Ok. 2 tys. osób wzięło w środę udział w marszu i wiecu w Mińsku z okazji Dnia Wolności obchodzonego przez białoruskie środowiska niezależne i opozycyjne w rocznicę powołania pierwszego narodowego państwa białoruskiego w 1918 r.
„Główny cel akcji to pokazać Kremlowi, wolnemu światu i władzom białoruskim, że na Białorusi jest wielu ludzi, dla których niepodległość jest wartością najważniejszą i którzy gotowi są jej bronić. Dzisiaj wyrażamy także solidarność z mężnym narodem Ukrainy, który jest zmuszony bronić swojej niezależności w wojnie rozpętanej z Kremla” – powiedział PAP jeden z organizatorów akcji, szef opozycyjnej Partii BNF Alaksiej Janukiewicz.
W tłumie powiewały biało-czerwono-białe historyczne flagi Białorusi, używane przez środowiska niezależne, ale było także sporo flag Ukrainy oraz Unii Europejskiej. Część uczestników akcji niosła białe baloniki z Pogonią, która była godłem państwowym Białorusi na początku lat 90., przed nastaniem rządów prezydenta Alaksandra Łukaszenki.
„Główny cel akcji to pokazać Kremlowi, wolnemu światu i władzom białoruskim, że na Białorusi jest wielu ludzi, dla których niepodległość jest wartością najważniejszą i którzy gotowi są jej bronić. Dzisiaj wyrażamy także solidarność z mężnym narodem Ukrainy, który jest zmuszony bronić swojej niezależności w wojnie rozpętanej z Kremla” – powiedział PAP szef opozycyjnej Partii BNF Alaksiej Janukiewicz.
Niesiono transparenty z napisami: „Jesteśmy Europejczykami!”, „Rosja – to wojna!” oraz „Za wolność naszą i waszą”, a także plakaty ze zdjęciami białoruskich więźniów politycznych i napisami „Dziś gryzą Ukrainę, jutro wezmą się za nas” albo „Putin do Hagi”. Skandowano „Niech żyje Białoruś!” oraz „Chwała Ukrainie, bohaterom chwała!”.
Jak zaznaczył Janukiewicz, występuje obecnie ogromne zagrożenie dla niezależności Białorusi ze strony Kremla, który „wykupuje od lat kawałki białoruskiej niezależności od Alaksandra Łukaszenki w zamian za finansowe i polityczne wsparcie reżimu, ale po zwycięstwie rewolucji narodowej na Ukrainie nie cofa się już przed żadnymi metodami: działania wojskowe, korupcja, szantaż, stwarzanie sieci prorosyjskich organizacji pseudospołecznych”.
Według niego Rosja inwestuje także w stworzenie prorosyjskiej siatki na Białorusi i nasila się na nią atak informacyjny. „Na rosyjskich stronach zaczęły się pojawiać twierdzenia, że część terytoriów naszego kraju jakoby została przekazana nam bezprawnie” – zaznaczył.
Wśród uczestników akcji byli przywódcy białoruskiej opozycji, tacy jak szef ruchu „O Wolność” Alaksandr Milinkiewicz czy przywódca Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatol Labiedźka, ale także znane postaci niezależnej kultury i liderzy organizacji obywatelskich.
Dyrektor placówki kulturalnej promującej kulturę białoruską Art-Siadziba Pawieł Bieławus powiedział PAP, że specjalnie na Dzień Wolności jego organizacja wydrukowała słowa z tekstami najpopularniejszych piosenek białoruskich, żeby ludzie mogli wspólnie śpiewać. Działacze Art-Siadziby rozdawali też zebranym kopie pocztówek z Pogonią z czasów powołanego w 1918 r. pierwszego państwa białoruskiego - Białoruskiej Republiki Ludowej, która istniała do 1919 roku.
Po raz pierwszy po 3-letnim pozbawieniu wolności na akcji był były więzień polityczny, szef Centrum Praw Człowieka „Wiasna” Aleś Bialacki. „Uważam, że ten dzień trzeba świętować na ulicy, wśród ludzi, co staram się robić przez ostatnie 25 lat. Przez ostatnie trzy lata nie mogłem w tej akcji uczestniczyć, bo siedziałem w kolonii karnej, ale nawet wtedy moralnie, duszą byłem tutaj” – powiedział w rozmowie z PAP.
Po rozpadzie ZSRR na początku lat 90. święto niepodległości Białorusi obchodzono 27 lipca, w dzień ogłoszenia deklaracji suwerenności w 1991 roku. Z inicjatywy Łukaszenki w 1996 roku święto przeniesiono jednak na 3 lipca, który jest uznawany oficjalnie za datę wyzwolenia spod okupacji hitlerowskiej w 1944 roku. Środowiska niezależne od lat bez powodzenia domagają się, by Dzień Wolności był świętem państwowym.
Z Mińska Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
mw/ kar/