Poszukiwanie analogii pomiędzy pozornie odległymi w czasie i przestrzeni wielkimi wydarzeniami i procesami historycznymi jest dla wielu historyków pociągającą rozrywką intelektualną związaną z refleksją nad powtarzaniem się historii. Przyczynkiem do tego rodzaju analiz mogą być przypadające w najbliższym czasie rocznice międzynarodowych konferencji, które na dziesięciolecia decydowały o losach Polski. Dokładnie siedemdziesiąt jeden lat temu w odległym Teheranie rozpoczynało się pierwsze spotkanie przywódców Wielkiej Trójki.
Stulecia w objęciach geopolityki
Truizmem jest stwierdzenie, że międzynarodowa pozycja Polski na przestrzeni wieków była determinowana przez jej położenie geopolityczne. W sposób najbardziej dolegliwy ziemie polskie doświadczyły tego w ostatnich dwustu latach: pomiędzy upadkiem Napoleona a okresem rozpadu bloku komunistycznego. Echa brutalnej geopolityki dotarły do Polski ze wschodu w ciągu minionych kilku miesięcy. Zdaniem wielu komentatorów po latach letargu Historia ruszyła z miejsca. Wydaje się, że w momentach uważanych już teraz za przełomowe dla losów tej części Europy oraz w kontekście przypadających w latach 2014-2015 rocznic należy przypomnieć o naukach, które czerpać możemy z dziejów europejskiej dyplomacji. Warto zdawać sobie sprawę z kruchości każdego międzynarodowego porządku w założeniu ustanawianego, aby zapewnić wieczysty pokój.
Według Henry’ego Kissingera spotkania przywódców mocarstw od czasu traktatu westfalskiego kończącego wojnę trzydziestoletnią nadawały Europie i światu nowe mechanizmy funkcjonowania, stanowiąc jednocześnie fundament dłuższego okresu pokoju. Klasycznymi przykładami takich procesów były Kongres Wiedeński po klęsce Napoleona i spotkania Wielkiej Trójki w okresie II wojny światowej, zapoczątkowujące epoki względnego ładu dziejach Europy. Ten sposób myślenia dominuje w zachodniej historiografii. Dla Polski ustalenia, które tam zapadały były równoznaczne z długotrwałą utratą suwerenności. Cechą łączącą kongresy mocarstw jest to, że nasz kraj i naród nie były ich podmiotem, lecz przedmiotem i kartą przetargową w wielkiej rozgrywce dyplomatycznej pomiędzy potęgami. Szczególnym cynizmem wobec sprawy Polskiej wykazywali się jej oficjalni sojusznicy w latach 1943-1945. Warto umieścić ich decyzje na tle tych podejmowanych w pałacach Wiednia przed dwustu laty.
Walc wiedeński
Michał Szukała: W dość powszechnej opinii historyków dwieście lat temu w Wiedniu zbudowano system, który w niemal niezmienionym kształcie przetrwał przez kolejne sto lat. Wystarczy jednak porównać mapy Europy z 1814 i 1914 r. Wiek pokoju okaże się wówczas stuleciem długotrwałego rozpadu systemu wiedeńskiego i burzliwego powstawania państw narodowych.
Kilka lat po kongresie wiedeńskim jeden z jego uczestników, Edward książę Lubomirski napisał w swoich wspomnieniach: „opisanie epoki kongresowej byłoby niedokładne, gdybyśmy opuścili w nim to, co niektórym większą połowę czasu zajęło. Zabawy i uczty są godniejsze wzbudzić nasze i potomności zadziwienie aniżeli płody obrad, które nam zanadto przypominają bajkę o górze, co mysz urodziła”. Z perspektywy dwustu lat słowa arystokraty w rosyjskiej służbie mogą wydawać się wręcz szokujące. W dość powszechnej opinii historyków dwieście lat temu w Wiedniu zbudowano system, który w niemal niezmienionym kształcie przetrwał przez kolejne sto lat. Wystarczy jednak porównać mapy Europy z 1814 i 1914 r. Wiek pokoju okaże się wówczas stuleciem długotrwałego rozpadu systemu wiedeńskiego i burzliwego powstawania państw narodowych.
W ciągu niemal całego tego okresu sprawa Polska spychana była coraz bardziej na margines wielkiej polityki. Mimo to, paradoksalnym rezultatem Kongresu było przywrócenie autonomicznego państwa polskiego i chwilowe ożywienie narodowych ambicji brutalnie zduszonych klęskę 1812 r. Królestwo Polskie, zwane później kongresowym było eksperymentem ambitnego cara Aleksandra. Choć sam deklarował przed pozostałymi uczestnikami Kongresu, że odbuduje Polskę ponieważ „dał Polakom słowo”, to w rzeczywistości jego polityczne plany dotyczące ziem Polskich były kartą przetargową w twardych zakulisowych negocjacjach. Ostatecznie los ziem polskich był rezultatem trudnego kompromisu pomiędzy głównymi graczami: Austrią, Prusami, Rosją i Wielką Brytanią. Małe państwo wielkich nadziei jakim było początkowo Królestwo Polskie w ciągu kolejnych 15 lat przyniosło Polakom wiele rozczarowań. Jego stopniowe zanikanie w latach 1831-1864 było tylko jednym z wielu elementów upadku ładu, którego nienaruszalność miało gwarantować Święte Przymierze.
Kongres Wiedeński był jednym z najbardziej niezwykłych wydarzeń w dziejach Europy. Przegrani i zwycięzcy wojen rozdzierających Europę przez prawie ćwierć wieku potrafili zdobyć się na kompromis całkowicie lekceważąc wolę ówczesnych narodów, wciąż ożywianych duchem ideałów rewolucji francuskiej. Napoleon uważany przez innych władców za uzurpatora w ciągu kilkunastu lat wywrócił dawny europejski ład i spowodował nieodwracalne zmiany w myśleniu ówczesnej opinii publicznej, tak iż nie był możliwy pełny powrót do czasów sprzed 1789 r. Wykorzystując te sprzyjające okoliczności oraz dzięki dyplomatycznemu mistrzostwu ministra Charlesa de Talleyranda pokonana Francja błyskawicznie powróciła do grona krajów współdecydujących o losach Europy. Tragedią Polski był brak „polskiego Talleyranda” mogącego zadbać o lepszą realizację pragnienia rzeczywistej niepodległości. Bale i dyskusje w pałacach Wiednia stanowiły zapowiedź epoki wielkich dyplomatów bezwzględnie realizujących wytyczne swoich rządów. Co więcej, w wieku dwudziestym Wiedeń stanowił wzór dla spotkań wielkich tego świata.
„Słoneczne dni w Teheranie”*, chłód Kremla
Michał Szukała: Interesy mocarstw, pragnienia dominacji, brutalna Realpolitik spychały w Teheranie w cień wzniosłe idee wyrażane kilkanaście miesięcy wcześniej w podpisanej przez Roosevelta i Churchilla Karcie Atlantyckiej. Przywódcy zachodu tracili z oczu interesy poszczególnych narodów, skupiając się na korzystnym dla ich mocarstw urządzeniu powojennego świata.
28 listopada 1943 r., pierwszego dnia konferencji teherańskiej doszło do spotkania premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla z dyktatorem ZSRS Józefem Stalinem. W jego trakcie dyktator zaproponował przedyskutowanie kwestii powojennych granic we wschodniej Europie. Churchill łamiąc postanowienia Karty Atlantyckiej i zobowiązanie lojalności wobec sojuszników skwapliwie przystał na taką dyskusję. Po raz pierwszy z ust dyktatora ZSRS padł pomysł przesunięcia granic Polski na zachód, jako swoistej rekompensaty za utratę kresów wschodnich. Wspólnie uzgodnili, że ten plan należy skonsultować z Rooseveltem i „zasugerować” Polakom jego zaakceptowanie. Następnie Churchill za pomocą zapałek i mapy wschodniej Europy zakreślił proponowane zmiany terytorialne. Stalin przyjął jego stanowisko z aprobatą. W ten sposób, już jesienią 1943 r. przesądzona została przyszłość granic Polski. Scena ta powinna uzmysławiać sposób podejmowania decyzji podczas konferencji Wielkiej Trójki.
Interesy mocarstw, pragnienia dominacji, brutalna Realpolitik spychały w Teheranie w cień wzniosłe idee wyrażane kilkanaście miesięcy wcześniej w podpisanej przez Roosevelta i Churchilla Karcie Atlantyckiej. Przywódcy zachodu tracili z oczu interesy poszczególnych narodów, skupiając się na korzystnym dla ich mocarstw urządzeniu powojennego świata. Według relacji jednego z doradców Roosevelta w trakcie konferencji miał on powiedzieć: „mam w nosie Polskę, obudźcie mnie gdy mowa będzie o Niemczech”. Ponadto w rozmowach ze Stalinem wprost deklarował, że sprawa polska jest dla niego problemem w kontekście zbliżających się wyborów prezydenckich o wyniku których mogły zdecydować głosy amerykańskiej Polonii. W tym samym czasie zabiegał też o wsparcie Stalina w wojnie z Japonią. Postępowanie Roosevelta staje się całkowicie zrozumiałe, gdy dostrzeże się jego wielkie cele polityczne. Były one niezwykle wizjonerskie. Roosevelt pragnął stworzyć nową formę koncertu mocarstw złożonego z Wielkiej Brytanii, ZSRS, USA i Chin, potęg mających kontrolować przyznane im strefy wpływów. W tym nowym porządku nie było miejsca dla rzeczywistej suwerenności o której wciąż marzył coraz bardziej politycznie słabnący Rząd RP na Uchodźctwie. Polska, pierwszy sojusznik zachodu stawała się zawalidrogą na drodze wielkich mocarstw.
30 listopada w trakcie przyjęcia z okazji 69 urodzin Churchilla sowiecki dyktator okazywał mu zażyłą przyjaźń. Wedle relacji uczestników rautu obaj politycy niemal zaczęli się obejmować. Premier Zjednoczonego Królestwa wzniósł toast „Piję za proletariackie masy”. Stalin odpowiedział: „Piję za Partię Konserwatywną”. Tak jak w Wiedniu przyszłość Europy decydowała się wśród brzdęku kieliszków szampana.
Mimo ustaleń z Teheranu Stalin wciąż nie rezygnował z dalszego ogrywania swoich partnerów. Gdy w październiku 1944 r. nad Wisłą dymiły ruiny burzonej Warszawy do Moskwy wraz z Winstonem Churchillem przybył premier RP Stanisław Mikołajczyk. Churchill pragnął wykorzystać konferencję moskiewską do ostatecznego zatwierdzenia ustaleń z Teheranu. Spotkanie Churchill, Mikołajczyk—Stalin, Mołotow od początku przebiegało w niezwykle napiętej atmosferze. Premier RP nie mógł zaakceptować linii rozbioru z 1939 jako nowej podstawy granicy wschodniej: „czy o to walczyli żołnierze polscy? Za sprzedajność polityków?”. Twórca sojuszu niemiecko-sowieckiego Mołotow zwrócił się do Churchilla: „Przecież to wszystko zostało załatwione w Teheranie! [...] uznaliśmy, że będzie najlepiej jeśli nie podamy naszej umowy do wiadomości publicznej”. Mikołajczyk był zszokowany tymi słowami. Jego sojusznicy zapewniali go o braku poparcia dla utraty przez Polskę niemal połowy terytorium. Churchill potwierdził słowa sowieckiego ministra. „Nie spodziewałem się, iż zostanę sprowadzony tutaj, by uczestniczyć w nowym rozbiorze mojej ojczyzny” z rezygnacją stwierdził premier Mikołajczyk. Jeszcze bardziej zaskoczyły go brutalne naciski Churchilla i wygłaszane przez niego opinie: „Polska została uratowana w Teheranie”. Towarzyszący mu minister spraw zagranicznych Anthony Eden dodał: „musi pan przyjąć decyzję wielkich mocarstw”.
Na zakończenie konferencji w rozmowie z dziennikarzami Churchill podkreślił znaczenie „wielu długich i serdecznych rozmów, jakie odbył ze swoim przyjacielem i towarzyszem wojennym marszałkiem Stalinem”. Po spotkaniu w Moskwie dla Mikołajczyka stało się jasne, że kwestia granic przyszłej Polski była już w zasadzie rozstrzygnięta. Niewiadomą pozostawał dla niego zakres politycznych wpływów ZSRS na zachód od Bugu. Tymczasem i ta sprawa była dla Stalina była zupełnie oczywista. Zgodnie z logiką dyktatora Polska rządzona przez jego klientów tworzących w tym czasie PKWN miała stać się państwem satelickim, znacznie mocniej uzależnionym od władców Kremla, niż Królestwo Kongresowe stworzone na Kongresie Wiedeńskim. Los Polski zdecydowany został tak jak wtedy bez udziału jej przedstawicieli.
Nauki na przyszłość: Wersal
Michał Szukała: O polskim sukcesie w Wersalu zadecydowało kilka istotnych czynników. Najważniejszą rolę odegrała umiejętność skutecznego zabiegania o polskie interesy. Nie na wiele jednak zdałoby się dyplomatyczne mistrzostwo Dmowskiego i Paderewskiego, gdyby nie sprzyjające sprawie polskiej czynniki międzynarodowe.
Kilka miesięcy temu Europa obchodziła setną rocznicę wybuchu I wojny światowej. Hekatomba tego konfliktu skłoniła przywódców zachodu do budowy porządku mającego zapobiec powtórzeniu się tego dramatu. Po czterech latach wojny, wiosną 1919 r. w Wersalu debatowano o pokoju dla Europy. Tym razem po stronie zwycięzców znalazła się odrodzona Polska. Sprawie polskiej sprzyjały ważne czynniki: idealistyczne poglądy prezydenta USA, całkowity upadek mocarstw zaborczych oraz reprezentowanie młodej Rzeczpospolitej na salonach Paryża przez doskonałych mężów stanu.
Już jesienią 1918 r. utworzony przez Romana Dmowskiego Komitet Narodowy Polski w Paryżu stał się oficjalnym reprezentantem polskich interesów przed państwami Ententy. Tę jedną decyzją Polska zdobywała zaufanie ówczesnej „Wielkiej Trójki”: Francji, USA i Wielkiej Brytanii. 29 stycznia 1919 r. przed przedstawicielami zwycięskich mocarstw Dmowski wygłosił imponujące pięciogodzinne exposé dotyczące całości polskich żądań terytorialnych. Przywódca endecji swoje improwizowane przemówienie przedstawił po angielsku i francusku: „Mówiłem tedy na przemian w dwóch językach [...] co sprawiło, że przemówienie moje trwało podwójną ilość czasu”. Precyzja jego postulatów wywarła na zgromadzonych ogromne wrażenie. 8 maja 1919 roku Naczelnik Państwa Józef Piłsudski mianował Ignacego J. Paderewskiego, Romana Dmowskiego i Władysława Grabskiego oficjalnymi przedstawicielami rządu polskiego na rozpoczynającą się konferencję pokojową. W ciągu kilku kolejnych kilku tygodni potrafili przekonać polityków do uwzględnienia polskich interesów w tak kluczowej kwestii jak kształt polskich granic na zachodzie.
O polskim sukcesie w Wersalu zadecydowało kilka istotnych czynników. Najważniejszą rolę odegrała umiejętność skutecznego zabiegania o polskie interesy. Nie na wiele jednak zdałoby się dyplomatyczne mistrzostwo Dmowskiego i Paderewskiego, gdyby nie sprzyjające sprawie polskiej czynniki międzynarodowe. Ogromne znaczenie miała również całkowita zmiana nastawienia przywódców zachodu, którzy uwierzyli w takie idee jak samostanowienie narodów dotychczas pozbawionych bytu państwowego i wiara w system zapewniający nie tylko pokój, ale również sprawiedliwość. Pomimo, że ład ustanowiony w 1919 r. w pełni przetrwał zaledwie kilkanaście lat, to skuteczność polskiej polityki odrodzonego państwa wciąż może być wzorem przezwyciężanie geopolitycznego fatum wiszącego nad Polską.
Michał Szukała
* Większość użytych w tekście cytatów pochodzi z książki Jonathana Fenby’ego „Alianci. Stalin, Roosevelt, Churchill. Tajne rozgrywki zwycięzców II wojny światowej”, Kraków 2007.