Nawet jeśli czasami nie zauważamy muzyki wokół nas, brakowałoby nam jej gdyby nagle zniknęła. Muzyka to integralny element naszego życia - powiedziała PAP rosyjska pianistka Julianna Awdiejewa, zwyciężczyni ostatniej edycji Konkursu Chopinowskiego.
PAP: Czy w życiu podróżującej, koncertującej pianistki jest czas na wytchnienie od muzyki? Ma pani choćby szansę zobaczyć miasta, w których występuje?
Julianna Awdiejewa: Niestety raczej nie. Dużo ćwiczę, także przed samym koncertem. Nie jak wariatka, nie dziesięć godzin dziennie, ale przed występem potrzebuję się skoncentrować, odłączyć od świata zewnętrznego.
Ćwiczenie jest sprawą bardzo indywidualną, często zależną od budowy ciała. Czasami wolę ćwiczyć bez instrumentu - raz jeszcze przeczytać partyturę. Wyobrażam sobie wtedy, jak ona brzmi. To potrafi być bardzo pomocne - "słyszysz" ją w głowie, bez myślenia o technicznych ograniczeniach, o warsztacie.
Wiesz, jak powinna brzmieć, wiesz także, co chcesz z daną kompozycją zrobić, jakiego sposobu frazowania użyć. Najciężej jest, gdy musisz grać i nie wiesz, jak chcesz zagrać. Musisz zdecydować, być na sto procent pewny, jak chcesz żeby muzyka zabrzmiała. Przynajmniej w dniu koncertu. Ale musisz sobie powiedzieć - decyduję się dziś na tę konkretną wersję.
Julianna Awdiejewa: Uważam, że muzyka zachowała swoją aktualność ponieważ nie zmieniło się wiele, jeśli chodzi o pewne uniwersalne tematy, które trapiły kompozytorów niegdyś. Trapią ich nadal. Sprawy, które zajmowały Beethovena nie zmieniły się radykalnie przez te 200 lat. Ludzie nie zmieniają się tak szybko.
PAP: Jak wiele miejsca na indywidualną ekspresję, interpretację, zostawia się wykonawcy w muzyce klasycznej?
Julianna Awdiejewa: W pewien sposób czuję się jak aktor teatralny - mam przed sobą tekst, muszę go poznać, zrozumieć. Ale to ja deklamuję, swoim głosem, swoją barwą. Tak jest także z muzyką - każdy, w zależności od jego osobowości - "deklamuje" ją inaczej, na swój sposób.
Dla mnie ważne jest, by zbliżyć się do kompozytorów. Studiuję ich partytury, czytam o ich życiu i czasach. Takie momenty zbliżania się do nich potrafi pobudzić najmniejszy szczegół - dźwięk, obraz, kolor, mijany akurat budynek czy czytana książka. Impulsem może być nawet brzmienie jakiegoś słowa. Nie ma tu żadnych granic.
PAP: Czy jest coś wyjątkowego w muzyce Chopina, co przemawia do pani mocniej niż w przypadku innych kompozytorów, co sprawia, że jest pani dobrą interpretatorką jego dzieła?
Julianna Awdiejewa: Mam bardzo wyraźną, osobistą wizję Chopina. Im dłużej uczyłam się jego muzyki, poznawałam jego biografię, tym wyraźniej go sobie wyobrażałam - jaki miał głos, jaki był. To daje poczucie, że wciąż tu jest, wciąż obecny.
To uczucie zawsze towarzyszy mi, gdy jestem w Warszawie. Idąc Krakowskim Przedmieściem mam wrażenie, że zaraz go spotkam; że może gdzieś się przechadza, nieopodal. Dziś, dzięki "grającym ławkom" z muzyką Chopina, to uczucie, że nadal jest on obecny w Warszawie, jest jeszcze silniejsze.
To jeden z powodów, dla których tak bardzo lubię wracać do Warszawy - mam tu poczucie bycia we właściwym miejscu. W miejscu, w którym przeżył chyba najlepsze lata swojego życia, w którym czuł się dobrze, jak w domu.
PAP: Czy pamięta pani swoje pierwsze zetknięcie z muzyką Chopina?
Julianna Awdiejewa: Mniej więcej. Musiałam mieć wówczas pięć lat, może sześć. Mama puściła mi nagranie Józefa Hofmanna - to był Nokturn e-moll. Hofmann miał bardzo delikatne, lekkie brzmienie, charakterystyczne dla "złotego wieku fortepianu". Pokochałam je, tak samo jak romantyczną, tajemniczą aurę utworu. Byłam bardzo poruszona.
PAP: Czy ta lekkość brzmienia, emocjonalność jest wyzwaniem, trudnością dla pianisty?
Julianna Awdiejewa: Nie mówiłabym o wyzwaniach czy trudnościach, raczej cechach, dzięki którym ta muzyka jest tak wyjątkowa. Przede wszystkim sam dźwięk - sprawia, że fortepian "śpiewa". Chopin - zwłaszcza w latach młodości - inspirował się włoską operą, zwłaszcza Bellinim. Nie ma większego znaczenia, czy mówimy o Nokturnie, Etiudzie czy szybkich, głośnych pasażach. Wszystkie muszą "śpiewać"; nie powinny stracić tej melodyjności. Już samo to jest wyzwaniem i wielką trudnością.
Powszechnie wiadomo, że Chopin był chorowity, słaby fizycznie. Nie zgadzam się jednak, że w związku z tym jego kompozycje nie powinny silnie uderzać. Jeśli posłucha się Sonaty fortepianowej b-moll czy pierwszego Scherzo, czuje się ogień, energię. Czy był delikatny i słabowity nie ma większego znaczenia.
Jego brzmienie jest arystokratyczne, szlachetne. Chopin znał osobiście Berlioza, który żył w Paryżu i cierpiał biedę. Został zaproszony do występu podczas koncertu "dla Berlioza", zbiórce pieniędzy na rzecz głodującego kompozytora. Nie zgodził się. Tłumaczył się mówiąc, że nie potrafi zrozumieć, jak człowiek może wyrażać swoje uczucia w taki sposób, w jaki wyrażał je Berlioz - otwarty, krzyczący uczuciami. Dla Chopina taka otwartość była wulgarna.
PAP: Jak widzi pani rolę muzyki klasycznej we współczesności? Muzyka - muzyka generalnie - spychana jest do roli Muzaka, pobrzękującego w uszach akompaniamentu codziennej krzątaniny, na który chyba przestajemy zwracać uwagę.
Julianna Awdiejewa: Uważam, że muzyka zachowała swoją aktualność ponieważ nie zmieniło się wiele, jeśli chodzi o pewne uniwersalne tematy, które trapiły kompozytorów niegdyś. Trapią ich nadal. Sprawy, które zajmowały Beethovena nie zmieniły się radykalnie przez te 200 lat. Ludzie nie zmieniają się tak szybko.
Nawet jeśli czasami nie zauważamy muzyki wokół nas, nie przywiązujemy do niej uwagi, myślę, że brakowałoby nam jej, gdyby nagle zniknęła. Jestem pewna - może to naiwny idealizm, mogę z tym żyć - że muzyka do nas przynależy, jak jedzenie czy sen. To integralny element naszego życia.
Muzyka to nie tylko muzeum, archiwum przeszłości. Żyje także dzisiaj i będzie istnieć jutro; w nowej sytuacji, w nowym kontekście, w nowych czasach.
***
Julianna Awdiejewa wystąpi w sobotę w gmachu Filharmonii Narodowej w Warszawie, podczas finału 11. edycji Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego "Chopin i jego Europa". (PAP)
Rozmawiał Piotr Jagielski (PAP)
pj/ agz/