 Znicze na grobach na cmentarzu św. Jakuba, w dniu Wszystkich Świętych. Fot. PAP/Tomasz Waszczuk
                                        Znicze na grobach na cmentarzu św. Jakuba, w dniu Wszystkich Świętych. Fot. PAP/Tomasz Waszczuk
                  Od 12 lat miłośnicy historii Mazur namawiają odwiedzających cmentarze, by zapalali światełka także na grobach Mazurów, które często są dziś opuszczone i zaniedbane, a nawet - okradzione z żeliwnych krzyży.
Akcję „Zapal światełko Mazurom” w 2013 roku zapoczątkował miłośnik Mazur i wydawca książek o historii tej krainy Waldemar Mierzwa z Dąbrówna.
„Jak co roku proszę Was, byście w te nadchodzące listopadowe dni znaleźli czas, by pójść na stare mazurskie cmentarze. Znajdźcie wśród stert jesiennych liści, porozbijanych mogił, poniszczonych krzyży i poskręcanych ogrodzeń miejsce na +swój+ znicz. Przystańcie na chwilę, skłońcie głowę lub po prostu pomilczcie, a potem zapalcie, proszę, światełko Mazurom. Ta ziemia była także ich małą ojczyzną. Pamiętajmy o tym chociaż raz w roku” - napisał w przesłanym PAP apelu Mierzwa.
Na Mazurach, które przed wojną były zdominowane przez ewangelików, cmentarze są niemal przy każdej wsi. Wynika to stąd, że gdy z powodów sanitarnych w początkach XIX wieku zakazano pochówków przy kościołach, Mazurzy zaczęli chować swoich bliskich na cmentarzach zakładanych przy wsiach. Często na miejsce pochówku wybierano pagórki, z których roztaczał się widok na rodzinną wieś zmarłego, a tam, gdzie było to możliwe, także i na pobliskie jezioro.
Tekla Żurkowska, autorka pracy „Mazurskie cmentarze. Symbole w krajobrazie” zauważa, że takie położenie tworzyło związek pomiędzy światami żywych i zmarłych, bo „skoro zmarły miał możność »spoglądania« na swoich bliskich lub znajomą okolicę, to przybliżało go to do świata żywych, wprowadzało nadzieję na przyszłe spotkanie”.
Małe wiejskie cmentarze ogradzano żeliwnym płotem, obsadzano barwinkiem. Niestety, w latach 80. i 90. XX wieku z wielu mazurskich cmentarzy złomiarze powycinali żeliwne krzyże i ogrodzenia. Dziś często groby Mazurów są pozapadanymi obramowaniami z betonu, obrośniętymi mchem. Od kilku lat miłośnicy regionu i społecznicy organizują akcje sprzątania mazurskich cmentarzy, na niektórych nagrobkach przywracane są krzyże. Mimo to wiąż wiele z nich jest zarośniętych, zaniedbanych i zapomnianych.
Mazurzy na cmentarz mówili „smyntorz” lub „kerchow”; był on dla nich jedynie miejscem pochówku doczesnych szczątków człowieka. Uważali, że jeśli ktoś wierzył w Chrystusa i jego zbawienie, a przy tym pędził dobre życie, to po śmierci na pewno cieszy się radością nieba. Ten, kto nie wierzył lub wierząc ciężko grzeszył, został potępiony i żadne ludzkie modlitwy czy prośby nie mogły mu już w niczym pomóc. (PAP)
jwo/ aszw/
 
