Około 1600 studentów kształci się obecnie na Europejskim Uniwersytecie Humanistycznym (EHU) w Wilnie, który przeniósł się tu po zamknięciu przez władze białoruskie. Białorusini zdobywają na nim wiedzę w warunkach demokracji i wolności akademickiej. „95 proc. naszych studentów stanowią Białorusini. Naszą zasadniczą misją jest oferowanie im edukacji w wolnych i demokratycznych warunkach, bo na Białorusi trudno mówić o wolności akademickiej” – powiedział w rozmowie z PAP prorektor uczelni Darius Udrys.
Na Białorusi - tłumaczył - rektorzy są mianowani przez rząd, studentów releguje się za działalność polityczną i wyrażanie swoich poglądów, a wykładowców wyrzuca z pracy za nauczanie odbiegające od zaleceń. W marcu wykładowca katedry teorii państwowości i prawa uniwersytetu w Grodnie Ihar Kuźminicz zwolnił się z pracy w proteście przeciwko prześladowaniu pracowników uniwersyteckich za ich poglądy.
„Od białoruskich uczelni różnimy się nie tyle tym, czego uczymy, ale tym, jak uczymy, a także pod względem generalnego podejścia. Kładziemy nacisk na kreatywność i na myślenie interdyscyplinarne” – zaznaczył Udrys.
Na poziomie licencjackim studenci mają do wyboru m.in. takie wydziały jak prawo międzynarodowe, wizualny design i media czy politologia i badania europejskie. Największą popularnością cieszy się wydział mediów i komunikacji. Na poziomie magisterskim można natomiast wybrać m.in. ochronę i interpretację dziedzictwa kulturowego czy politykę publiczną.
„Staram się połączyć wątki białoruskie, polskie, litewskie, żydowskie, niemieckie.(…) W tym semestrze prowadzę zajęcia po niemiecku o Wilnie, na których czytamy Czesława Miłosza, Tomasa Venclovę, ale też dokumenty czy listy niemieckich żołnierzy, którzy tu byli podczas I wojny światowej.(…) Jednocześnie mam też bardziej teoretyczne zajęcia kulturoznawcze z antropologii historycznej miast, gdzie jest mowa m.in. o Wilnie, ale też o Grodnie” – mówi Felix Ackermann, wykładowca studiów niemieckich, kulturoznawca.
Studenci w rozmowie z PAP z uznaniem wypowiadali się o sposobie nauczania w EHU i podkreślali, że podobne studia są niedostępne na Białorusi. Nasta, która studiuje na wydziale mediów i komunikacji, podkreśla, że jedyną uczelnią w kraju, na której proponuje się podobne wykształcenie, jest Białoruski Uniwersytet Państwowy. „Ale jak poszłam się zorientować, jak tam się studiuje, uznałam, że w takim miejscu nie będę się w stanie uczyć” - mówi.
Studentka wydziału dziedzictwa kulturowego ze specjalizacją w turystyce mówi, że studiów o takim profilu nie ma na Białorusi. Początkowo studiowała w kraju i widzi duże różnice w sposobie wykładania. ”Tu jest większy akcent na proces twórczy. Kiedy studiowaliśmy na Białorusi, chodziło o nauczenie się materiału +odtąd dotąd+ i jego przekazanie, nie wymagano od nas żadnych własnych pomysłów. Tu piszemy wiele esejów, w których wyrażamy własne poglądy, wykonujemy dużo twórczych projektów zarówno indywidualnych, jak i grupowych” – mówi.
Wykłady na EHU są prowadzone głównie po rosyjsku, ale około 10 proc. zajęć odbywa się po białorusku. „Studenci mogą też używać białoruskiego w swoich pracach, mówić w tym języku, zachęcamy ich do tego, choć nie wymagamy. Nie chcemy, żeby ktoś czuł się wykluczony z tego powodu, że nie mówi po białorusku” – mówi Udrys. Część zajęć prowadzona jest po angielsku.
Większość wykładowców to Białorusini. Są wśród nich np. dyrektor naukowy niezależnego Białoruskiego Instytutu Badań Strategicznych Alaksiej Pikulik, a także historyk Andrej Czarniakiewicz, zwolniony jesienią 2012 r. z uniwersytetu grodzieńskiego po ukazaniu się książki "Grodnoznawstwo", której był współautorem.
Wykładowca studiów niemieckich, kulturoznawca Felix Ackermann mówi, że zajmuje się ze studentami historią Europy Środkowej. „Staram się połączyć wątki białoruskie, polskie, litewskie, żydowskie, niemieckie.(…) W tym semestrze prowadzę zajęcia po niemiecku o Wilnie, na których czytamy Czesława Miłosza, Tomasa Venclovę, ale też dokumenty czy listy niemieckich żołnierzy, którzy tu byli podczas I wojny światowej.(…) Jednocześnie mam też bardziej teoretyczne zajęcia kulturoznawcze z antropologii historycznej miast, gdzie jest mowa m.in. o Wilnie, ale też o Grodnie” – powiedział PAP.
Po zakończeniu nauki studenci przeważnie wracają na Białoruś. Wstępne wyniki ankiety prowadzonej właśnie przez uczelnię wskazują, że większość znajduje pracę w sektorze prywatnym.
Zamiar powrotu do kraju deklarowali także studenci w rozmowie z PAP. Lusia z wydziału dziedzictwa kulturowego twierdzi, że na pewno wróci. „Zrozumiałam, że w sferze turystyki jest u nas mnóstwo możliwości. Poza tym mam bardzo silną świadomość narodową” – oznajmiła po białorusku.
Dwie inne dziewczyny z tego wydziału tak uzasadniały zamiar powrotu: „Uważam, że niektóre nasze pomysły mają szanse na realizację. Niedawno prezentowaliśmy projekt wirtualnego muzeum dziedzictwa oczami dzieci. Nasi wykładowcy, którzy pracują w tej branży, powiedzieli, że to zupełnie realny projekt i jest możliwe znalezienie dla niego sponsorów” – powiedziała Iryna.
Julia uważa natomiast, że można na Białorusi utworzyć nowe szklaki turystyczne do miejsc, które nie są jeszcze popularyzowane. „Mamy na przykład bardzo dużo zabytkowych majątków, które są zaniedbane. Można tam przyciągać turystów przedstawieniami teatralnymi na ich terenie. Te ruiny dzięki temu zagrają w nowy sposób” – podkreśla.
Uniwersytet dysponuje budżetem 5 mln euro. „Około 2/3 naszych środków finansowych pochodzi od darczyńców, a 1/3 z czesnego. Największym darczyńcą jest Unia Europejska. Polski rząd przekazał nam w zeszłym roku 120 tys. euro, a w 2011 - 230 tys.” – mówi Udrys.
Kampus EHU leży na skraju miasta w zalesionej okolicy. Dzięki porozumieniu z litewskim rządem pomieszczenia udostępnia uczelni litewski uniwersytet Michała Roemera. Około 2/3 studentów uczy się zaocznie. 600 mieszka w kampusie i 20 proc. z nich w ogóle nie płaci za naukę, ale wszyscy białoruscy studenci mogą liczyć na niższe czesne.
EHU został otwarty w Mińsku w 1992 r., był próbą odejścia od nauczania w stylu sowieckim i ożywienia zideologizowanej edukacji humanistycznej. W 2004 r. został jednak zamknięty przez białoruskie władze, gdy nie podporządkował się żądaniu ustąpienia rektora Anatola Michajłoua i zastąpienia go przez rządowego kandydata. Dzięki pomocy litewskich władz, organizacji pozarządowych, UE i USA został ponownie otwarty w Wilnie w 2005 roku.
Na EHU studiowali m.in. wiceprzewodnicząca opozycyjnej organizacji Młody Front Nasta Daszkiewicz oraz odbywający karę 4,5 lat pozbawienia wolności więzień polityczny Mikałaj Dziadok. Absolwentka wydziału polityki publicznej Wolha Karacz jest jedną z najaktywniejszych niezależnych działaczek politycznych na Białorusi.
Z Wilna Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
mw/ kar/