Jest szansa na identyfikację nazwisk trzyosobowej załogi radzieckiego samolotu Pe-2, który odkryto w dorzeczu Bzury pod Wyszogrodem. W trakcie zakończonych w niedzielę prac wydobywczych wraku znaleziono m.in. elementy maszyny z wybitymi numerami.
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że myśliwsko-bombowy Pe-2 został zestrzelony przez hitlerowców zimą 1945 r. w drodze na lotnisko w Modlinie. Maszyna wykonywała przypuszczalnie lot zwiadowczy. Zachowały się m.in. elementy przypominające kamerę bądź aparat fotograficzny.
Rozbity samolot odnalazł, wraz ze szczątkami radzieckich lotników, tydzień temu w miejscowości Kamion zespół poszukiwaczy ze Stowarzyszenia Eksploracyjnego Na Rzecz Ratowania Zabytków „Sakwa” z Poznania oraz grupa eksploratorów z Łodzi. Maszyna spoczywała pod warstwą mułu na terenie rozlewisk Bzury. Po wydobyciu najłatwiej dostępnych elementów, w sobotę i niedzielę prowadzono dalsze prace wykopaliskowe, w tym z użyciem koparki.
Jak poinformowali w niedzielę PAP dyrektor Muzeum Wisły w Wyszogrodzie Zdzisław Leszczyński oraz Michał Antczak ze stowarzyszenia „Sakwa”, ostatecznie wydobyto m.in. jeden z dwóch silników samolotu, część kadłuba i podwozia z kołem, fragment jednego skrzydła oraz dwa karabiny maszynowe z uzbrojenia maszyny, a także przedmioty ekwipunku lotników, w tym fragmenty umundurowania i broń osobistą – trzy sztuki pistoletu TT.
„Prace wykopaliskowe już się zakończyły. Najcenniejsze jest to, że na jednej z części samolotu znaleziono numery seryjne. Zostaną one przekazane ambasadzie rosyjskiej w Polsce. Na tej podstawie być może uda się ustalić załogę maszyny” – powiedział PAP dyrektor Muzeum Wisły w Wyszogrodzie Zdzisław Leszczyński. Dodał, że przypuszczalnie udało się wydobyć również aparat fotograficzny lub kamerę z wyposażenia samolotu.
„Prace wykopaliskowe już się zakończyły. Najcenniejsze jest to, że na jednej z części samolotu znaleziono numery seryjne. Zostaną one przekazane ambasadzie rosyjskiej w Polsce. Na tej podstawie być może uda się ustalić załogę maszyny” – powiedział PAP Leszczyński. Dodał, że przypuszczalnie udało się wydobyć również aparat fotograficzny lub kamerę z wyposażenia samolotu.
„Znaleźliśmy numery silników. Ambasada rosyjska ma potwierdzić dzięki nim dane dotyczące załogi. Znaleźliśmy też aparat fotograficzny albo kamerę. Będziemy chcieli sprawdzić czy wewnątrz zachował się film” – oświadczył Antczak. Przyznał, że odkryte szczątki ludzkie będą przekazane stronie rosyjskiej. „Chcielibyśmy, jeżeli będzie to możliwe, by szczątki trafiły do rodzin lotników i doczekały się godnego pochówku” – podkreślił Antczak.
Miejsca, w których znajdowano kości, mogą świadczyć, że odkryto szczątki przynajmniej dwóch z trzech członków załogi. Według dyrektora wyszogrodzkiego Muzeum Wisły, odnajdywane w trakcie prac poszukiwawczych i zabezpieczone szczątki ludzkie, „będą musiały zostać poddane badaniom antropologicznym”. Leszczyński poinformował, że w związku z odkryciem w miejscowości Kamion wraku samolotu i szczątków lotników, władze sołectwa rozważają w przyszłości upamiętnienie tego miejsca tablicą pamiątkową.
Wcześniej ustalono, że radziecki samolot myśliwsko-bombowy Pe-2 został zestrzelony najprawdopodobniej w styczniu 1945 r., gdy wykonywał przypuszczalnie lot zwiadowczy od strony Modlina. Maszyna zawróciła w okolicach Wyszogrodu i kierowała się wzdłuż Wisły. Na jednej z wiślanych kęp usytuowane było wówczas niemieckie działko przeciwlotnicze, które miało ochraniać drewniany most w Wyszogrodzie. Samolot został zestrzelony. Spadł na zamarznięte rozlewiska między Wisłą a Bzurą i roztrzaskał się.
Odnalezienie myśliwsko-bombowego Pe-2 po 70. latach było możliwe dzięki temu, że panującą w ostatnim czasie susza spowodowała obniżenie się poziomu wód w obu rzekach i okolicznych rozlewiskach. Informacje o zestrzelonym pod koniec II wojny światowej radzieckim samolocie były przekazywane wśród mieszkańców wsi Kamion oraz okolicznej ludności z pokolenia na pokolenie. Po zakończeniu działań wojennych przez jakiś czas z mokradeł wystawała cześć maszyny.
Prace wydobywcze w miejscowości Kamion prowadzone były w trudnych warunkach terenowych. Wszystkie fragmenty samolotu znajdowały się w wodzie, przykryte grubą warstwą gęstego, czarnego mułu. Do wydobycia większych elementów maszyny potrzebna była koparka gąsienicowa, która gwarantowałaby stabilną pracę na grząskim terenie. Sprowadzenie prywatnej tego typu koparki było możliwe dzięki wsparciu finansowemu samorządu Wyszogrodu.
Po przeprowadzeniu prac badawczych i konserwatorskich wydobytych fragmentów samolotu mają one trafić na specjalną, stałą ekspozycję plenerową przy wyszogrodzkim Muzeum Wisły. (PAP)
mb/ woj/