Rodzina i przyjaciele pożegnali w poniedziałek pisarza i grafika Marcina Wichę podczas ceremonii pogrzebowych na warszawskim Cmentarzu Powązkowskim. "Gdyby chciało się znaleźć jedno wyrażenie określające osobowość Marcina, byłoby to +czuła ironia+" - wspominano.
Podczas uroczystości pogrzebowych na warszawskich Powązkach odczytano fragmenty wspomnień przyjaciół i bliskich Marcina Wichy. "Kiedy grałem w piłkę, on czytał książki. Kiedy zostałem ojcem, on nie tylko już nim był, ale w dodatku zaczął pisać książki dla moich dzieci (...) Jako pierwszy musiał też się zmierzyć z odchodzeniem rodziców, najtrudniejszym momentem naszej sztafety pokoleń. Także to doświadczenie przetworzył w dwie, piękne książki. Właściwie mam poczucie, że Marcin odwalił za mnie całą robotę, wszystko co w życiu najtrudniejsze. A potem znowu nas wszystkich wyprzedził i nie mam pojęcia kto to teraz będzie potrafił opisać" - napisał w anonimowych wspomnieniach odczytanych podczas ceremonii jeden z przyjaciół zmarłego pisarza.
"Ukształtowały mnie książki, które polecał. Pożyczać nie lubił. Uczył mnie zadawania pytań, kwestionowania zastanych prawd, dystansu, odwracania perspektywy, myślenia pod prąd" - brzmiało kolejne wspomnienie. Autor kolejnego wspomnienia napisał: "Marcin zdawał się uważać, że im bardziej coś jest +na pewno+, tym bardziej jest niepewne i kruche. Lecz tylko to, co kruche i niepewne zasługuje na naszą troskę".
"Marcin, noszący w sobie szczery zachwyt nad drobnymi i większymi przyjemnościami w życiu. Od małej jak naparstek filiżanki do espresso po zajezdnię dla pociągów Pendolino, do której udało nam się wejść na pandemicznym spacerze, niezbyt chyba legalnie, ale ile było przy tym frajdy. To słowo - frajda - tak bardzo jest z niego" - podkreślono w jednym z wielu wspomnień przyjaciół Wichy; "Gdyby chciało się znaleźć jedno wyrażenie określające osobowość Marcina, byłoby to +czuła ironia+. Wobec pewnych spraw i zjawisk był oczywiście absolutnie bezwzględny i bezwarunkowo krytyczny, jednak przyjaciele doświadczyli wyłącznie arcyhojnej sympatii Marcina".
Pisarza żegnał poeta i tłumacz Piotr Sommer. "Kiedy mamy mówić po śmierci kogoś bardzo bliskiego, myślimy, że to przyniesie nam albo innym bliskim jakąś ulgę. Może uważamy, że damy radę powiedzieć coś mądrego albo przynajmniej do rzeczy. Nie mam takich złudzeń. Nie mam do powiedzenia nic mądrego ani do rzeczy, bo Marcin umarł w piątek wieczór, niespełna 10 dni temu i zupełnie nie doszedłem do ładu z jego śmiercią. Nawet nie wiem co by to znaczyło, dojść do ładu, czyli do jakiegoś uspokojenia po śmierci kogoś tak bliskiego. Nie doszedłem do porozumienia ze śmiercią najbliższych po kilku dziesięcioleciach, prędzej dojdę do porozumienia z własną. Mam w głowie frazę z pewnego amerykańskiego elegisty, która brzmi: śmierć nie jest w życiu wydarzeniem, jej się nie przeżywa. Przytaczam ją choć nie jest zbyt użyteczna w pocieszeniu. Bo potwierdza intuicję, że łatwiej pogodzić się z własną śmiercią, niż ze śmiercią młodszego o ćwierć wieku przyjaciela" - mówił poeta.
Głos zabrał także Tomasz Frycz - grafik, malarz, współpracownik artysty i współtwórca firmy projektowej Frycz i Wicha. "Parę lat po studiach zostaliśmy Fryczem i Wichą. Uczyliśmy się współpracy, trochę się popisywaliśmy i kłóciliśmy. Szukaliśmy czegoś, co byłoby do przyjęcia dla obu, w końcu chyba znaleźliśmy. Mnóstwo było przy tym zabawy i gadania o wszystkim (...) Dzięki niemu zająłem się projektowaniem zamiast malować w samotności. Miał dar przekonywania. Namówił mnie nawet do kilku rzeczy, których nie czułem" - wspominał.
"Marcin patrzył na świat jak mało kto. Widział szeroki plan, nie gubił szczegółów. Zauważał rzeczy, które inni przegapiali. Pisał o tym, rysował i opowiadał przenikliwie i z humorem. I dalej witał się z drzewami podczas spacerów. Na ścianie w pracowni mieliśmy napisać, że nic nie jest proste (...) Nic nie jest proste i nie wiem kto teraz przywita znajome drzewa" - dodał.
Wicha - projektant, grafik i pisarz, autor m.in. książek "Jak przestałem kochać design" (2015), "Rzeczy, których nie wyrzuciłem" (2017) i "Kierunek zwiedzania" (2021), laureat Paszportu "Polityki", literackiej Nagrody Literackiej "Nike" oraz Nagrody im. Gombrowicza - zmarł 24 stycznia w wieku 53 lat.
Publikował rysunkowe komentarze w "Tygodniku Powszechnym", rysował też w "Charakterach", współpracował z "Gazetą Wyborczą". Zadebiutował w prasie w 2008 r., a trzy lata później opublikował pierwszą książkę dla dzieci. Dla młodych czytelników napisał takie książki jak m.in. "Klara. Proszę tego nie czytać" (2011), "Łysol i Strusia. Lekcje niegrzeczności" (2013), "Bolek i Lolek. Genialni detektywi" i "Niezwykła historia Sebastiana Van Pirka" (2018). Za książkę "Rzeczy, których nie wyrzuciłem", autobiograficzną opowieść o żałobie po matce, został uhonorowany Paszportem "Polityki", Nagrodą Literacką "Nike" oraz "Nike" czytelników, jak i Nagrodą Literacką im. Witolda Gombrowicza. (PAP)
pj/ aszw/