
Między synami Bolesława Chrobrego – Mieszkiem II Lambertem i Bezprymem – toczyła się bezpardonowa gra o tron. Jednak tylko jeden z nich, młodszy Lambert, na trwałe wpisał się w historię Polski i dostąpił zaszczytu koronacji.
Po śmierci króla Bolesława Chrobrego pojawiły się pytania o to, który z jego potomków powinien przejąć dziedzictwo wielkiego władcy. I choć wydawałoby się, że korona należy się pierworodnemu Bezprymowi, to sięgnął po nią Lambert. Historycy wciąż się głowią na tym jak do tego doszło i dlaczego najstarszy syn został pominięty nie tylko przy koronie, ale i w źródłach historycznych.
W okresie wczesnego średniowiecza w Polsce nie funkcjonowały jeszcze rygorystyczne zasady dziedziczenia tronu. Sukcesja miała charakter uznaniowy – władca sam mógł decydować, któremu z potomków powierzyć państwo, bo jak zauważył już pod koniec XIX wieku historyk Oswald Balzer przez cały czas panowania dynastii Piastów, „nie wyszła jakakolwiek ustawa któraby sprawę zwyczajnego dziedziczenia książąt bliżej określiła”.
O wyborze następcy tronu decydowały nie tylko osobiste preferencje monarchy, ale również poparcie możnych, wpływy Kościoła oraz siła militarna samych zainteresowanych. Splot tych wszystkich czynników okazał się ważny w sprawie sukcesji po Chrobrym.
Zarówno Bezprym, jak i Lambert dysponowali argumentami.
I tak wedle starszeństwa królem powinien zostać Bezprym. Jest on postacią tyleż ciekawą, co tajemniczą. Nie dowiemy się o jego istnieniu od Galla Anonima, który generalnie zdawał się nie poważać żadnego z Chrobrowskich dzieci. W jego „Kronice polskiej” wątki rodzicielskie pojawiały się przy opisach podwładnych, dla których Chrobry był jak ojciec, albo przy odważnych rycerzach, którzy „nie za żołdaków przezeń, lecz jakby za syna własnego byli mianowani”. O faktycznych potomkach napisał znacznie mniej. Także i inni dziejopisarze nie dostarczają nam więcej informacji, w związku z czym, jak zauważa historyk Błażej Śliwiński „o księciu Bezprymie pełnej biografii, w klasycznym tego słowa rozumieniu, napisać […] nie można”, ponieważ „brak po prostu źródeł historycznych”.
Dla porządku dodajmy, że podobną ciszą, choć być może z innych powodów, okryte są i pozostałe z siódemki dzieci pierwszego polskiego króla. Należy bowiem przypomnieć, że miał on jeszcze dwie córki: Matyldę, Regelindę, uwiecznioną jako „śmiejącą się Polkę” w katedrze w Naumburgu, syna Ottona i dwie córki, których imiona nawet się nie zapisały.
Co do imienia Bezpryma ani historycy, ani językoznawcy nie są zgodni, czy jest to właściwa forma, ponieważ wcześniej takie imię się nie pojawiało.
Stąd różnorodne zapisy w starszych opracowaniach: od „Besprima”, „Besfrima”, „Bezbriema”, przez „Bosprera” u Adama Naruszewicza, kończąc na „Bezbrajimie” u Joachima Lelewela.
W XX w. Aleksander Brückner uważał, że „pierwotną formą był Bezprzem”, a potwierdza tę hipotezę znawca średniowiecznego imiennictwa Jacek Hertel. I ta właśnie forma została uznana za najprawdopodobniejszą, choć jak dowodzi Kazimierz Jasiński w „Rodowodzie pierwszych Piastów”, z całą pewnością ostatecznego, poprawnego brzmienia tego imienia nie da się ustalić.
Skoro samo imię nastręcza historykom tyle kłopotów, skąd czerpano wiedzę o Bezprymie? Badacze, w tym mediewista Dariusz Andrzej Sikorski wyszczególniają zaledwie trzy wzmianki. Pierwszą odnajdujemy u biskupa-kronikarza Thietmara, który odnotowuje, że Bolesław Chrobry „pojął za żonę Węgierkę, z którą miał syna Bezpryma”. Dwie następne pochodzą z tzw. „Roczników hildesheimskich mniejszych”. Najpierw dowiadujemy się z nich, że „Mieszko po miesiącu przez brata swojego Bezbriema został wygnany gwałtownym najazdem i zmuszony do ucieczki do Udalryka, do Czech”, a następnie oddał cesarzowi Konradowi II „koronę wraz z innymi regaliami, które jego brat niesłusznie sobie przywłaszczył i w pokornej prośbie przez posłów swoich obiecał poddać się cesarzowi”. Tym samym przyjął zwierzchnictwo Rzymu, składając niejako symboliczny hołd lenny. Z ostatniej zaś wzmianki z tego samego źródła, zapisanej rok później, w 1032 r., dowiadujemy się, że „Bezbriem, z powodu najstraszniejszej srogości swego tyraństwa, został zabity przez swoich, nie bez knowań braci”. I jak konkluduje Sikorski „to już wszystko, co bezpośrednio odnosi się w źródłach do Bezpryma”.
Jak dowodzi Śliwiński, prawdopodobne jest, że pierworodny Chrobrego był odsunięty przez ojca od władzy już wcześniej i wysłany do klasztoru, co w ówczesnym kontekście mogło oznaczać symboliczne wykluczenie z dziedziczenia.
Przejdźmy teraz do młodszego syna, zwanego Mieszkiem II Lambertem. Jego pierwsze imię odwołuje się w oczywisty sposób do dziadka Mieszka I, pierwszego historycznego władcy Polski i poniekąd właśnie wskazuje na niego, jako przyszłego następcę swojego ojca. Natomiast drugie imię, nie kojarzące się ze słowiańszczyzną, zaczerpnięte z germańskiego kręgu kulturowego, było prawdopodobnie nadane Mieszkowi po to, aby podkreślić więzi łączące Chrobrego z jego żoną Emnildą oraz światem Zachodu. Choć i tu nie rozstrzygnięto ostatecznie, skąd królewska żona tak naprawdę pochodziła. Odnotować należy jednak, że imię Lambert nosił także jego stryj, zwany Lambertem Mieszkowicem. Tak wyposażony na przyszłość książę Mieszko II Lambert, jeśli wierzyć Gallowi Anonimowi, już „po rozstaniu się ze światem Bolesława Wielkiego […] na tron wstąpił”. Tym lakonicznym wpisem kronikarz przemilcza jednak wszystko, co się pomiędzy braćmi działo.
Dowiadujemy się za to, że „Mieszko był dzielnym rycerzem i wielu czynów wojennych, które za długo byłoby tu wyliczać, dokonał” oraz – co w oczach Galla Anonima cenne – był „nienawistny dla wszystkich sąsiadów, z powodu zawiści przez tychże dla ojca jeszcze uczuwanej”.
Mimo to jakby się nie starał to „nie dorównał przecież wzorowi” ojca - zauważa kronikarz - „ani trybem życia, ani obyczajami, ani na koniec dostatków zamożnością”.
Jako że o Mieszku II zachowało się o wiele więcej relacji niż o Bezprymie, można zatem porównać, jak Mieszka II postrzegali inni kronikarze. Równie przychylny wydaje się opis Wincentego Kadłubka, który zaświadcza, że Mieszko II nie był skłonny do niepotrzebnej walki, a „jeśli z kimkolwiek staczał jakieś boje wiadomo, że wynikały z konieczności, nie z poczucia siły; były narzucone, nie dobrowolne, nie jakby brakowało mu dzielności, lecz ponieważ raczej dbał pilnie o zachowanie [stanu posiadania] aniżeli pragnął [coś] zdobyć”.
Podobnie rzecz się miała z przychylnością wierze i Kościołowi, jak można sądzić po liście dedykacyjnym otrzymanym od księżnej lotaryńskiej Matyldy. Czytamy tam, że „żaden z jego przodków nie powznosił [tyle] kościołów […]. Nie dość ci tego, że we własnym i łacińskim języku chwalić godnie Boga, zapragnąłeś jeszcze i w greckim!”.
Jednak inne źródła nie są już tak łaskawe. Jan Długosz nie przebierał wręcz w słowach i oskarżał Mieszka II o rozpustę, zbezczeszczenie prawa małżeńskiego i godności królewskiej poprzez zadawanie się z nałożnicami.
Jednak drugiego polskiego króla najmocniej miały charakteryzować niedostatki intelektualne.
Długosz określał go mianem „tępego umysłu”, „niezgrabnego w radach”, „nierozsądnego”, „w działaniu słabego”, „mało zdatnego do spraw większej wagi”, aż w końcu „gnuśnego” i stąd wziął się późniejszy przydomek Mieszka II – Gnuśny.
Podobne nieco konstatacje znajdziemy w „Rocznikach hildesheimskich”, gdzie przedstawiony został jako człowiek „niestosownej zuchwałości, z jaką w latach poprzednich występował”.
Dla ówczesnych, którzy przyjęli takie stanowisko, nie bez znaczenia musiała być pogłoska, wedle której Mieszko II Lambert miał zostać wykastrowany przez Czechów, którzy „schwytali [go] zdradziecko na wiecu i rzemieniami skrępowali mu genitalia tak, że nie mógł już płodzić [potomstwa], za to, że król Bolesław, jego ojciec, podobną im wyrządził krzywdę, oślepiwszy ich księcia, a swego wuja”.
Ostatecznie Gall Anonim puentuje: „O Mieszku jednak zamilczmy resztę”. Choć kronikarz operując takimi niedopowiedzeniami, tylko podsyca ciekawość czytelników, co też się między królewiczami wydarzyło, że spuszczono nad nimi zasłonę milczenia. Być może ma to związek z ostatnimi słowami umierającego króla, które według Galla miały mieć prorocze znaczenie: „Biada, biada, już jakbym w zwierciadle widział zagadkowo plemię królewskie tułające się na wygnaniu i w obłędzie, a politowania żebrzące u tych, których stopami mymi zdeptałem.” W rzeczy samej, „z odejściem Bolesława spośrodka ludzi pokój i radość a dostatek wszelki z Polski jednocześnie jakby całkowicie wywędrowały”. Zastąpiły je braterskie spory i bezpardonowe walki.
Władcą został młodszy Mieszko II Lambert, który jako jedyny z synów otrzymał wykształcenie odpowiadające królewskim obowiązkom. Po śmierci ojca zasiadł na tronie i próbował jako drugi król w historii Polski kontynuować politykę swojego poprzednika, silnego, niezależnego monarchy.
Jednak objęcie władzy przez Mieszka nie zakończyło sporów dynastycznych. Bezprym, który czuł się pominięty, rozpoczął starania o odzyskanie należnej mu – jego zdaniem – pozycji. Wkrótce znalazł sojuszników wśród przeciwników Mieszka, zarówno wewnątrz kraju, jak i poza jego granicami. Z pomocą Rusi Kijowskiej i być może wsparty przez część elit czeskich podjął zbrojną próbę przejęcia władzy.
W 1031 roku doszło do kluczowego zwrotu: z jednej strony cesarz Konrad II zaatakował ziemie polskie od zachodu, a z drugiej ruski książę Jarosław Mądry najechał kraj od wschodu.
Mieszko II został zmuszony do ucieczki, udał się do Czech, gdzie został pojmany i upokorzony. To właśnie wtedy miało dojść do brutalnego aktu kastracji, który miał symbolicznie i dosłownie przekreślić jego przyszłość jako monarchy.
Wtedy Bezprym objął władzę, lecz jego rządy okazały się krótkotrwałe i wyjątkowo brutalne. Wprowadził represje wobec przeciwników i możnych wiernych Mieszkowi. Jego tyrania szybko doprowadziła do buntu. Już w 1032 r. został zamordowany, najprawdopodobniej przez własnych ludzi, być może przy cichym udziale braci, pragnących zakończyć okres terroru. Spotkała go też pośmiertna kara, znana ze starożytności jako „damnatio memoriae” (łac. „potępienie pamięci”), czyli usunięcie wszelkich poświadczeń o istnieniu danej osoby.
Po zabiciu Bezpryma sytuacja nadal była niestabilna. Mieszko II powrócił do kraju, ale jego pozycja była już nadwątlona. Utracił koronę królewską, a Polska podzieliła się na dzielnice i mimo późniejszych prób zjednoczenia kraju, monarchia nie odzyskała dawnej pozycji. Spory między synami Chrobrego i ich brutalne konsekwencje rozpoczęły okres kryzysu piastowskiego rodu, który doprowadził do dalszego osłabienia i – w kolejnych latach – do wielkiego buntu ludowego oraz reakcji pogańskiej.
Mieszko umarł z przyczyn naturalnych 10 lub 11 maja 1034 r. Niemiecki dziejopisarz Wipo napisał na jego cześć takie oto epitafium: „zszedł przedwczesną śmiercią, a wiara chrześcijańska tam przez jego poprzedników zaczęta i przez niego lepiej umocniona, upadła niestety, w sposób godny płaczu”. (PAP)
Autorka: Marta Panas-Goworska
jkrz/