Marokańczyk Jaouad Zain zwyciężył w Międzynarodowym Biegu na Monte Cassino. Najszybszym Polakiem na 10-kilometrowej trasie z centrum miasta Cassino na szczyt wzgórza 593 był trzeci na mecie Adam Nowicki z Dowództwa Generalnego Wojska Polskiego.
Okolicznościowe medale, przygotowane przez Instytut Pamięci Narodowej, wręczał na mecie czołowym zawodnikom premier Donald Tusk. W ulewnym deszczu trasę pokonało ponad 1200 osób.
Trzeci na mecie Nowicki powiedział PAP, że podczas biegu myślał o poległych 70 lat temu na Monte Cassino polskich żołnierzach.
"Czuję się w miarę dobrze; jestem troszeczkę zmęczony, ale fajnie się tu biegało. Pogoda co prawda nie sprzyja, ale wbiegając na górę myśli się o żołnierzach, którzy walczyli tutaj też w deszczu, i przy tym nasz występ był łatwy" - zaznaczył Nowicki.
W intencji dowódcy 2 Korpusu gen. Władysława Andersa biegł generał Dariusz Wroński, dowódca 1 Brygady Lotnictwa Śmigłowców w Inowrocławiu.
"Poczytuję sobie za wielki zaszczyt, że mogłem wziąć udział w tak wyjątkowym biegu. Dla mnie to także odrabianie zaległych lekcji historii. Ze szkoły wyniosłem tylko tyle, że w maju 1944 roku była bitwa o Monte Cassino i to wszystko. To były czasy, w których za dużo nie mówiło się o żołnierzach armii generała Władysława Andersa, podobnie zresztą jak i o Katyniu" – powiedział Krzysztof Kosedowski.
"Kiedy trzy miesiące temu rozmawiałem z córką gen. Andersa Anną Marią była wielce wzruszona i powiedziała, że marzy, by w 70. rocznicę zwycięskiego zakończenia bitwy polski generał symbolicznie zdobył Monte Cassino. Jej pragnienie odebrałem jako rozkaz. A ponieważ wcześniej drogą losową przydzielony mi został szer. Józef Konieczny, który poległ mając 20 lat, pobiegłem w intencji dwóch żołnierzy" – podkreślił.
Dziesięciokilometrową trasę polscy zawodnicy pokonywali w czerwonych strojach, odnoszących się do symboliki tego miejsca. Na numerach startowych każdej osoby było nazwisko jednego z poległych żołnierzy Andersa.
"Nie ma chyba Polaka, który nie znałby chociaż refrenu pieśni Feliksa Konarskiego +Czerwone maki na Monte Cassino+. Słodko i zaszczytnie jest umierać za ojczyznę. Żołnierze gen. Andersa swe dusze oddali Bogu, ciała ziemi włoskiej, a serca Polsce" – dodał gen. bryg. pilot Wroński.
Przed startem nad Placem Labriola w centrum Cassino niosło się echo polskiego hymnu, a następnie włoskiego. Każdy uczestnik miał ze sobą tekst pieśni Konarskiego na ulotkach, które przygotowała Fundacja Wychowanie Przez Sport.
Na trasie tworzyły się grupki osób nucące słynną pieśń. Z mety, usytuowanej przy klasztorze Benedyktynów, zawodnicy udawali się na Polski Cmentarz Wojenny, by na mogiłach "swoich żołnierzy" zapalić znicze.
Wśród uczestników biegu byli m.in. czołowi przed laty sportowcy.
"Poczytuję sobie za wielki zaszczyt, że mogłem wziąć udział w tak wyjątkowym biegu. Dla mnie to także odrabianie zaległych lekcji historii. Ze szkoły wyniosłem tylko tyle, że w maju 1944 roku była bitwa o Monte Cassino i to wszystko. To były czasy, w których za dużo nie mówiło się o żołnierzach armii generała Władysława Andersa, podobnie zresztą jak i o Katyniu" – powiedział Krzysztof Kosedowski.
Jak zaznaczył medalista olimpijski moskiewskich igrzysk, w czasie bokserskiej kariery bieganie było elementem jego treningu. Poprawiało kondycję, jak również pomagało zbijać wagę.
"Jak chodziłem do podstawówki w Pelplinie, to głównie grałem w piłkę, ale też trochę biegałem. Do tej konkurencji powróciłem w 2009 roku. Wystartowałem w pierwszej edycji imprezy Biegnij Warszawo i tak się wciągnąłem, że każdego roku biorę udział w różnych zawodach. Wiem nawet, jak smakuje maraton. Spróbowałem we wrześniu ubiegłego roku w stolicy, dystans 42 km 195 m pokonałem w trzy godziny 35 minut i na mecie wcale zmęczony nie byłem" – wspomniał.
Kosedowski podkreślił, że tym razem nie biegł "dla wyniku".
"To nie były zawody, aby interesować się czasem pokonania 10 km. Mój rekord życiowy to 41.14 i może go kiedyś poprawię. Natomiast na trasie z miasta Cassino na szczyt góry myślałem o tych, którzy pozostali tu na zawsze, a prosili: +Przechodniu, powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni w jej służbie+".
57-letni Marek Kosiński z Warszawy biegł w mundurze dziadka, chorążego Tadeusza Chotomskiego, szefa łączności.
"Ojciec mojej matki przeżył bitwę o Monte Cassino. Zmarł w 1972 roku. Niewiele innych pamiątek pozostało po nim. Jak się tylko dowiedziałem o tym biegu, długo się nie zastanawiałem nad udziałem. Jestem tu po raz pierwszy i serce ze wzruszenia mocniej mi bije" – zaznaczył.
Adam Kudowicz z Otwocka, jeden z najstarszych uczestników (73 lata), do ostatniej chwili rozważał start w tych zawodach.
"Zdrowie trochę szwankuje i to był główny powód zastanawiania się nad wyjazdem do Włoch. Startuję od ponad 30 lat, także na nartach, mam zaliczony Bieg Wazów (90 km) w Szwecji w 2000 roku, ale ostatnio borykam się z różnymi dolegliwościami. Jednak musiałem tu być, bo o takim biegu marzyłem od kilkunastu lat. Szkoda, że nie udało się go zorganizować w 60. rocznicę bitwy, bo wtedy byłoby wśród nas więcej uczestników bitwy, którzy do dziś nie dotrwali" – powiedział Kudowicz.
Strategicznym partnerem medialnym imprezy była Polska Agencja Prasowa, której barwy w biegu reprezentowali Kryspin Dworak i Janusz Kalinowski.
Wyniki:
1. Jaouad Zain (Maroko) 35.20
2. Paul Kipchumba Sugut (Kenia) 35.24
3. Adam Nowicki (Polska) 35.57
(PAP)
agy/ kali/ krys/ pp/