Grupa miłośników historii organizuje poszukiwania wraku niemieckiego bombowca z czasów II wojny, który może spoczywać na dnie Jeziora Ełckiego na Mazurach. Jeśli uda się im odnaleźć szczątki tego samolotu, to przekażą je jako eksponaty do lokalnego muzeum.
Próby odnalezienia szczątków rozbitego samolotu podjęli się członkowie Stowarzyszenia Historycznego "Granica" z Prostek i Ełckiej Grupy Poszukiwawczo-Odkrywczej. Zawarli oni w tej sprawie porozumienie z Muzeum Historycznym w Ełku, które ma zapewnić wyprawie merytoryczne wsparcie.
"Załatwiamy jeszcze niezbędne zezwolenia od konserwatora zabytków i właściciela jeziora. Poszukiwania zamierzamy przeprowadzić na początku maja. Wszystko, co udałoby się odnaleźć, przekażemy jako eksponaty do miejscowego muzeum" - powiedział PAP Tomasz Szulc ze stowarzyszenia "Granica".
Jak dodał, już kilkanaście lat temu na własne oczy widział zarys kokpitu samolotu leżącego na dnie jeziora. Jego zdaniem, był to prawdopodobnie wrak niemieckiego bombowca Junkers.
Organizatorzy zamierzają najpierw przebadać dno akwenu w kilku wybranych lokalizacjach przy pomocy sonaru i magnesów neodymowych do wykrywania metalu. Potem wraku pod wodą mają szukać płetwonurkowie.
Według dyrektora ełckiego muzeum Kazimierza Bogusza, nie można wykluczyć, że opowieści o niemieckim samolocie w jeziorze są tylko miejską legendą. Jak podkreślił, nie ma dokumentów, które potwierdzałyby, że doszło do takiej katastrofy. Wraku szukali już w przeszłości inni płetwonurkowie, bez powodzenia.
"Dlatego jako historyk podchodzę sceptycznie do szans znalezienia takiego obiektu. Szanuję jednak ludzi z pomysłem i zapałem, więc nasze muzeum wspiera wszystkie inicjatywy służące wzbudzaniu zainteresowania lokalną historią" - zaznaczył.
Pomysłodawcy wyprawy przyznają, że traktują ją głównie jako przygodę i możliwość wypromowania Ełku. Nie zrażają się niepowodzeniem wcześniejszych poszukiwań, bo - jak mówią - użyją doskonalszego sprzętu niż ich poprzednicy. Przypominają też, że pod koniec wojny Niemcy nie dokumentowali już wszystkich strat, stąd być może brak źródeł na ten temat.
W ocenie Krzysztofa Ostrowskiego ze Specjalistycznej Grupy Ratownictwa Wodno-Nurkowego w Giżycku, podwodne poszukiwania wraku samolotu nie będą łatwe. Jezioro Ełckie jest nie tylko jednym z największych i najgłębszych (do 55 m głębokości) jezior w Polsce, ale wyróżnia się gwałtownymi spadkami dna. W dodatku, podobnie jak inne mazurskie akweny cechuje się słabą przejrzystością wody.
Opowieści o samolotach, czołgach i innym wojskowych maszynach zatopionych rzekomo w jeziorach od czasów II wojny można usłyszeć w wielu miejscowościach Mazur. Już w latach 50. i 60. ub. wieku organizowano wyprawy płetwonurków, które odnajdywały taki sprzęt - np. z jeziora Mamry wydobyto wówczas niemal kompletny samolot wywiadowczy Junkers Ju-188, a w Jeziorze Plusznym odnaleziono szczątki tzw. stukasa - bombowca nurkującego Junkers Ju-87.
Nawet w ostatnich latach miłośnikom historii udaje się czasem natrafić na podobne znaleziska. W ub. roku w lesie k. Pisza muzealnicy odnaleźli porozrzucane szczątki myśliwca Messerschmitt BF 109 i broń pokładową tego samolotu. Rok wcześniej pod Gierzwałdem wydobyto silniki niemieckiego bombowca Heinkel He-111, który pod koniec II wojny uderzył o ziemię i wbił się w bagnistą łąkę.(PAP)
mbo/ par/