W nocy z soboty na niedzielę nieznani sprawcy zdewastowali pomnik gen. Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie, odpowiedzialnego za likwidację AK na Wileńszczyźnie. Do incydentu doszło kilkanaście godzin przed oficjalną wizytą rosyjskiej delegacji z obwodu kaliningradzkiego.
Dewastację kontrowersyjnego pomnika ujawnił w niedzielę rano policyjny patrol. Na monumencie sowieckiego generała namalowano Znak Polski Walczącej i napis "Precz z komuną". Jak poinformowała PAP rzeczniczka braniewskiej policji Jolanta Ciszewska prawdopodobnie uszkodzono też pamiątkową tablicę przy pomniku.
"Na miejscu pracują policjanci, którzy zbierają ślady i sporządzają dokumentację procesową" - powiedziała policjantka. Jak dodała, dotychczas nikogo w tej sprawie nie zatrzymano.
Minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz powiedział w niedzielę po południu w Warszawie, że komendant główny policji poinformował go, iż szkody zostały już usunięte. W związku z incydentem nie ma powodu do zwiększenia sił ochraniających wizytę Rosjan - zaznaczył. "Traktujemy to, jako jeden z wielu incydentów - przykry, bo przykry, ale incydent" - dodał Sienkiewicz.
Dopytywany, czy wizyta Rosjan nie wymaga dodatkowej ochrony przypomniał, że Polska jest krajem gościnnym, "Polska ziemia, jest ziemią gościnna, więc jeśli przyjeżdżają do nas nasi sąsiedzi, będą traktowani ze staropolską gościnnością" - podkreślił.
Do incydentu doszło na kilkanaście godzin przed zapowiedzianą wizytą oficjalnej delegacji z przygranicznego miasta Mamonowa i grupy motocyklistów z obwodu kaliningradzkiego. Na wiadomość o dewastacji pomnika Rosjanie zrezygnowali z organizacji uroczystości w Pieniężnie.
Ponad 400 rosyjskich motocyklistów i gubernator Nikołaj Cukanow upamiętnili natomiast 31 tys. czerwonoarmistów, poległych w 1945 roku i pochowanych na cmentarzu wojennym w Braniewie. Obchody były związane z nadchodzącym Dniem Zwycięstwa, które obchodzone jest w Rosji 9 maja jako święto państwowe.
W niedzielę pikietę przy pomniku w Pieniężnie zorganizowali członkowie stowarzyszenia "Solidarni 2010", które sprzeciwia się honorowaniu sowieckiego dowódcy, odpowiedzialnego za likwidację oddziałów AK na Wileńszczyźnie. W pobliżu monumentu ustawili oni rusztowanie z trzymetrową rzeźbą czerwonej świni z pięcioramienną gwiazdą na czole.
Jak powiedział PAP rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski, niezależnie od oceny postaci gen. Czerniachowskiego, potępiamy niszczenie pomników. Są prawne metody, które służą rozwiązywaniu tego typu sporów - dodał.
W niedzielę sprawę dewastacji pomnika komentował też na konferencji prasowej prezes PiS Jarosław Kaczyński. "Pan generał Czerniachowski to jest ten, który wyłapywał i wywoził na wschód żołnierzy Armii Krajowej" - przypomniał. "Utrzymywanie pomników ludzi, którzy byli po prostu zbrodniarzami, obraża Polaków w sposób drastyczny" - dodał.
Dlatego, zdaniem Kaczyńskiego, "trzeba tę sprawę skończyć raz na zawsze, wtedy nie będziemy mieli tego rodzaju problemu jak dewastacja". "Proszę mnie nie zachęcać, bym wyrażał żal z tego powodu, że pomniki zbrodniarzy traktowane są w sposób nieprzyjazny" - powiedział Kaczyński. Według prezesa PiS pomniki takie jak gen. Czerniachowskiego powinny być przenoszone albo na cmentarze, albo do "jakiegoś muzeum komunizmu".
O pomniku stało się głośno na początku tego roku, gdy rada miejska Pieniężna wyraziła wolę jego rozebrania, co wzbudziło protesty w Rosji. Inicjatywę lokalnego samorządu poparła Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która zaproponowała stronie rosyjskiej przeniesienie pomnika na teren obwodu kaliningradzkiego. Ambasada Federacji Rosyjskiej w Warszawie uznała tę propozycję za nieuzasadnioną.
W lutym rosyjska ambasada zorganizowała przy pomniku obchody rocznicy śmierci Czerniachowskiego. Przed tą uroczystością grupa Rosjan odnowiła monument i uporządkowała jego otoczenie bez zgody władz Pieniężna.
Wcześniej Rosjanie nie organizowali oficjalnych uroczystości w tym miejscu. Zbudowany na początku lat 70. ubiegłego wieku monument z popiersiem gen. Czerniachowskiego od lat stał praktycznie zapomniany i zarósł krzakami. Pomnik stoi niedaleko miejsca, gdzie radziecki dowódca został śmiertelnie ranny podczas operacji wschodniopruskiej w lutym 1945 r.
W ocenie polskich historyków "wobec Polski i Polaków generał Iwan Daniłowicz Czerniachowski odegrał rolę zdecydowanie negatywną". Jako dowódca 3. Frontu Białoruskiego był odpowiedzialny za realizację operacji wileńskiej. Doprowadził do aresztowania płk. Aleksandra Krzyżanowskiego "Wilka" i rozbrojenia 8 tys. żołnierzy AK, z których wielu zostało zesłanych do łagrów lub przymusowo wcielonych do Armii Czerwonej. Rosjanie uważają go natomiast za jednego z najzdolniejszych radzieckich dowódców i bohatera wojennego.(PAP)
mbo/ pś/ ago/ par/