Solidarność lat 80. stanowi świadectwo rozwagi i mądrości politycznej, a także skuteczności politycznego działania - podkreśla w rozmowie z PAP dr Kazimierz Wóycicki, dyrektor Akademii Europejskiej Krzyżowa. Wskazuje, że Polsce potrzebna jest polityka historyczna pokazująca, jak wielkie światowe znaczenie miał ruch solidarnościowy.
W wywiadzie dla PAP z okazji rocznicy Sierpnia dr Kazimierz Wóycicki akcentuje, że istotą i celem tego ruchu, jakim była w latach 80. Solidarność, była wolna i przynależąca do zachodnich demokracji Polska.
PAP: W sierpniu 1980 roku uczestniczący w strajkach Polacy pokazali, że potrafią zjednoczyć się w imię wyższego celu...
Dr Kazimierz Wóycicki: To prawda. Postępująca konsolidacja społeczeństwa polskiego zaczęła się w połowie lat 70. i zaowocowała powstaniem ruchu Solidarność. Spowodowana była pogłębiającym się kryzysem gospodarczym i szybko pogarszającymi się warunkami życia. Polacy zrozumieli też, że przyczyną tego stanu rzeczy jest brak suwerenności Polski i podległość Moskwie. Jeśli na początku lat siedemdziesiątych znaczna część społeczeństwa skłonna była wierzyć obietnicom Gierka dotyczącym poprawy konsumpcji i pozostawała obojętna wobec kwestii politycznych, to kryzys ekonomiczny upolitycznił społeczeństwo. Społeczne zjednoczenie, które znalazła wyraz w haśle „Solidarność”, trwała przez całe lata osiemdziesiąte.
PAP: Czy ten stan miał szansę przetrwać dłużej?
Dr Kazimierz Wóycicki: Po roku 1989 taka konsolidacja przetrwała jeszcze przez krótki czas, wyrażając się poparciem dla radykalnych reform gospodarczych. Ale później nie była już możliwa, ponieważ w wolnym i niepodległym społeczeństwie występują naturalne podziały. Przecież różne środowiska mają prawo reprezentować własne wizje politycznej przyszłości Polski.
Dr Kazimierz Wóycicki: Jest rzeczą jak najbardziej naturalną, że gdy zniknął główny wróg, jakim była dyktatura komunistyczna, to w łonie istotowo demokratycznej Solidarności pojawiły się podziały. Przecież demokracja właśnie polega na tym, że o władzę konkurują ze sobą różne ośrodki i polityczne stanowiska.
PAP: Czy Okrągły Stół wzmocnił w Polsce ideę solidarności, czy raczej ją osłabił? Jakie znaczenie miało to, że do rozmów zasiadła tylko ta część opozycji, którą rządząca PZPR uznała za "konstruktywną"?
Dr Kazimierz Wóycicki: Okrągły Stół cieszył się poparciem w społeczeństwie. Powszechnie rozumiano, że tylko drogą negocjacji można doprowadzić do zmiany aktualnej sytuacji w kraju. W tym sensie Okrągły Stół był wielkim osiągnięciem politycznym - uruchomił pokojowy proces fundamentalnych zmian w całym bloku wschodnim.
Przy Okrągłym Stole zasiedli przedstawiciele głównego i dominującego ruchu Solidarności oraz opozycji. Dlatego nie jest prawdą, że komuniści dobierali sobie rozmówców po stronie Solidarności. Na przykład zostali zmuszeni, aby zaakceptować jako rozmówcę Jacka Kuronia, którego wcześniej demonizowali i uważali za bardzo „niekonstruktywnego”. Przy Okrągłym Stole byli również obecni działacze, którzy w przyszłości – z takich czy innych względów – stali się jego krytykami. Można tu wskazać np. na Lecha Kaczyńskiego, który jako znakomity negocjator odgrywał w obradach niemałą rolę.
Natomiast przy Okrągłym Stole nie było tych działaczy opozycji, którzy uważali, że komunizm można obalić siłą lub że zawali się on sam. Owszem, po latach łatwo tworzyć legendy, że były to realne opcje. Warto jednak zastanowić się, czy realizacja tych scenariuszy w praktyce nie zakończyłoby się chaosem i ogromnymi ofiarami. A także czy nie stworzyłaby okazji do powrotu - przynajmniej na pewien czas - najbardziej krwiożerczej części komunistycznej władzy. A komunizm i tak upadł.
PAP: 24 czerwca 1990 odbyło się spotkanie Komitetu Obywatelskiego Solidarność, które uważa się za początek tzw. wojny na górze, która doprowadziła do rozpadu jedności obozu opozycyjnego. Jakie konsekwencje przyniosło ono dla myślenia o polskiej polityce w kategoriach solidarności?
Dr Kazimierz Wóycicki: Jest rzeczą jak najbardziej naturalną, że gdy zniknął główny wróg, jakim była dyktatura komunistyczna, to w łonie istotowo demokratycznej Solidarności pojawiły się podziały. Przecież demokracja właśnie polega na tym, że o władzę konkurują ze sobą różne ośrodki i polityczne stanowiska. Można i trzeba zastanawiać się, jak sposób wyłaniania się tych podziałów kształtował polską kulturę polityczną. Na pewno proces ten był spontaniczny i towarzyszyły mu wysokie emocje, co nie sprzyjało staraniom o jakość debat politycznych.
Należy zwrócić uwagę, że dotychczas brak jest odpowiednio szerokiej i pogłębionej refleksji - opisów i analiz, które by pomagały opinii publicznej lepiej rozumieć procesy społeczne i polityczne w naszym kraju. Nie należy za to winić polityków, a raczej socjologów lub politologów, że takich analiz w dostatecznym stopniu nie dostarczyli. Dobrych książek o polskiej polityce, i to pisanych w obiektywnym duchu, a zarazem ciekawych niestety jest dziś zdecydowanie za mało. Bardzo ich natomiast potrzeba.
PAP: Czy polityka polska przez ostatnich 25 lat to triumf politycznej solidarności, czy raczej jej upadek?
Dr Kazimierz Wóycicki: Dzięki działalności opozycji demokratycznej lat 70. i Solidarności Polska nie tylko odzyskała niepodległość, ale dokonała również zasadniczych reform ustrojowych i gospodarczych. Dla całej Europy Polska jest symbolem wielkiego sukcesu. Jeśli część społeczeństwa nie dostrzega dziś dostatecznie tego sukcesu, to ma to przyczyny bieżąco-polityczne. Wielki sukces Polski jest jednak owocem ruchu Solidarność i jego triumfem.
Oczywiste jest jednak, że nie wszystkie nadzieje mogły być spełnione. Podam jeden przykład: obecną w Solidarności, ale też i wśród części zachodniej lewicy, ideę tzw. trzeciej drogi, a więc czegoś między kapitalizmem a komunizmem, która nie mogła być zrealizowana. Nie wszyscy też mogli przystosować się do nowych warunków i uznawali się za ofiary reform.
Istotą i celem ruchu Solidarność była jednak wolna i przynależąca do zachodnich demokracji Polska. Ta wielka nadzieja została spełniona.
Dr Kazimierz Wóycicki: Dzięki działalności opozycji demokratycznej lat 70. i Solidarności Polska nie tylko odzyskała niepodległość, ale dokonała również zasadniczych reform ustrojowych i gospodarczych. Dla całej Europy Polska jest symbolem wielkiego sukcesu. Jeśli część społeczeństwa nie dostrzega dziś dostatecznie tego sukcesu, to ma to przyczyny bieżąco-polityczne.
PAP: Czy idea solidarności ma jeszcze w polskiej polityce przyszłość?
Dr Kazimierz Wóycicki: Potrzebna jest pamięć o Solidarności, a także polityka historyczna, która ułatwi zrozumienie, jak wielkie światowe znaczenie miał ten ruch i to, jaką dumą winien on napawać Polaków. Myślę nawet, że dużo większą niż wiele wygranych w przeszłości bitew.
Również myśl polityczna lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych winna być analizowana i stać się ważnym składnikiem naszej współczesnej kultury politycznej.
Dziedzictwa Solidarności nie wolno w żadnym wypadku zagubić. Mimo wszelkich sporów, jak je interpretować, to powinno ono Polaków łączyć. Ruch Solidarność lat 80. stanowi świadectwo rozwagi i mądrości politycznej, a także skuteczności politycznego działania. O tym trzeba pamiętać samemu i przypominać też to innym.
Kazimierz Wóycicki - działacz opozycji demokratycznej, redaktor "Więzi" i niezależnego "Głosu"; członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie; od 1980 r. doradca NSZZ "Solidarność"; internowany w stanie wojennym; sekretarz Komitetu Obywatelskiego przy przewodniczący NSZZ "S" (1988-1990); redaktor naczelny "Życia Warszawy" (1990-1993), następnie redaktor naczelny działu krajowego Wiadomości TVP 1; dyrektor Instytutu Polskiego w Duesseldorfie (1996-1999) i Instytutu Polskiego w Lipsku (2000-2004); w latach 2004-2008 dyrektor szczecińskiego oddziału IPN; autor wielu publikacji dotyczących relacji polsko-niemieckich. Obecnie dyrektor Akademii Europejskiej Krzyżowa i pracownik Studium Europy Wschodniej na Uniwersytecie Warszawskim.
Rozmawiał Robert Jurszo (PAP)
jur/ bk/