od razu zaproponował rozwiązania hamujące inflację i ograniczające gigantyczny, niewyobrażalny obecnie deficyt budżetowy. W 1919 r. dochody budżetowe wynosiły 1882 miliony marek polskich, a wydatki sięgały 9385 milionów, czyli niemal pięciokrotność dochodów. Skala ówczesnej inflacji nie była tak katastrofalna jak w roku 1923, gdy Grabski zostawał premierem, ale powoli rozkręcała się.
W czasie pełnienia swojej pierwszej misji, Grabski podszedł do powierzonych mu zadań z dużą pomysłowością. Zaproponował podział dochodów i wydatków państwa na zwyczajne i nadzwyczajne. Tylko te nadzwyczajne miały szanse na nadzwyczajne finansowanie – na pozostałe powinny wystarczyć zwyczajne dochody. Okres w którym sprawował urząd ministra skarbu był jednak niezwykle trudny. Był to kluczowy okres wojny polsko-bolszewickiej. Wszystkie plany reformy budżetu i stabilizacji gospodarki musiały odejść na drugi plan, ponieważ najważniejsze było zwycięstwo w wojnie o zachowanie niepodległości. Reformy gospodarcze musiały czekać – w 1920 dochody budżetu wyniosły 10 bilionów marek polskich, a wydatki aż 64 biliony!
Grabski odszedł z ministerstwa skarbu w listopadzie 1920 r. Powrócił tam na początku roku 1923. Był to czas bardzo ostrych sporów politycznych, których momentem kulminacyjnym był zamach na prezydenta Gabriela Narutowicza. Na początku 1923 r. jego następca, prezydent Stanisław Wojciechowski, zaprosił na spotkanie byłych ministrów skarbu, aby zapytać o proponowane przez nich recepty na wyjście z fatalnej sytuacji gospodarczej. Grabski przedstawił najprostszą i najbardziej przemyślaną koncepcję, której celem było uzdrowienie budżetu i reforma walutowa. Zakładał, że przedstawiony przez niego program działań powinien zostać rozpisany na trzy lata. W tym czasie miało nastąpić zrównoważenie budżetu, między innymi przy pomocy pożyczek zagranicznych, podatku majątkowego oraz dodatkowej emisji pieniądza. Nie opłacało się więc przeprowadzać reformy walutowej zanim nie zostanie zakończona dodatkowa, inflacyjna emisja pieniądza, która była możliwa wyłącznie w warunkach pełnej kontroli nad emitentem waluty. Niestety okoliczności polityczne sprawiły, że Grabski ponownie musiał odejść ze stanowiska. Mimo to nad częścią jego postulatów - podatkiem majątkowym i rewaloryzacją podatków – prace trwały. Z tych rozwiązań Grabski później skorzysta na przełomie 1923 i 1924 r.
Zjawisko inflacji, z którym borykała się Polska, nie było wówczas niczym nadzwyczajnym. W niektórych krajach Europy, w większości przegranych w I wojnie światowej, spadek wartości waluty był jeszcze większy. W Polsce inflacja była między innymi efektem konieczności pokrywania wydatków na wojny o granice odrodzonego państwa, szczególnie z Rosją Bolszewicką. Niewielka inflacja ma pozytywny wpływ na gospodarkę i sprzyja nakręcaniu koniunktury oraz zmniejszaniu bezrobocia. Sytuacja radykalnie zmienia się w momencie pojawienia się zjawiska hiperinflacji, a to miało miejsce w roku 1923. Taka gigantyczna inflacja nie ma jakichkolwiek pozytywów dla gospodarki.
PAP: Fatalnej sytuacji finansów państwa towarzyszył szybki spadek wartości dochodów Polaków, oznaczający ubożenie społeczeństwa. Jak w takich warunkach przyjmowano powstanie w grudniu 1923 r. rządu Władysława Grabskiego oraz zapowiedź wprowadzania przez niego tak głębokich reform?
Dr hab. A. Zawistowski: Zjawisko inflacji z którym borykała się Polska, nie było wówczas niczym nadzwyczajnym. W niektórych krajach Europy, w większości przegranych w I wojnie światowej, spadek wartości waluty był jeszcze większy. W Polsce inflacja była między innymi efektem konieczności pokrywania wydatków na wojny o granice odrodzonego państwa, szczególnie z Rosją Bolszewicką.
Niewielka inflacja ma pozytywny wpływ na gospodarkę i sprzyja nakręcaniu koniunktury i zmniejszaniu bezrobocia. Sytuacja radykalnie zmienia się w momencie pojawienia się zjawiska hiperinflacji, a to miało miejsce w roku 1923. Taka gigantyczna inflacja nie ma jakichkolwiek pozytywów dla gospodarki. Hiperinflacja niszczy podstawy życia gospodarczego, czyli bankowość, handel i produkcję. Właścicielowi sklepu nie opłaca się handlować – wszak zarobione pieniądze niemal natychmiast będą miały niższą wartość niż właśnie sprzedany towar. W szczytowym momencie hiperinflacji czyli jesienią 1923 r. marka polska traciła połowę swojej wartości co szesnaście dni. Hiperinflacja prowadziła do bezrobocia i protestów społecznych. Niedawno, niemal niezauważona, przypadała setna rocznica wielkich protestów w 1923 r. w Małopolsce, które zostały brutalnie stłumione przez wojsko. Zabici i ranni byli po obu stronach. Doszło do sytuacji, w której wojsko, które było symbolem walki o odrodzone państwo i jego granice, było kojarzone z brutalnymi represjami wobec ludności cywilnej.
W tych okolicznościach bezradność doprowadziła rząd Wincentego Witosa do upadku. Parlament przyznał się do całkowitej porażki. Nie została podjęta próba stworzenia rządu w oparciu o koalicję sejmową. Rząd Grabskiego powołany w grudniu 1923 r. miał charakter pozaparlamentarny. Można powiedzieć, że w następnych miesiącach stoczył on kolejną wojnę o niepodległość Polski. Wcześniej celem walki o niezawisłość w latach 1918-1921 było odbudowanie państwa i wykucie jego granic. Grabski w latach 1923-1925 stoczył wojnę ekonomiczną: o zrównoważony budżet, o stabilną walutę, o wewnętrzny spokój. Była to wojna także wymiarze międzynarodowym. Na upadek ekonomiczny Polski czekały np. Niemcy, które miały nadzieję, że rozpad polskiej gospodarki pozwoli na odzyskanie ziem utraconych przez Rzeszę po I wojnie światowej. Nieprzypadkowo Niemcy w 1925 r. wydali Polsce wojnę celną – z nią również musiał zmierzyć się rząd Grabskiego.
Grabski był w niezwykle trudnej sytuacji. Wszędzie, poza Polską, działania na rzecz stabilizacji gospodarki przeprowadzano, korzystając z pomocy zagranicznej. Premier bardzo szybko zrezygnował ze wsparcia Wielkiej Brytanii, między innymi ze względu na traumę roku 1920, gdy mocarstwa zachodnie wymusiły na nim przyjęcie fatalnych dla Polski warunków negocjacji z bolszewikami. Obawiał się też wciągnięcia Polski w rozgrywki pomiędzy Francją i Wielką Brytanią.
PAP: Czy wygranie tej wojny byłoby możliwe bez specjalnych pełnomocnictw udzielonych Grabskiemu i prezydentowi Wojciechowskiemu przez Sejm?
Dr hab. A. Zawistowski: Grabski był w niezwykle trudnej sytuacji. Wszędzie, poza Polską, działania na rzecz stabilizacji gospodarki przeprowadzano korzystając z pomocy zagranicznej. Premier bardzo szybko zrezygnował ze wsparcia Wielkiej Brytanii, między innymi ze względu na traumę roku 1920, gdy mocarstwa zachodnie wymusiły na nim przyjęcie fatalnych dla Polski warunków negocjacji z bolszewikami. Obawiał się też wciągnięcia Polski w rozgrywki pomiędzy Francją i Wielką Brytanią. Pamięć roku 1920 miała wielki wpływ także na jego dążenie do omijania drogi parlamentarnej. W czasie wojny z bolszewikami był inicjatorem powołania Rady Obrony Państwa, która przejmowała część kompetencji władzy ustawodawczej. W 1923 r. specjalne pełnomocnictwa dla jego rządu miały podobną funkcję. Grabski uważał, że w tak trudnej sytuacji nie może marnować czasu na przekonywanie poszczególnych stronnictw do poparcia jego pomysłów, szczególnie że specjalnych pełnomocnictw Sejm udzielił tylko na pół roku – choć sam premier prosił o rok.
PAP: Późniejszy o 65 lat plan Balcerowicza nazywany jest „terapią szokową”. Czy można powiedzieć, że działania Grabskiego można określić w podobny sposób i miały one równie dotkliwe skutki społeczne?
Dr hab. A. Zawistowski: Zdecydowanie konsekwencje społeczne tych planów można porównywać. Grabski wiedział, że krótkoterminowo reformy muszą przynieść chwilowe osłabienie koniunktury oraz wzrost bezrobocia. Konsekwencją wprowadzenia jego planu był również wzrost importu. Jednocześnie polskie towary przestały być atrakcyjne dla innych rynków. Władze musiały zareagować bardzo niepopularnymi decyzjami. Na Śląsku pracę w hutach wydłużono do 10 godzin dziennie. Robotnicy zareagowali strajkami, które zostały zduszone. Obniżono także pensje w przemyśle włókienniczym. Tylko przemysłowi naftowemu udało się uniknąć tych przymusowych zmian. Ogromne oszczędności i zwolnienia dotknęły urzędników. Grabski powołał Nadzwyczajnego Komisarza Oszczędnościowego, którym uczynił polityka endecji Stanisława Moskalewskiego. Szybko zwolnił około 30 tysięcy pracowników aparatu państwa. Nie dziwne, że złośliwie nazywano go „Moskalinim”.
Była to również terapia szokowa dla samego Grabskiego, który po wprowadzeniu złotego nie mógł pokrywać deficytu poprzez druk banknotów. Odtąd nadzór nad emisją sprawował niezależny od państwa Bank Polski, który mógł podejmować decyzje bez oglądania się na potrzeby Grabskiego. Szczególnie trudny był rok 1925. W marcu – ze względu na brak środków – pensje pracownikom budżetówki wypłacono w bilonie, który był emitowany przez skarb państwa, a nie Bank Polski. Doszło do bardzo rzadko spotykanego zjawiska inflacji bilonowej. Złoty w monetach był wart mniej niż w banknotach. Na giełdzie wileńskiej pojawiły się oddzielne notowania dla bilonu i banknotów, a Bank Polski wprowadził oddzielne konta bilonowe i banknotowe. Dla rządu była to więc terapia szokowa, ponieważ musiał radykalnie zmienić dotychczasowy sposób myślenia o budżecie, walucie i całej gospodarce.
Bezpośrednim powodem dymisji Grabskiego było dążenie stronnictw parlamentarnych do powołania rządu na który posłowie mieliby bezpośredni wpływ. Rezygnację rządu przyspieszyła decyzja Banku Polskiego, który odmówił podjęcia interwencji giełdowej w celu wzmocnienia złotego. Była to porażka Grabskiego, ale jednocześnie jego symboliczne zwycięstwo, ponieważ władze Banku Polskiego zachowały się w sposób niezależny od władz państwowych, czyli zgodnie z duchem reform wprowadzonych przez Grabskiego.
PAP: Czy mimo tak wielkich kosztów społecznych dostrzegano, że działania Grabskiego były fundamentem rozwoju gospodarczego odrodzonej Polski?
Dr hab. A. Zawistowski: Grabski w połowie roku 1924 składał przed Sejmem sprawozdanie z realizacji swojego programu. Później posłowie mówili, że gdyby wówczas złożył dymisję, to odszedłby wprost na cokół pomnika. Jego przeciwnicy zakładali jednak, że kilka miesięcy później rząd i tak upadnie. Rzeczywiście tak się stało, choć dopiero w końcu 1925 r. Wśród opinii publicznej oceny odchodzącego rządu nie były zbyt wysokie. Okres jego rządów nazywano „grabszczyzną”. Grabski nie był wspominany jako wybitny polityk, ale raczej jako nudziarz. Echem tych ocen była popularna do dzisiaj piosenka Andrzeja Własta z 1926 r. „Bo ja się boję sama spać”: „Brom co wieczór biorę i cztery wódki spore/ Przed spaniem piję, może sen nadejdzie już.../ Czytam Kraszewskiego i kilka mów Grabskiego/ Próbuję spać... nie mogę ani rusz”. Warto wreszcie wspomnieć, że reformy Grabskiego zakończył dopiero jego następca – Jerzy Zdziechowski.
Legenda Grabskiego rosła z czasem, gdy dostrzegano, jak wielki wysiłek włożył w przeprowadzenie reform. W mojej ocenie jest jednym z najwybitniejszych polityków dwudziestolecia międzywojennego. Stawiałbym go na równi z Józefem Piłsudskim. Jego działalność nie ograniczała się wyłącznie do spraw gospodarczych. W czasie swojego premierostwa uregulował wiele spraw związanych z prawami mniejszości narodowych, podpisał konkordat ze Stolicą Apostolską, przysłużył się zapewnieniu cerkwi prawosławnej autokefalii, a tym samym niezależności od Moskwy, stworzył Korpus Ochrony Pogranicza, wprowadził ubezpieczenia od bezrobocia i prawo chroniące lokatorów. Dzięki Grabskiemu ruszyła sprawa reformy rolnej. Stał za powołaniem Banku Gospodarstwa Krajowego i Funduszu Pomocy Instytucjom Kredytowym. Myślę, że wprowadzone przez niego reformy stawiają go w wąskim gronie najwybitniejszych polityków gospodarczych w dziejach Polski. Warto, aby Grabski znalazł miejsce w gronie Ojców Niepodległości, bo to on wygrał naszą drugą wojnę o niepodległość.(PAP)
Rozmawiał Michał Szukała
Autor: Michał Szukała
szuk/ aszw/