
Jego życie i prace są jakby wzięte z powieści Stefana Żeromskiego albo Marii Dąbrowskiej - fresku literackiego, którego znaczenie w życiu społecznym wykracza poza literaturę - ocenił historyk teatru Henryk Izydor Rogacki. 18 czerwca 1955 r. zmarł aktor, reżyser i pedagog Aleksander Zelwerowicz.
„Pierwotnie chciałem zostać księdzem. Ale gdy dostałem od matki w skórę za kłamstwo, którego zbożnym celem było wydostanie od niej 10 groszy do domowego mego ołtarzyka – pod zmyślonym pretekstem potrzeby nabycia kratkowanego zeszytu do arytmetyki – dotknięty na ambicji i honorze radykalnie zerwałem z kapłaństwem i postanowiłem zostać komediantem” – opowiadał Aleksander Zelwerowicz w Polskim Radiu (1954). „Matka po długich targach zrezygnowała z usiłowań zrobienia ze mnie porządnego człowieka i zgodziła się na podejrzany stan aktorski, żądając jedynie ukończenia przedtem jakiegoś wyższego zakładu naukowego” – dodał.
Urodził się 14 sierpnia 1877 roku w Lublinie jako syn Aleksandra, komornika sądowego (wcześniej zesłanego na Syberię za udział w Powstaniu Styczniowym) i Bronisławy z domu Rydzewskiej.
„Za jego sceniczny debiut uznaje się udział w przedstawieniu »Komedii omyłek« Szekspira wystawionym w 1896 roku w warszawskim Cyrku przez zespół Michała Wołowskiego. Zelwerowicz grał tam sługę” - napisała Monika Mokrzycka-Pokora (culture.pl, 2006). Od 1896 roku studiował w Szkole Handlowej im. Ludwika Kronenberga, rok później zaczął naukę w Klasie Dykcji i Deklamacji Konserwatorium Muzycznego w Warszawie. Ukończywszy obie szkoły w 1898 roku wyjechał na studia do Genewy, by zgłębiać nauki społeczne i literaturę. „Przez dwa lata pełno było mnie w Genewie i okolicy, ale w gmachu uniwersyteckim bywałem najrzadziej” - wspominał Zelwerowicz w Polskim Radiu.
Pierwszy od prawej Aleksander Zelwerowicz w 1949 r. Fot. PAP
Powróciwszy do kraju w 1899 roku, skorzystał z propozycji Wołowskiego i zaangażował się do teatru Victoria w Łodzi. Rok później przeniósł się do Teatru Miejskiego w Krakowie, gdzie 16 marca 1901 roku zagrał Kacpra w premierze „Wesela” wyreżyserowanego przez Stanisława Wyspiańskiego. W Krakowie występował do 1908 roku. Właśnie pod Wawelem ujawnił się jego talent komediowy oraz zdolność do kreowania postaci charakterystycznych. Tam również zadebiutował jako reżyser.
„Głos jak najszczęśliwszy, piersiowy, a dykcja bardzo poprawna i do tego nader urozmaicona” - ocenił Feliks Koneczny („Przegląd Polski”, 1900) już po jego pierwszych występach na krakowskiej scenie, nazywając go „pierwszorzędnym talentem”.
W 1908 roku znów pojawił się w łódzkiej Victorii, tym razem w roli dyrektora. „Stworzył tu scenę nowoczesną aktorsko i reżysersko. Łódzki eksperyment trwał krótko, ale okazał się bardzo znaczący dla polskiego teatru. Dyrektorowi udało się skompletować świetny zespół, w którym znaleźli się m.in. Stefan Jaracz i Kazimierz Junosza-Stępowski. Pierwszą premierą było nieprzypadkowo »Wesele« Wyspiańskiego (1908). Odtąd Zelwerowicz zapoznawał łódzką publiczność z wielkim polskim repertuarem” - napisała Monika Mokrzycka Pokora. Wyreżyserowane przez Zelwerowicza „Wesele” łódzki teatr zagrał 57 razy. Pracę artysty na łódzkiej niwie teatralnej zakończyły dwa pożary - w nocy 5/6 maja 1909 i 24/25 października 1911 roku - pochłonęły doszczętnie budynki teatrów, w których pracował Zelwerowicz.
W 1912 r. został zaangażowany przez Arnolda Szyfmana do nowo powstałego warszawskiego Teatru Polskiego. Pracował w nim, z przerwami, ponad 35 lat, aż do śmierci. Współpracował też z Redutą Osterwy i innymi teatrami. Okazał się aktorem bardzo wszechstronnym - czerpał inspiracje z nowych kierunków w sztuce, m.in. z naturalizmu, ekspresjonizmu i modernizmu, zawsze jednak nadając postaciom swój własny oryginalny rys. Zagrał w sumie ok. 900 ról.
Zaliczał się też do czołowych polskich reżyserów teatralnych. „Mówi się, że do czasów Schillera był to najbardziej twórczy i płodny polski reżyser” - przypomniała prof. Barbara Osterloff w audycji Tomasza Mościckiego (Polskie Radio, 1995).
Jako pedagog Aleksander Zelwerowicz wychował całe pokolenia polskich artystów sceny. Od 1918 r. wykładał w Warszawskiej Szkole Dramatycznej, która w 1932 r. została przekształcona w Państwowy Instytut Sztuki Teatralnej. W 1945 r. odtworzył PIST w Łodzi, w 1947 r. uruchomił w Warszawie Państwową Szkołę Dramatyczną (przemianowaną później na PWST)), której był rektorem. O tej ostatniej jego funkcji opowiadał „Rzeczpospolitej” (1988) ówczesny student Jarema Stępowski.
Według Zelwerowicza, dobry aktor powinien wcielać się w różne osobowości, wyzbywając się wstydu i nieśmiałości. Usłyszawszy to Stępowski postanowił od razu wcielić w życie profesorską maksymę - z kolegą z roku przebrali się za włóczęgów-muzykantów i z harmonią wsiedli do tramwaju, którym Zelwerowicz wracał do domu. Pijackimi głosami zaczęli śpiewać partyzanckie piosenki, a po skończonym „recitalu” obeszli tramwaj z kapeluszem. Zelwerowicz spojrzał groźnie, ale wrzucił sto złotych. Następnego dnia podczas zajęć profesor przemówił: „Widziałem wczoraj w tramwaju dwóch baranów grających na harmonii. Jak myślicie, kto z was mógł wpaść na taki idiotyczny pomysł?! Trzeba powiedzieć jednak, że zrobili to bardzo dobrze”.
„Nie ulega wątpliwości, że Zelwerowicz stworzył własny model nauczania aktorstwa, który - z licznymi modyfikacjami - przetrwał długie lata na wydziałach aktorskich. Nikt, podkreślmy, nikt nie stworzył konkurencyjnego programu do dzisiaj!” - powiedziała Grzegorzowi Janikowskiemu z PAP (2022) prof. Barbara Osterloff, autorka dwutomowej monografii pt. „Aleksander Zelwerowicz” wyróżnionej w 2012 roku Nagrodą Warszawskiej Premiery Literackiej. „Zelwerowiczowski program nauczania miał znaczenie przełomowe.
Po raz pierwszy w historii połączono nauczanie praktyki z poważnie i szeroko traktowanym wykształceniem ogólnym humanistycznym, nazywanym »teorią«.
Stosunek przedmiotów praktycznych do teoretycznych początkowo miał wynosić 50 proc. na 50 proc. (w praktyce ta proporcja zmieniła się jednak na niekorzyść teorii). »Chcemy kształcić dobrego rzemieślnika«, deklarował Zelwerowicz, ale zaraz dodawał: »chcemy kształcić aktora inteligentnego«” - mówiła Osterloff.
„O swoich studentów dbał dosłownie jak ojciec, regularnie sprawdzał nawet, czy nie mamy dziurawych butów” - wspominał Jarema Stępowski. Kiedy złamał nogę na nartach i dwa tygodnie spóźnił się na zajęcia, przez następne dwa tygodnie Zelwerowicz go nie zauważał. Potem wezwał do gabinetu. „Gdzie delikwent złamał nogę?” - zapytał po dłuższym milczeniu. „O tutaj panie profesorze - pokazałem gips pod kolanem” - opowiadał Stępowski. „Idiota! Nie pytam, gdzie złamał nogę, tylko gdzie złamał nogę?” - zdenerwował się rektor. „W Zakopanem” - zreflektował się student. „Długów dużo narobił?” - zapytał Zelwerowicz i nie czekając na odpowiedź sięgnął do portfela. „Łzy stanęły mi w oczach. Złapałem go za rękę, chyba chciałem go w nią pocałować. Wyrwał mi ją. »Niech nie robi żadnych takich rzeczy, bo go uderzę! Paszoł won!«” - opowiadał Jarema Stępowski.
Aleksander Zelwerowicz w 1949 r. Fot. PAP
„Z Zelwerem łączy mi się coś, co nazwałbym moralnością pedagoga” - wspominał inny jego uczeń, Aleksander Bardini („Pamiętnik Teatralny”, 1995). „Składały się na nią, przy nieustannej działalności artystycznej, pasja, oddanie - i nie waham się tak powiedzieć - poczucie pewnej misji do spełnienia. Dzisiaj dopiero rozumiem, że to, co dla nas młodych, głupich i zapalonych było kolorową, upajającą egzotyką, przygodą, w rzeczywistości było wielką lekcją szacunku dla pracy, dla teatru i dla drugiego człowieka” - wyjaśnił.
Podczas niemieckiej okupacji Aleksander Zelwerowicz był zachęcany do występowania w teatrach kontrolowanych przez Niemców, ale odmówił kolaboracji. Na początku 1940 r. wyjechał z Warszawy do majątku Uleniec pod Grójcem, a od lutego 1941 r. pracował w Domu Inwalidów Wojennych, prowadzonym przez Polski Czerwony Krzyż w Oryszewie k. Sochaczewa. Jego córka Helena pozostała w Warszawie, w mieszkaniu przy ul. Szczyglej, które dało schronienie kilkunastu Żydom, uciekinierom z getta.
9 października 1977 r., na wniosek kilku ocalałych, Aleksander Zelwerowicz i Helena Zelwerowicz-Orchoń zostali uhonorowani przez Instytut Yad Vashem w Jerozolimie tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
Ceremonia odbyła się w maju 1979 r. w Nowym Jorku. Helena, przebywająca od końca wojny na emigracji, powiedziała wówczas o ojcu: „Określał siebie sam jako (…) przyjaciel człowieka. Miał zawsze otwarte serce i ramiona dla wszystkich uciśnionych i potrzebujących pomocy, a podczas (…) okupacji Żydzi najbardziej tej pomocy potrzebowali”.
Wśród innych odznaczeń są też wysokiej rangi ordery nadane przez Bolesława Bieruta - zaczynający swą artystyczną karierę w czasach Młodej Polski Zelwerowicz nie kontestował, ujmując rzecz eufemistycznie, powojennej socrealistycznej rzeczywistości. W archiwum Polskiego Radia zachowała się jego wypowiedź nagrana po śmierci Stalina. „Wszyscy uczciwi, postępowi ludzie pracy całego świata zawsze widzieli w tym genialnym, o głowę przerastającym ludzkość człowieku, swojego orędownika, zbawcę, przyjaciela, opiekuna i nauczyciela” - powiedział aktor do mikrofonu 8 marca 1953 roku tekstem najwyraźniej własnym, warto jednak pamiętać, że nie był w tych ówczesnych, pośmiertnych hołdach tak całkiem osamotniony.
Aleksander Zelwerowicz zmarł 18 czerwca 1955 roku w Warszawie - miał 77 lat. Jeszcze w tym samym roku stołecznej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej nadano jego imię.
„Wydaje się, że życie i prace Zelwerowicza to przedmiot wzięty z powieści Stefana Żeromskiego albo Marii Dąbrowskiej, z artystycznego fresku literackiego, którego znaczenie w życiu społecznym wykracza poza literaturę” - mówił na spotkaniu poświęconym książce Barbary Osterloff w stołecznym Domu Spotkań z Historią (2012), prof. Henryk Izydor Rogacki, historyk teatru i krytyk. (PAP)
Paweł Tomczyk
top/ aszw/