Na wystawie "Andrzej Wróblewski: Recto / Verso”, którą można oglądać od piątku w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej, po raz pierwszy charakterystyczne dla tego artysty dwustronne obrazy zaprezentowano tak, że można je oglądać z jednej, jak i z drugiej strony.
"To wystawa gabarytowo skromna, pokazujemy zaledwie około 90 z ponad 1000 dzieł stworzonych przez Wróblewskiego. Na wystawie znalazło się 25 z 200 namalowanych przez niego obrazów oraz 75 z 800 jego prac na papierze. To, co wyróżnia tę prezentację, to zawarta w niej hipoteza dotycząca twórczości Wróblewskiego. Sygnalizuje ją już tytuł +Recto/ Verso+. Skupiamy sie na zjawisku mało znanego działania artysty, który w wielu wypadkach tworzył podwójne obrazy - na tym samym płótnie, z dwu jego stron, są zupełnie różne dzieła" - powiedziała PAP Marta Dziewańska z Muzeum Sztuki Nowoczesnej, która współpracowała z kuratorem Ericiem de Chassey przy pracach nad wystawą.
"Używanie przez artystę obu stron płótna lub papieru trudno uznać za przypadek, zbieg okoliczności czy wybór czysto ekonomiczny. Uważne spojrzenie na te prace pozwala czytać dwustronność jako swoisty program twórczości Andrzeja Wróblewskiego: artysta każe się im uzupełniać, podważać i wzajemnie komplikować. Tego rodzaju współobecność dwóch, najczęściej skrajnie różnych, wypowiedzi to też przewrotny sposób stawiania widza przed wyborem preferowanej strony dzieła, uznając jednocześnie istnienie obu obrazów" - mówiła Joanna Mytkowska, dyrektor MSN.
"To, co wyróżnia tę prezentację, to zawarta w niej hipoteza dotycząca twórczości Wróblewskiego. Sygnalizuje ją już tytuł +Recto/ Verso+. Skupiamy sie na zjawisku mało znanego działania artysty, który w wielu wypadkach tworzył podwójne obrazy - na tym samym płótnie, z dwu jego stron, są zupełnie różne dzieła" - powiedziała PAP Marta Dziewańska z Muzeum Sztuki Nowoczesnej.
"Dotąd ten wątek podwójnych obrazów w twórczości Wróblewskiego nie był przez badaczy eksplorowany. Obrazy prezentowano na wystawach tylko z jednej, wybranej przez kuratorów strony" - dodała Dziewańska.
Cała twórczość Andrzeja Wróblewskiego przypadła na czasy powojnia. "Artyści tamtego czasu próbowali w pewnym sensie zacząć sztukę od nowa, szukając nowego języka, nowych środków wyrazu w poczuciu, że stary język zawiódł, nie jest już adekwatny do opisywania rzeczywistości. W latach 40. i 50. szukanie nowego języka w malarstwie polegało najczęściej na wyborze pomiędzy sztuką figuratywną a abstrakcją. Był to wybór w pewnym sensie etyczny i polityczny - pomiędzy eksperymentem artystycznym a malarstwem propagandowym. Wróblewski chciał robić to i to jednocześnie. Miał głęboką wiarę w to, że sztuka może świat zmieniać, wierzył także w socrealizm, jako sposób komunikowania się artystów z masami. Wróblewski był chyba jedynym artystą, który po dwu stronach tego samego płótna malował obrazy figuratywne i abstrakcyjne. Wystawa odkrywa dwustronność obrazów Wróblewskiego, ponieważ ten artystyczny gest doskonale wyraża postawę artysty w trudnych powojennych czasach, w świecie pozbawionym zasad" - mówiła Dziewańska.
Andrzej Wróblewski urodził się 15 czerwca 1927 r. w Wilnie. W latach 1945-52 studiował na Wydziale Malarstwa i Rzeźby krakowskiej ASP. Jego pierwsze prace utrzymane były w duchu kapistowskim. Na wystawie znalazły się z wczesnego okresu przede wszystkim abstrakcje geometryczne. Szczególne miejsce w twórczości Wróblewskiego zajmuje stworzony pod koniec lat 40. cykl "Rozstrzelania" odnoszący się do przeżyć okupacyjnych. Składają się na niego przedstawienia brutalnie zdeformowanych, uchwyconych w dramatycznych pozach postaci ludzkich, namalowanych w zimnej, błękitno-zielonej tonacji.
W roku 1948 Wróblewski zainicjował powstanie w krakowskiej akademii Grupy Samokształceniowej, do której przystąpili m.in. Przemysław Brykalski, Andrzej Strumiłło, Andrzej Wajda. Główna teza głoszonego przez Wróblewskiego programu akcentowała konieczność sztuki, w której "elementy estetyczne i ideologiczne splatałyby się nierozerwalnie". W tym okresie Wróblewski zaangażował sie w socrealizm przez kilka lat malując obrazy, które świadomie podporządkowywał narzucanym wzorcom artystycznym oraz ideologicznym ("Poczekalnia - biedni i bogaci", 1949; "Dworzec na ziemiach odzyskanych", 1950; "Zlot młodzieży w Berlinie Zachodnim", 1951; "Fajrant w Nowej Hucie", 1953). Zmienił wówczas zarówno sposób malowania (na nieco bardziej zbliżony do tradycyjnie realistycznego), jak i paletę (przyciemnił ją - stosował więcej brązów, zieleni, zrezygnował z symboliki barw). Prace te należą do najmniej interesujących w dorobku artysty; nie przyniosły mu też ani zadowolenia, ani uznania ze strony prawodawców socrealizmu. Na wystawie w MSN zostały one pominięte.
"Pokazujemy sam początek i sam koniec twórczości Wróblewskiego, omijając prawie kompletnie okres socrealistyczny, bo tylko na samym początku w latach 1948-1949 i pod koniec twórczości w latach 1956–1957 ten artysta rzeczywiście szukał swojej własnej drogi artystycznej, meandrując pomiędzy tymi dwoma postawami - eksperymentem i potrzebą komunikacji z ludźmi" - mówiła Dziewańska.
Do własnych zainteresowań Wróblewski powrócił w połowie lat 50. Namalował wtedy wiele kompozycji związanych z motywem rodziny. Utrzymane w pogodnym klimacie, nawiązywały one do prywatnego życia artysty, któremu w 1954 urodził się syn, Andrzej. Często też Wróblewski ukazywał sceny z życia jak w obrazach "Kolejka trwa" (1956), "Garbuska" czy "Pranie" (wszystkie z 1957). Niekiedy deformował, jakby kaleczył postaci, nadając im groteskowe kształty (np. "Ukrzesłowiona", seria "Nagrobków", 1957). Andrzej Wróblewski zginął 23 marca 1957 podczas wyprawy w Tatry.
"Wystawa jego prac w Muzeum Sztuki Nowoczesnej stawia sobie dwa cele. Po pierwsze – pokazać owo rozdarcie Wróblewskiego, które jest tak bardzo współczesne. Dlatego też narracja wystawy skupia się na obrazach dwustronnych. Po drugie – sprawdzić, czy twórczość i biografia Andrzeja Wróblewskiego mogą być zrozumiane przez publiczność międzynarodową. Wróblewski jest już chyba ostatnią z gwiazd polskiej sztuki powojennej, która pozostaje w zasadzie nieznana poza Polską" – dodała Joanna Mytkowska.
Wystawa w MSN została przygotowana przez francuskiego badacza i dyrektora Villa Medici w Rzymie, Erica de Chassey. Ten sam kurator przygotowuje wystawę prac Wróblewskiego, która zaprezentowana zostanie na jesieni w Museo Reina Sofia w Madrycie. (PAP)
aszw/ laz/