Fot. muzeumgdansk.pl
W Muzeum Bursztynu w Gdańsku w sobotę odbędzie się wernisaż wystawy „Imitacje i falsyfikaty bursztynu”. Nowa ekspozycja, która będzie rozszerzeniem wystawy stałej, prezentuje różnorodne materiały, które od starożytności po XXI wiek udawały bałtycki bursztyn.
Rzecznik Muzeum Gdańska Andrzej Gierszewski przekazał, że wśród zgromadzonych obiektów znajdują się m.in. poliestry, kopale, szkło, żywice syntetyczne, galalit, PMMA oraz polistyren. Dodał, że będzie to nowa część wystawy stałej muzeum, która będzie się składała z blisko 250 obiektów oraz materiałów audiowizualnych.
– Wystawa wyjaśnia, dlaczego bursztyn od tysiącleci był tak chętnie naśladowany. W starożytności przypisywano mu właściwości lecznicze i magiczne, a jego wysoka wartość i ograniczona dostępność sprzyjały powstawaniu podróbek, o których wspominał już Pliniusz Starszy – dodał.
Gierszewski zaznaczył, że w XIX i XX wieku dynamiczny rozwój chemii sprawił, że syntetyczne materiały zaczęły naśladować bursztyn z zadziwiającą skutecznością. Natomiast w Polsce w latach 70. XX wieku popularność zdobyły poliestrowe ozdoby, które masowo trafiały do domów i sklepów z pamiątkami.
Dyrektor Muzeum Gdańska Waldemar Ossowski podkreślił, że nowa wystawa jest przystępną opowieścią o tym, jak wiele różnorodnych materiałów potrafiło naśladować bursztyn i dlaczego jego rozpoznawanie bywa prawdziwie detektywistycznym wyzwaniem.
– Każda z ośmiu gablot kryje jeden autentyczny okaz bursztynu bałtyckiego, który zwiedzający mogą odnaleźć wśród imitacji. To świetna propozycja zarówno dla początkujących miłośników bursztynu, jak i dla tych, którzy chcą dowiedzieć się więcej o skarbach ukrytych w rodzinnych szkatułkach – dodał.
Ekspozycję dopełniają ciekawostki o najciekawszych obiektach, m.in. radzieckim zegarku „Czajka” oprawionym w epoksydową biżuterię, poliestrowych figurkach z lat 70. czy efektownych imitacjach inkluzji, w których owady zatopione w syntetycznej żywicy wyglądają niemal jak prawdziwe.
Współkuratorka ekspozycji Dorota Wojewódka z Muzeum Bursztynu powiedziała, że zwiedzający mogą sprawdzić na nowej wystawie, czy rozpoznają „złoto Bałtyku” bez pomocy laboratoriów, lup i specjalistycznych badań. Dodała, że nawet zespół kuratorski czasem nie potrafił odróżnić oryginału od falsyfikatu bez specjalistycznych narzędzi, co – jak podkreśliła – tylko pokazuje, jak bardzo współczesna technologia poszła naprzód.
Rozszerzenie wystawy zostało dofinansowane ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego – kwotą 100 tys. zł. Cała wystawa została stworzona za ponad 175 tys. zł. Pozostałe środki to wkład własny muzeum.(PAP)
pm/ dki/