Ministerstwo Edukacji Narodowej odpowiedziało na komunikat rozesłany w czwartek przez Polską Izbę Książki. Według ministerstwa zarzuty dot. programu "E-podręczniki do kształcenia ogólnego" są niesłuszne i wprowadzają w błąd opinię publiczną.
Zastępca rzecznika prasowego Ministerstwa Edukacji Narodowej Paulina Klimek napisała w rozesłanym do mediów wyjaśnieniu, że kwestie podniesione przez Polską Izbę Książki (PIK) mogą wprowadzać opinię publiczną w błąd. Chodzi m.in. o zarzuty dotyczące procedur wprowadzania programu "E-podręczniki do kształcenia ogólnego" oraz stwierdzenia, że reformy systemu edukacji skutkują ciągłymi zmianami podstaw programowych, co niekorzystnie odbija się na cenach podręczników szkolnych.
Przedstawiciele Polskiej Izby Książki utrzymują, że sposób realizowania procesu cyfryzacji polskich szkół jest niepokojący, a jako przykład podają projekt „E-podręczniki do kształcenia ogólnego”. Według nich nieodpłatne udostępnianie darmowych e-podręczników może być traktowane jako nieuczciwa konkurencja i wprowadzenie monopolu na treści edukacyjne przy wykorzystaniu publicznych środków i autorytetu Ministerstwa Edukacji Narodowej.
W rozsyłanym komunikacie Paulina Klimek odpowiada na zarzuty PIK-u, że z informacji uzyskanych z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wynika, iż w projekcie nie występują przesłanki czynu nieuczciwej konkurencji. Treści edukacyjne nie będą monopolizowane, co według niej udowadnia plan udostępnienia e-podręczników na otwartych licencjach. Klimek dodaje, że dzięki temu udostępnione treści będzie można dowolnie kopiować, zmieniać czy rozpowszechniać, skorzystają też sami dotychczasowi wydawcy podręczników.
Według Polskiej Izby Książki lepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie przez Rząd, Publicznego e-Zasobu Edukacyjnego zawierającego zasoby tworzone przez dostawców open-source i nauczycieli, treści z portalu Scholaris.pl (prowadzonego przez podległy MEN Ośrodek Rozwoju Edukacji), zasoby instytucji publicznych, nowe zasoby stworzone w projekcie finansowanym przez Program Operacyjny Kapitał Ludzki oraz bezpłatne zasoby metodyczne dostarczone przez wydawców. Wprowadzanie darmowego e-podręcznika tworzonego przez państwo może uczynić więcej szkód, niż korzyści. Zarzuty dotyczą również nieprzygotowania nauczycieli do procesu cyfryzacji oraz brak przemyślanej strategii wprowadzania cyfrowych rozwiązań do szkół.
Ministerstwo odpiera zarzuty dowodząc, że choć projekt zakłada, że z e-podręcznika korzystać będzie 40 proc. uczniów - nie oznacza to wyłącznego stosowania tego narzędzia przez szkoły. Zastępca rzecznika w MEN Paulina Klimek dodaje, że "wybór podręcznika wciąż będzie zadaniem nauczyciela i będzie mógł on zadecydować o korzystaniu z e-podręcznika, ale także jednocześnie z innych zasobów, w tym z tradycyjnych podręczników". Klimek pisze też, że reforma programowa nie wpływa na potrzebę modyfikacji podręczników a minister Krystyna Szumilas podpisała rozporządzenie, ograniczające możliwość zmian redakcyjnych pozwalające modyfikować podręczniki nie częściej, niż raz na trzy lata.(PAP)
kpk/ mlu/