We wtorek (17 grudnia) w Belwederze nadano medale Virtus et Fraternitas osobom, które w czasie II wojny w Norwegii i na Słowacji pomagały Polakom. Wyróżniono nimi także dwie osoby z Austrii. "Trudno wskazać na wspanialszy wzór heroizmu i solidarności międzyludzkiej" - napisał w liście prezydent Andrzej Duda.
"Lata wojen, okupacji i totalitaryzmu są wielką próbą człowieczeństwa. W takich okolicznościach nierzadko ujawniają się najgorsze rysy ludzkiej natury. W obliczu zagrożeń częstą postawą jest bierność i unikanie ryzyka. Tylko nieliczni zdobywają się na akty odwagi. Trudno wskazać na wspanialszy wzór heroizmu i solidarności międzyludzkiej niż wyciągnięcie ręki do prześladowanych i potrzebujących pomocy, zwłaszcza gdy są to osoby obce, a za niesiony im ratunek grozi im śmierć" - napisał w liście odczytanym przez Andrzeja Ćwika prezydent Andrzej Duda, który nadał medale Virtus et Fraternitas.
"Skłaniam dziś głowę przed wszystkimi, którzy w ten sposób zaświadczyli, że dobro płynące z ludzkiego serca może przeciwstawić się złu wlewającemu się do naszego życia. Niepodległa Rzeczpospolita honoruje zasługi tych cichych bohaterów tym szczególnym odznaczeniem - medalem Virtus et Fraternitas" - napisał prezydent.
"To znak wdzięczności dla osób, które niosły pomoc naszym rodakom, ofiarom prześladowań i zbrodni sowieckich oraz niemieckich. Niestety upływ czasu sprawił, że jest nadawane zwykle już pośmiertnie. Wolna Polska pragnie, by ich zasługi osób ratujących naszych prześladowanych rodaków nie zostały pominięte" - podkreślił Andrzej Duda.
"Niesienie pomocy wymagało nierzadko wielkiego wysiłku, odwagi, przełamania osobistych obaw i strachu. Wiedzieli, że otoczenie nie tylko im nie pomoże, ale będzie im przeciwne. Wykazali się bohaterską postawą. Dlatego powinniśmy jeszcze intensywniej pracować, by takie jednostki ocalić od zapomnienia" - powiedział dyrektor Instytutu Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego prof. Krzysztof Henryk Ruchniewicz.
Osobiście medale Virtus et Fraternitas odebrali Martha Gammer i Rudolf Haunschmied z Austrii. W 2008 r. współtworzyli Komitet Pamięci Gusen. Jego misją jest pielęgnowanie pamięci o ofiarach niemieckiego hitlerowskiego obozu w Gusen. Gammer i Haunschmied kultywowali wiedzę o wojennej historii Gusen i okolicy, gromadzili pamiątki i relacje, współpracowali z MKiDN i Ambasadą RP w Wiedniu w doprowadzeniu do objęcia obszaru KL Gusen opieką konserwatorską. Władze Austrii wykupiły część terenu byłego obozu od osób prywatnych i upamiętniły miejsce, w którym hitlerowcy więzili tysiące osób, w tym Polaków.
Pośmiertnie medal przyznano Ferdinándowi Leó Miklósiemu (1889-1968). Podczas wojny pomagał setkom Polaków, w tym łącznikom, którzy przenosili dokumenty i meldunki. Redagował "Węgierski Kurier Polski". W 1944 r. został aresztowany przez gestapo i skazany na karę śmierci. Dzięki interwencji węgierskich władz ocalał i przeżył wojnę. Był prześladowany przez węgierskich komunistów. Zmarł 4 sierpnia 1968 w ubóstwie.
Innym odznaczonym Virtus et Fraternitas jest Norweg Alfred Iversen (1908-1987). Podczas wojny pomógł polskim jeńcom wojennym w ucieczce z obozu w Tommerneset. Zaopatrzył ich w odzież, zapas żywności i narty. Dzięki jego pomocy Aleksander Robaszkiewicz i Stefan Kasprzyk zbiegli do Szwecji i przeżyli wojnę.
Polskim jeńcom w Norwegii pomagała także odznaczona we wtorek (17 grudnia) pośmiertnie Walborg Svensson Bernacka (1921-2005). W 1946 r. wyszła za mąż za b. polskiego jeńca, Antoniego Bernackiego, który podczas wojny był zatrudniony jako jeniec przy budowie umocnień w Stavanger. W latach 80. zorganizowała w Norwegii wczasy dla dzieci z ubogich rodzin z PRL. W czasie stanu wojennego z jej inicjatywy do Polski dostarczono 40 kontenerów z żywnością, lekarstwami i odzieżą.
Medal Virtus et Fraternitas dla Norweżki Aud Sejlelid-Valla (1922-2014) odebrali jej krewni. 2 lutego 1943 r. pomogła w ucieczce z obozu pracy Janowi Szkolnemu i Alfonsowi Łuczkowi i bezpiecznie doprowadziła do granicy z neutralną wówczas Szwecją. W latach 80. zaangażowała się w zbiórki z pomocą dla Polski,
Krewni i członkowie rodzin ze Słowacji odebrali pośmiertne medale dla Heleny Vargovej (1891-1974), Ottona Ludvigha (1898-1987), Berty Ludvighovej (1903-1983) i Eteli Laczuschovej (1922-1944). Zamieszkali w Kieżmarku na Spiszu zaangażowali się pomoc polskim uchodźcom, b. żołnierzom, cywilom i kurierom. Ich dom przy ulicy Stary Trh 28 był zawsze otwarty dla Polaków. Wśród nich był m.in. emisariusz Rządu RP Wacław Felczak oraz "król tatrzańskich kurierów" Józef Krzeptowski. W marcu 1944 zmarła Etela Laczuschova. Pozostali Słowacy przeżyli wojnę. Historycy szacują, że bohaterscy mieszkańcy Kieżmarku pomogli co najmniej kilkuset Polakom.
Medal Virtus et Fraternitas (łac. męstwo i braterstwo) jest nadawany zasłużonym w niesieniu pomocy lub pielęgnowaniu pamięci o osobach narodowości polskiej lub obywatelach polskich innych narodowości będących ofiarami zbrodni sowieckich, nazistowskich zbrodni niemieckich, zbrodni z pobudek nacjonalistycznych lub innych przestępstw stanowiących zbrodnie przeciwko pokojowi i ludzkości.
Wnioski o nadanie Medalu Virtus et Fraternitas przedstawia Prezydentowi dyrektor Instytutu Solidarności i Męstwa imienia Witolda Pileckiego po uzyskaniu pozytywnej opinii Rady Pamięci, a w przypadku osób nieposiadających obywatelstwa polskiego lub zamieszkałych stale za granicą – dyrektor Instytutu Solidarności i Męstwa imienia Witolda Pileckiego po uzyskaniu pozytywnej opinii Rady Pamięci oraz po zasięgnięciu opinii ministra właściwego do spraw zagranicznych.
Medal ustanowiono na mocy ustawy z dnia 9 listopada 2017 r. (PAP)
autor: Maciej Replewicz
mr/ dki/ wus/