28 lipca mija pięć lat od dnia, w którym odszedł Jerzy Wojciech Borejsza, jeden z najznakomitszych polskich historyków, badacz polskiej emigracji czasu zaborów oraz historyk faszyzmów. Marzenie o zostaniu pisarzem przekuł w liczne dzieła historiograficzne, które dziś stanowią klasykę europejskiej literatury historycznej.
„Nie należałem do żadnej koterii historyków. Byłem często indywidualistą, outsiderem. […] Miałem chyba sporo dobrych pomysłów i dobre pióro. Niespełniony pisarz, który został historykiem” – pisał sam o sobie w tomie wspomnień „Ostaniec” (2018), którym pożegnał się z czytelnikami.
Rodzina poza schematem
Jerzy Wojciech Borejsza był autorem poczytnych książek, prac naukowych, które znajdywały zainteresowanie wielu czytelników spoza kręgów akademickich. Mimo rozpoznawalności i popularności, którą przynosiły mu takie tytuły jak „Patriota bez paszportu” czy „Mussolini był pierwszy”, jego nazwisko powszechnie kojarzono z jeszcze bardziej znanym ojcem, Jerzym Borejszą (1905–1952), działaczem komunistycznym i – przede wszystkim – twórcą „Czytelnika”.
Urodzony w Warszawie 22 sierpnia 1935 r. Jerzy Wojciech Borejsza, zawdzięczał ojcu pasję do literatury pięknej i zainteresowanie Hiszpanią. W późniejszych latach pamięć o przedwcześnie zmarłym ojcu (mimo jego zaangażowania w partii komunistycznej) pozytywnie wpływała na rozmaite relacje syna w środowisku akademickim.
O wiele większy wpływ na Jerzego miała matka, Ewa z Kantorów Borejszyna (1912–2004). W młodości pracowała jako pielęgniarka. Krótko studiowała medycynę, ale wybuch II wojny światowej przerwał jej edukację. Była pierwszą recenzentką prac syna – surową i zasadniczą. „Kobieta samouk była moim mistrzem” – mówił o niej piszącemu te słowa.
Często przypominano mu także o stryju, Józefie Różańskim, cieszącym się jak najgorszą sławą pułkowniku bezpieki w czasach stalinowskich. U schyłku życia Borejsza zmierzył się z tą relacją w obszernym szkicu „Niedoszły samobójca”. Nie tylko zdementował plotki, które go bezpośrednio dotyczyły, lecz także podzielił się całą wiedzą na temat Różańskiego z myślą o przyszłych historykach: „Nie odpowiadam za mojego stryja, ale jako historyk mogę sobie wyrzucać, że uważając działalność Różańskiego za hańbę rodzinną, przez dwadzieścia siedem lat od jego aresztowania w 1954 roku do śmierci w 1981 widziałem go tylko raz, przez jedną godzinę. Mogłem przezwyciężyć moją repulsję i próbować wyegzekwować od niego relacje ważne dla historii. Nie zrobiłem tego”.
Przygody moskiewskie
Zamiarem świeżo upieczonego maturzysty, siedemnastoletniego Jerzego Wojciecha Borejszy, było podjęcie studiów polonistycznych na Uniwersytecie Warszawskim. Stało się jednak inaczej – z inspiracji przyjaciół nieżyjącego już ojca podjęto decyzję o wysłaniu go na studia do Związku Sowieckiego. Latem 1952 r. znalazł się w Kazaniu, gdzie rozpoczął edukację nad Wydziale Historycznym tamtejszego uniwersytetu. Spędził tam zaledwie jeden rok akademicki, a studia kontynuował w Moskwie, pozostał w nim jednak ogromny sentyment do Kazania.
Kilka lat przeżytych w sowieckiej Rosji – od schyłku rządów Józefa Stalina po okres odwilży – wywarło ogromny wpływ na sposób, w jaki Borejsza myślał później o Związku Radzieckim. Rozumiał i wiedział więcej niż wielu jego kolegów po fachu, którzy Moskwę czy Leningrad odwiedzali jedynie przy okazji sympozjów naukowych albo kwerend archiwalnych. Podczas studiów nawiązał wiele przyjaznych relacji z moskiewską profesurą. Magisterium przygotowywał na seminarium Iriny Bielawskiej (z domu Tyszkiewicz), specjalizującej się w relacjach polsko-rosyjskich XIX w. i życzliwej studentom z Polski (u niej doktoraty napisali m.in. Eugeniusz Duraczyński i Feliks Tych). Najwięcej wdzięczności miał dla Iwana Woronkowa, historyka XVIII i XIX w., zainteresowanego sprawami polskimi: „Żebyście nie tracili czasu, załatwię wam dostęp do archiwów. Nie musicie chodzić na wszystkie zajęcia, zdawajcie tylko wszystkie egzaminy” – usłyszał od niego Borejsza.
Naturalnie, nieograniczony dostęp dotyczył materiałów do roku 1914, ale i to z polskiego studenta czyniło badacza niezwykle uprzywilejowanego. Od tego momentu większość czasu spędzał w archiwach i po powrocie do kraju miał już w prywatnych zbiorach ogromny zasób źródeł, które wykorzystywał w kolejnych publikacjach poświęconych dziejom Polski doby zaborów.
Piękny wiek XIX
Od 1957 do 1975 r. (z krótką przerwą na pracę w Zakładzie Czasopiśmiennictwa Polskiego Polskiej Akademii Nauk) Borejsza był zawodowo związany z Instytutem Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Przystąpił do przygotowania doktoratu poświęconego prasie emigracji polskiej po powstaniu styczniowym. Obroniona w 1963 r., drukiem – znacznie poszerzona dzięki kwerendom w Paryżu – ukazała się trzy lata później pt. „Emigracja polska po powstaniu styczniowym”.
Promotorem doktoratu Borejszy był Henryk Jabłoński, ale nie był on jedynym mistrzem Borejszy. Uczęszczał on również na seminaria Witolda Kuli i Stefana Kieniewicza. Ten drugi zwłaszcza bardzo wyraźnie wpłynął na drogę badawczą młodego historyka zajmującego się XIX w. Szczególną estymą, a z czasem i wielką przyjaźnią darzył Borejsza Henryka Wereszyckiego, niepokornego historyka krakowskiego.
Poza wymienioną już monumentalną pracą o emigracji postyczniowej, wzbogacił dorobek polskiej historiografii o takie książki, jak „Sekretarz Adama Mickiewicza”, której bohaterem jest Armand Lévy, francuski prawnik, dziennikarz, działacz demokratyczny, socjalista i uczestnik Wiosny Ludów i Komuny Paryskiej. W kilkakrotnie wznawianej pracy „Patriota bez paszportu” w pasjonujący sposób opisał życie Walerego Wróblewskiego, polskiego rewolucjonisty, jednego z dowódców powstania styczniowego i generała Komuny Paryskiej. Badania z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych podsumował tomem „Piękny wiek XIX” (ostatnie, najobszerniejsze wydanie – 2010 r.), w którym zebrał studia i artykuły z tego obszaru. Tytuł książki przyjął się wśród historyków i czytelników jako trafne określenie najdłuższego stulecia.
Stulecie zagłady
Lata siedemdziesiąte w biografii Jerzego Wojciecha Borejszy były okresem sporych zmian. Zdążył się habilitować w końcu lat sześćdziesiątych. Od wydarzeń marcowych 1968 r. odczuwał zagrożenie, przede wszystkim ze strony nowego rektora Uniwersytetu Warszawskiego, Zygmunta Rybickiego. Ostatecznie w 1975 r. przeszedł do pracy w Instytucie Historii PAN – z tym miejscem był związany już do końca życia. Tu został profesorem nadzwyczajnym (1983) i zwyczajnym (1991).
W pomarcowej atmosferze narodziły się nowe zainteresowania Borejszy – podjął szeroko zakrojone badania nad europejskimi totalitaryzmami. „Jeśli zająłem się […] po roku 1970 jako zawodowy historyk faszyzmami, to dlatego, że pisanie o nich pokazywało, jak dalece spokrewniony z nimi jest cały system obozu radzieckiego, którego stałem się zdecydowanym przeciwnikiem, i jak niewiele wspólnego ma on ze starymi utopiami socjalistycznymi i komunistycznymi” – wspominał po latach Jerzy W. Borejsza.
Jako historyk europejskich totalitaryzmów Borejsza pozostawił dorobek ze wszech miar imponujący. Niedoszłej międzynarodówce faszystowskiej poświęcił monografię „Rzym a wspólnota faszystowska” (1981), gruntowne studia nad światopoglądem Adolfa Hitlera zawarł w książkach „Antyslawizm Adolfa Hitlera” (1988) i „Śmieszne sto milionów Słowian” (2006). W 1979 r. wydał kilkusetstronicowy wybór tekstów intelektualistów, historyków i polityków (wśród autorów znaleźli się m.in. Benedetto Croce, Ernst Nolte, Hugh Trevor-Roper, Renzo De Felice) pt. „Faszyzmy europejskie (1922–1945)” – antologia do dziś pozostaje bardzo pożytecznym opracowaniem.
Niemałe uznanie przyniosła Borejszy opublikowana w 2000 r. popularyzatorska, syntetyczna książka „Szkoły nienawiści. Historia faszyzmów europejskich 1919–1945”, która została przełożona na kilka języków (m.in. niemiecki, hiszpański). W 2011 r. wydał także zbiór swoich pomniejszych, ale niezwykle cennych esejów o wieku XX, pod wiele mówiącym tytułem: „Stulecie zagłady”.
U schyłku życia Jerzy Wojciech Borejsza pozostawał pesymistą: „Jako historyk nadal uparcie twierdzę, że to pojęcia czekającej nas zagłady rozciągnąć musimy i na XXI wiek. Niestety”.
Śmierć Borejszy przyszła niespodziewanie, 28 lipca 2019 r. 5 sierpnia 2019 r. najbliżsi, przyjaciele i uczniowie pożegnali go na Powązkach Wojskowych, gdzie spoczął grobowcu rodzinnym.
Autor: Tomasz Siewierski
Źródło: Muzeum Historii Polski