Mówią Wieki, 11/2025. Fot. Materiały prasowe
Głównym bohaterem miesięcznika „Mówią Wieki” w listopadzie 2025 r. jest Giovanni Boccaccio. Autor „Dekameronu” stworzył tak sugestywny obraz Czarnej śmierci, że badacze do dziś się spierają czy był jej świadkiem.
Czarna śmierć czyli epidemia dżumy w połowie XIV wieku spustoszyła Europę mocniej niż wojny. W ciągu zaledwie kilku lat w niektórych krajach zmarła ponad połowa mieszkańców. Plaga w mniejszym stopniu dotknęła Polskę, ale pośrednio i tak miała na nią wpływ. Także negatywny, bo w odróżnieniu od Zachodu nie doszło tam do zmian gospodarczych.
Gdy w Polsce utrwalił się ekstensywny typ gospodarki wiejskiej, oparty na pracy chłopów pańszczyźnianych, na Zachodzie po dramatycznym załamaniu spowodowanym Czarną śmiercią doszło do rewolucji technologicznej, a feudalizm zaczął ustępować kapitalizmowi.
We Włoszech wiek XIV przyniósł rozkwit kultury i sztuki, a w dziejach literatury zapisał się wtedy na stałe Giovanni Boccaccio. To właśnie ten pisarz i poeta, autor „Dekameronu” jest bohaterem kilku artykułów w listopadowym wydaniu miesięcznika „Mówią Wieki”.
Prof. Halina Manikowska przypomniała, że Prolog „Dekameronu” – najbardziej znanego dzieła Boccacia - jest niezwykle sugestywnym i literacko doskonałym obrazem Czarnej śmierci. „Opis symptomów choroby, jej przebiegu i dróg zakażenia uważany jest za jeden z najbardziej poprawnych spośród tych, które nie wyszły spod pióra lekarzy, a w badaniach historyków nad tą pandemią stał się tekst Boccaccia punktem wyjścia i odniesienia, i zarazem przedmiotem dociekliwych studiów nad jego zgodnością z rzeczywistością” – podkreśliła mediewistka. Zwróciła też uwagę, że do dziś badacze zastanawiają się, czy Boccaccio był naocznym świadkiem tej plagi we Florencji, czy też w swoim genialnym dziele wykorzystał wiedzę zaczerpniętą z różnych, nawet starożytnych, tekstów o wcześniejszych atakach dżumy.
„Obraz miasta pogrążonego w chaosie, w którym rządzi strach, a cywilizacyjny porządek i moralność zastąpiły społeczna anarchia i odczłowieczone zachowania, jest konieczny, by pokazać dziesiątkę bohaterów Dekameronu, którzy, zamiast ten rozkład oglądać, wybierają czyste, niezepsute powietrze toskańskiej wsi, trzymają się hierarchii społecznych, a przede wszystkim cywilizowanego porządku życia” – podkreśla prof. Manikowska.
O niektórych ciekawych epizodach z życia Boccaccia w tym samym numerze miesięcznika „Mówią Wieki” napisała Anna Pomierny-Wąsińska, adiunktka na Wydziale Historii Uniwersytetu Warszawskiego. Przypomniała, że spędził on 13 lat w Neapolu, mieście które niemal pod każdym względem różniło się od Florencji. Zamieszkał tam w Oltrarno – dzielnicy zdominowanej przez starą, florencką szlachtę. Dom znajdował się o kilka kroków od Piazza Santo Spirito i kościoła przy klasztorze augustianów, na którego miejscu dziś wznosi się bazylika zaprojektowana przez Filippa Brunelleschiego.
„Boccaccio – podkreśla historyczka - musiał się jednak dobrze odnajdywać w tej przestrzeni. Przybywał do miasta doświadczony przez arystokratyczne rozrywki południowego dworu, utrzymujący znajomości w wyższych sferach”.
O świecie włoskich kupców przedstawionych w „Dekameronie” w listopadowym numerze miesięcznika „Mówią Wieki” napisał Piotr Białecki badacz literatury średniowiecznej z Katedry Italianistyki Uniwersytetu Warszawskiego.
Zdzisław Koczarski, językoznawca związany z Centrum Studiów Mediewistycznych KUL i Uniwersytetem Karola w Pradze przypomniał z kolei, że twórczość Boccaccia to nie tylko sławny „Dekameron”. Wielki włoski pisarz był bowiem również autorem kilku poczytnych i istotnych dla wczesnego humanizmu dzieł napisanych w łacinie. Najważniejsze z nich to Genealogiae deorum gentilium (O pochodzeniu bogów pogańskich). Boccaccio opisał w tej pracy ponad 950 bogów i herosów ze starożytnego panteonu, posiłkując się ogromną liczbą źródeł i nawiązań do literatury antycznej i średniowiecznej.
Podobny charakter mają dwa inne jego dzieła, które także cieszyły się dużą popularnością: De casibus virorum illustrium (O przypadkach sławnych mężów) z lat 1361–1373 oraz De mulieribus claris (O słynnych kobietach) z lat 1361–1375.
Boccaccio przedstawił w nich sławne postaci biblijne, mityczne, starożytne, a nawet jemu współczesne; wychwalał ich cnoty, potępiał wady, a przede wszystkim dowodził ogromnego wpływu na ich życie Fortuny – rozumianej w duchu starożytnym jako przewrotny los.
Pierwsze z tych dzieł (wbrew tytułowi poświęcone nie tylko mężczyznom) zawiera 56 biografii od Adama i Ewy po Sycylijkę Filipę z Katanii (zm. 1345), która z praczki stała się wpływową faworytą króla. W drugim dziele Boccaccio skupił się już wyłącznie na kobietach (była to pierwsza taka praca w historii) – napisał 106 biografii, poczynając od Ewy, a kończąc na żyjącej w XIV wieku królowej Jerozolimy i Sycylii Joannie z Neapolu.
Boccaccio i jego twórczość nie jest jedynym tematem listopadowego wydania miesięcznika „Mówią Wieki”. Miłośnicy epoki napoleońskiej powinni zwrócić uwagę na fragment książki Bogdana Boruckiego „Książę Józef i śmierć”. Najsławniejszym epizodem, z którym nie przestanie być kojarzony Józef Poniatowski pozostanie oczywiście bitwa pod Lipskiem, ale Bogdan Borucki w barwny sposób opisał zdarzenia o czternaście miesięcy wcześniejsze. To wtedy właśnie – w bitwie pod Smoleńskiem narodziła się chwała Poniatowskiego i jego korpusu nie tylko w oczach cesarza Francuzów, lecz także polskiej opinii publicznej. (PAP)
jkr/