Indyjski maharadża Jam Saheb Digvijay Sinhji podczas II wojny światowej zapewnił opiekę około tysiącowi polskich dzieci ewakuowanych z ZSRR. Uchwałę w sprawie uczczenia jego pamięci przyjął jednogłośnie w piątek Sejm.
Uchwałę poparło 423 posłów, nikt nie był przeciw, ani nie wstrzymał się od głosu.
Podczas II wojny, po zgodzie Stalina na ewakuację z terenów ZSRR polskich sierot, maharadża północno-zachodniego indyjskiego księstwa Nawanagaru Jam Saheb Digvijay Sinhji zbudował z własnych środków finansowych, na swojej ziemi, obok rezydencji duże osiedle mieszkaniowe dla ok. tysiąca polskich dzieci. Zapewnił im także pełne utrzymanie - wyżywienie, opiekę lekarską i szkołę. Polskie dzieci nazywały Jama Saheba "Dobrym Maharadżą".
W rozmowie w gen. Władysławem Sikorskim Jam Saheb powiedział: "Głęboko wzruszony i przejęty cierpieniami polskiego narodu, a szczególnie losem tych, których dzieciństwo upływa w tragicznych warunkach najokrutniejszej z wojen, pragnąłem w jakiś sposób przyczynić się do polepszenia ich losu. Zaofiarowałem im gościnę na ziemiach położonych z dala od zawieruchy wojennej. Może tam, w pięknych górach nad brzegami morza, dzieci będą mogły powrócić do zdrowia, może uda się im zapomnieć o wszystkim, co przeżyły i nabrać sił do przyszłej pracy, jako obywatele wolnego już kraju".
Maharadża o Polsce usłyszał po raz pierwszy w latach 20., gdy mieszkając wraz ze stryjem w Szwajcarii poznał bliżej sąsiada - Ignacego Paderewskiego. Osobowość mistrza, rozmowy i dyskusje na temat Polski zrobiły na młodym księciu wielkie wrażenie. Kiedy 24 grudnia 1941 r. Stalin wydał zgodę, by z ZSRR wyjechały osierocone polskie dzieci, część z nich trafiła do Indii.
W rozmowie w gen. Władysławem Sikorskim Jam Saheb powiedział: Głęboko wzruszony i przejęty cierpieniami polskiego narodu, a szczególnie losem tych, których dzieciństwo upływa w tragicznych warunkach najokrutniejszej z wojen, pragnąłem w jakiś sposób przyczynić się do polepszenia ich losu. Zaofiarowałem im gościnę na ziemiach położonych z dala od zawieruchy wojennej.
W 1942 r. w obecnym stanie Gudźarat, w Balachadi koło Jamnagaru, niedaleko letniej rezydencji maharadży, powstał Polish Children Camp. Osiedle to od początku było przeznaczone dla polskich dzieci, którym udało się wydostać z terenu ZSRR razem z Armią Andersa. Maharadża, oprócz osobistego wkładu finansowego i własnej pracy, nakłonił także Izbę Książąt Indyjskich, aby przyjęła na siebie dobrowolne zobowiązanie utrzymania 500 polskich dzieci do końca II wojny.
W Delhi został powołany Komitet Pomocy Dzieciom Polskim, na który składały się dobrowolne ofiary osób prywatnych i kwoty indywidualne zadeklarowane przez kilkudziesięciu maharadżów, którzy zobowiązali się do utrzymywania do końca wojny określonych ilości dzieci. Otworzono także rachunek bankowy pod nazwą "The Polish Children's Account", na którym zdeponowano wyjściową dotację w wysokości 50 tys. rupii. Znaczną sumę w wysokości 8500 rupii zebrał Indyjski Czerwony Krzyż.
Maharadża powiedział polskim dzieciom: "Nie uważajcie się za sieroty. Jesteście teraz Nawanagaryjczykami, ja jestem Bapu, ojciec wszystkich mieszkańców Nawanagaru, w tym również i wasz". W relacjach ówczesnych dzieci, które miały okazję mieszkać w osiedlu przewijają się wspomnienia o wielkoduszności Jama Saheba, otwartości na polskich uchodźców, łagodności i zaangażowaniu w całe życie osiedla. Maharadża sprowadził sobie z Londynu "Chłopów" Reymonta w angielskim tłumaczeniu - swoją ulubioną lekturę; uczestniczył w przedstawieniach organizowanych przez dzieci, interesował się polską kulturą.
Wojenną zawieruchę w Balachadi i innych osiedlach przetrwało w Indiach ok. pięciu tysięcy polskich dzieci. Pod koniec wojny w Polish Children Camp zostało ok. 200 najmłodszych dzieci, których powrotu do Polski wkrótce zażądali komuniści. Aby je od tego uchronić dzieci zostały adoptowane przez maharadżę Jama Saheba, brytyjskiego oficera Jeffreya Clarka i księdza Franciszka Plutę.
Maharadża zmarł 3 lutego 1966 r. w Bombaju. "Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, przypominając postać Jama Saheba Shri Digvijaysinhji Ranjitsinhji Jadeja, Maharadży Księstwa Nawanagar, w 50. rocznicę jego śmierci, czci pamięć o nim i oddaje mu hołd za jego ogromne zasługi oraz wielką bezinteresowność, jaką wykazał się, ratując od głodu i cierpienia ponad tysiąc polskich dzieci" - głosi tekst uchwały.(PAP)
akn/ mhr/