Film dokumentalny „Jeżeli zapomnimy o nich…” i reportaż „Kasanci z Jaty” nagrodzone zostały w sobotę na 3. Zamojskim Festiwalu Filmowym „Spotkania z historią”. Grand Prix festiwalu za zasługi dla polskiej kinematografii historycznej otrzymał Jerzy Hoffman.
Nagrody, statuetki „Zamość - Perła Renesansu”, wręczone zostały w sobotę na gali kończącej festiwal.
Film „Jeżeli zapomnimy o nich…” w reż. Adama Sikorskiego opowiada o jednym z najbardziej dramatycznych wydarzeń w czasie rzezi wołyńskiej w 1943 r., mordzie blisko tysiąca Polaków w Ostrówkach i Woli Ostrowieckiej. „Kasanci z Jaty” w reż. Marii Wiśnickiej – to opowieść o partyzantach AK ze szkoleniowego obozu w lesie Jata pod Łukowem w czasie okupacji niemieckiej, którzy przez miejscowych byli nazywani kasantami.
„Oba filmy to pełnokrwiste obrazy historyczne. W filmie Sikorskiego występują ostatni ocaleni z rzezi wołyńskiej, są tam też udane rekonstrukcje wydarzeń. W filmie +Kasanci z Jaty+ też występują świadkowie tamtych wydarzeń, to dobra robota historyczna” – powiedział juror festiwalowego konkursu prof. Zbigniew Zaporowski z UMCS w Lublinie.
Jury oceniało 49 filmów dokumentalnych i reportaży o tematyce historycznej, zakwalifikowanych do konkursu spośród ponad 200 nadesłanych.
Nagrodę publiczności otrzymał film „Sieroty Wołynia – córki Zamościa”, w reż. Macieja Wojciechowskiego, opowiadający historię trzech dziewczynek pochodzących z Wołynia, których rodzice zostali zabici przez UPA w czasie wojny, a one trafiły do sierocińca w Zamościu. Za najlepszy reportaż widzowie uznali „Pomnik trwalszy od spiżu. Komarów 1920” w reż. Przemysława Bednarczyka, o działalności stowarzyszenia kawalerzystów kultywującego pamięć o bitwie pod Komarowem.
Grand Prix zamojskiego festiwalu, za całokształt twórczości i zasługi dla polskiej kinematografii historycznej, otrzymał Jerzy Hoffman, jeden z najpopularniejszych reżyserów polskich, najbardziej znany z ekranizacji trylogii Henryka Sienkiewicza. Jest on także reżyserem takich filmów jak m.in. „1920 Bitwa Warszawska”, „Stara Baśń”, „Do krwi ostatniej”, „Znachor”, „Trędowata”.
„Filmy fabularne Jerzego Hoffmana znakomicie przybliżają historię Polakom. Cieszą się ogromnym powodzeniem. Dość powiedzieć, że swego czasu w 60-tysięcznym Zamościu +Ogniem i mieczem+ obejrzało 45 tys. widzów, a +Bitwę Warszawską+ - ponad 20 tys.” – powiedział dyrektor zamojskiego festiwalu Andrzej Bubeła.
„Nasz festiwal cieszy się coraz większym powodzeniem. Coraz więcej ludzi ogląda filmy historyczne, zainteresowaniem cieszyły się spotkania z twórcami, także nowości, takie jak wieczory karaoke z piosenką historyczną. Być może w przyszłości festiwal przekształci się w międzynarodowy, już w tym roku pojawił się jeden film białoruski, były też koprodukcje polsko-białoruska i polsko-niemiecka” – dodał Bubeła.
Konkurs na film dokumentalny i reportaż historyczny był główną częścią zamojskiego festiwalu, który trwał od środy. Obok pokazów konkursowych widzowie mogli też oglądać plenerowe projekcje filmów historycznych na zabytkowym Rynku Wielkim.
Otwarta została wystawa ze zbiorów muzeum upamiętniającego pomordowanych w niemieckim obozie zagłady w Bełżcu, pt. „Każda ofiara ma swoje imię”. Muzeum Zamojskie udostępniło nowe wnętrza i wystawę „Piwnice Ormiańskie” w swojej siedzibie, w zespole kamienic, które należały do Ormian, przybyłych do Zamościa w XVII w.
Na terenie odrestaurowanych fragmentów dawnej Twierdzy Zamość rekonstruktorzy inscenizowali fragmenty największych bitew stoczonych przez polskie oddziały dowodzone przez hetmana Jana Zamoyskiego.
Organizatorami festiwalu w Zamościu są kanał TVP Historia, Centrum Kultury Filmowej „Stylowy” w Zamościu i miejscowy samorząd.
Zamość założony w 1580 r. przez hetmana Jana Zamoyskiego, na wzór włoskich koncepcji miasta idealnego, do dziś zachował dawny układ urbanistyczny starego miasta i większość zabudowy. (PAP)
kop/ gma/