27.05.2009 Warszawa (PAP) - 20 lat temu upadł realny socjalizm, teraz na naszych oczach upada ultraliberalne podejście rynkowe; powraca koncepcja społecznej gospodarki rynkowej - uważa wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak.
"Natomiast patrząc na te sprawy z dzisiejszej perspektywy, można powiedzieć, że 20 lat temu upadł komunizm czy realny socjalizm, natomiast teraz na naszych oczach upada ultraliberalne podejście oparte o wszechogarniającą dominację rynku" - mówił nawiązując do obecnego kryzysu.
Wicepremier podkreślił, że w toczonych obecnie dyskusjach gospodarczych powraca "bardziej zrównoważone" podejście, które można nazwać koncepcją społecznej gospodarki rynkowej. "Ta koncepcja była bardzo owocna w powojennej Europie, szczególnie w Niemczech. To jest rozwiązanie, które jest bliższe ideałów w dzisiejszych czasach niż szokowe eksperymenty" - dodał Pawlak.
W jego ocenie plan Balcerowicza był "terapią szokową bez terapii". "Żartowaliśmy wówczas w kuluarach - i nie było to dalekie od prawdy - że to co było głównie realizowane to szok, bo na tą terapię zabrakło czasu" - wyjaśnił.
Pawlak przypomniał, że drogę do przemian gospodarczych i powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego otworzyło porozumienie Lecha Wałęsy, Romana Malinowskiego (ówczesny prezes ZSL) i Jerzego Jóźwiaka (ówczesny prezes SD).
"Dla środowisk solidarnościowych, to szybkie przejście z opozycji do sprawowania władzy było sporym zaskoczeniem; ujawnił się brak uzgodnionej koncepcji społeczno-gospodarczej. Program Balcerowicza był jednym z możliwych rozwiązań, na pewno nie jedynym, ale najbardziej przygotowanym i dlatego pewnie został użyty" - ocenił wicepremier.
"Trzeba podkreślić, że jeżeli chodzi o przeobrażenia gospodarcze, kluczowe dla tamtego czasu, decyzję podjął jeszcze rząd Mieczysława Rakowskiego, wprowadzając ustawę o działalności gospodarczej, czy też Kazimierz Olesiak, który zdecydował się doprowadzić do urynkowienia cen żywności. To był proces ewolucyjny" - podkreślił.
Wicepremier odniósł się też do zarzutów niektórych z ekspertów, że Polska po transformacji, nie wykorzystała dobrej koniunktury gospodarczej do przeprowadzenia niezbędnych reform.
"Czasami takie +niezbędne+ reformy mają szkodliwy wpływ na sytuację gospodarczą i społeczną. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, chociażby tzw. reformy w ochronie zdrowia, to mam wrażenie, że funkcjonowała ona lepiej przed reformami niż po" - powiedział.
Pytany o spory o wokół obchodów rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 roku, odparł, że toczą się one o to, kto będzie "głównym +strażnikiem świętego ognia+".
"Od 20 lat dość nieskuteczne próbuje się zawłaszczać tradycje Solidarności. Byłoby rozsądniej potraktować ją jako narodowe dziedzictwo, do którego kultywowania mają prawo różne środowiska, choć może w różnej proporcji" - skomentował.
"Paradoksalnie dla wielu działaczy solidarnościowych odwołanie do tej pierwszej Solidarności z roku 80 bywa bardziej miłe sercu. Natomiast dla środowisk np. lewicowych odwołanie się do 89 roku jest zdecydowanie bardziej cenione. A ważne, żebyśmy ujmowali to dziedzictwo przeobrażeń w całości" - dodał.
"Niezależnie od politycznych ocen i sympatii, kluczowym osiągnięciem 89. jest niewątpliwie pokojowy charakter przemian. Polska dała przykład zmiany uzgodnionej między przedstawicielami części opozycji i reprezentacją ówczesnej władzy" - powiedział, nawiązując do Okrągłego Stołu.(PAP)
jzi/ drag/ bk/