Inscenizacja bitwy pod Grunwaldem coraz mniej przypomina zabawę miłośników historii średniowiecza, a coraz bardziej jest spotkaniem osób profesjonalnie zajmujących się rekonstrukcją historyczną - uważają członkowie bractw rycerskich przygotowujący się do imprezy.
W tegorocznej inscenizacji bitwy pod Grunwaldem ma wziąć udział 1,2 tys. rycerzy z Polski, Rosji, Litwy, czy Niemiec. Każdy z nich zostanie sprawdzony pod kątem tego, jak wygląda i jakiej będzie używał broni. "Każdy też dostanie bojowy identyfikator" - zapowiada dyrektor Muzeum Bitwy pod Grunwaldem Szymon Drej.
Wielu będzie walczyło po raz kolejny. "Ale to nie znaczy, że my co roku wyglądamy tak samo, także sama bitwa wygląda inaczej. Jeśli ktoś by się pokusił o porównanie strojów i uzbrojenia sprzed 5-7 lat i tego, z którym wyjdziemy w tym roku zobaczyłby ogromną różnicę. Tamte bitwy były bardziej amatorskie, teraz weszliśmy na zdecydowanie wyższy poziom profesjonalizacji" - powiedział PAP Jakub Kwiecień, który jest członkiem bractwa rycerskiego i zarazem członkiem Grunwaldzkiej Akademii Miecza działającej przy Muzeum Bitwy pod Grunwaldem.
Akademia ta została założona m.in. po to, by doskonalić umiejętności posługiwania się dawną bronią. Jej członkowie regularnie spotykają się na turniejach rycerskich organizowanych w całym województwie (w ten weekend jest to zamek w Nidzicy, ostatnio spotykali się w Mrągowie), a także na Litwie.
W tegorocznej inscenizacji bitwy pod Grunwaldem ma wziąć udział 1,2 tys. rycerzy z Polski, Rosji, Litwy czy Niemiec. Każdy z nich zostanie sprawdzony pod kątem tego, jak wygląda i jakiej będzie używał broni. "Każdy też dostanie bojowy identyfikator" - zapowiada dyrektor Muzeum Bitwy pod Grunwaldem Szymon Drej.
"Ale imprez rycerskich jest coraz więcej w całym kraju. Myślę, że jakby ktoś się uparł i jeździł po wszystkich to latem mógłby zaliczać nawet 2-3 tego rodzaju turnieje, czy inscenizacje w tygodniu. Od kilku lat obserwujemy narastającą modę na rycerskie imprezy" - powiedział PAP inny z członków grunwaldzkiej Akademii Michał Morawiec.
Częste turnieje i pokazy sprawiają, że inscenizatorzy coraz bardziej serio traktują swoje hobby. Wielu z nich przez cały rok regularnie trenuje, np. olsztyńscy członkowie bractwa rycerskiego pozyskali od miasta salę na treningi.
"Mamy piankowe miecze, którymi trenujemy, mamy sprzęt do ćwiczeń siłowych. Pracujemy nad kondycją, siłą mięśni. To pozwala nam potem sprawniej operować ciężkimi mieczami, lepiej znosimy też noszenie ważącej 25 do 35 kg zbroi" - powiedział PAP Morawiec i przyznał, że podobne treningi przez cały rok uprawiają także inni członkowie bractw rycerskich.
Zdaniem inscenizatorów takie podejście do walk sprawia, że są one coraz bardziej widowiskowe, bo rycerze nie opadają z sił po kilkunastu minutach "machania" mieczem. "Na ten autentyzm ma wpływ także to, że na rynku pojawia się coraz lepsze, coraz bardziej profesjonalne uzbrojenie, czy zbroje. Są już w Polsce ludzie, którzy profesjonalnie zajmują się produkcją jednego typu broni, odzieży, zbroi. Ci ludzie tylko z tego i tylko tym żyją" - powiedział PAP Kwiecień i dodał, że na zrobienie zbroi na miarę trzeba czekać nawet pół roku i zapłacić za nią 3-4 tys. zł.
"To hobby nie jest tanie i lekkie ale coraz więcej jest ludzi, którzy gdy się na nie decydują to starają się robić wszystko, by być w pełni profesjonalnym rycerzem" powiedział PAP Marcin Waszkielis, który jest mistrzem świata w sportowych walkach rycerskich (tytuł zdobył kilka tygodni temu na zawodach w Hiszpanii - PAP).
Zdaniem miłośników historii średniowiecza moda na profesjonalizację przyszła do Polski z Rosji. "Rosjanie jako pierwsi, już w 1998-99 roku, mieli tak profesjonalny sprzęt i tak dopieszczone zbroje, że oczy nam wychodziły z zachwytu" - przyznał Kwiecień.
Zdaniem Waszkielisa moda na średniowieczne walki przekracza już ocean, bo na zawodach rycerskich w Hiszpanii stawili się zawodnicy z USA. "Oni argumentują, że ich korzenie są europejskie i do nich sięgają w tej fascynacji średniowieczem" - przyznał Waszkielis.
Tegoroczna inscenizacja bitwy pod Grunwaldem odbędzie się 12 lipca o godz. 15. (PAP)
jwo/ ls/