Świetnie zapowiadającą się karierę sportową Tadeusza Pietrzykowskiego przerwał wybuch II wojny światowej. Nie przypuszczał, że ponownie na ringu stanie jako więzień niemieckiego obozu koncentracyjnego.
We wstępie do swojej książki „Bokser z Auschwitz. Losy Tadeusza Pietrzykowskiego” Marta Bogacka napisała: „Jego nazwisko nie jest znane szerszemu kręgowi Polaków, pamiętają go jednak ci, którzy razem z nim przeżyli obozowe piekło. Nawet kiedy został już wywieziony z Auschwitz, pamięć o nim trwała, co udokumentował pisarz Tadeusz Borowski, który trafił do Oświęcimia w 1943 roku. W opowiadaniu „U nas w Auschwitz” napisał o Pietrzykowskim: „Jeszcze dziś tkwi w nas pamięć o Numerze 77, który bil Niemców jak chciał”.
Walki pięściarskie toczone przez więźniów za drutami hitlerowskich obozów koncentracyjnych stały się również inspiracją dla Józefa Hena do napisania noweli „Bokser i śmierć”. W oparciu o jej treść słowacki reżyser Peter Solan zrealizował w 1962 r. film fabularny o tym samym tytule. Pierwowzorem wersji literackiej, a potem filmowej był bohater obecnie wydanej książki Marty Bogackiej, w cyklu książkowym „Historie niezwykłe”.
Uprawiał boks trenując w warszawskich klubach sportowych, m. in. pod kierunkiem samego Feliksa Stamma. Na krótko przed wybuchem drugiej wojny światowej odniósł szereg zwycięstw i sukcesów, uzyskując tytuł wicemistrza Polski i mistrza Warszawy w wadze koguciej. Znany był powszechnie jako „Teddy” i pod tym pseudonimem zapisał się w kronikach polskiego sportu.
Wśród pierwszych, którzy trafili do Auschwitz
Tadeusz Pietrzykowski urodził się 8 kwietnia 1917 r. w Warszawie. Uprawiał boks już jako uczeń gimnazjalny, trenując w warszawskich klubach sportowych, m. in. pod kierunkiem samego Feliksa Stamma. Imponował refleksem i łatwością unikania ciosów. Na krótko przed wybuchem drugiej wojny światowej odniósł szereg zwycięstw i sukcesów, uzyskując tytuł wicemistrza Polski i mistrza Warszawy w wadze koguciej. Znany był powszechnie jako „Teddy” i pod tym pseudonimem zapisał się w kronikach polskiego sportu.
Pasmo osiągnięć świetnie zapowiadającego się młodego pięściarza przerwała agresja hitlerowska na Polskę. We wrześniu 1939 r. jako podchorąży Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu bronił swego rodzinnego miasta Warszawy. Tadeusz Pietrzykowski nie pogodził się z utratą przez Polskę niepodległości. Posiadał uprawnienia pilota szybowcowego i zamierzał zostać lotnikiem. Z taką myślą postanowił wiosną 1940 r., przedostać się do Francji, aby – jak tysiące innych ochotników – zgłosić się do powstającej tam armii polskiej, którą tworzył gen. Władysław Sikorski. Ryzykowna próba nie powiodła się.
14 czerwca 1940 r. hitlerowcy skierowali do KL Auschwitz pierwszy transport więźniów politycznych – Polaków. Przywieziono wówczas z więzienia w Tarnowie 728 mężczyzn. W większości byli to uczniowie gimnazjalni, studenci i uczestnicy wojny obronnej Polski 1939 r., którzy podjęli nieudaną próbę dotarcia do Wojska Polskiego we Francji. Aresztowano ich przeważnie na terenie Słowacji lub w różnych miejscowościach południowej Polski, skąd zamierzali przekroczyć granicę polsko - słowacką. Schwytanych śmiałków hitlerowcy nazwali ironicznie „turystami„ lub „granicznikami”. Wśród nich był Tadeusz Pietrzykowski, którego ujęto dopiero w pobliżu granicy węgiersko-jugosłowiańskiej.
Bokserska walka z niemieckim kapo
Był młody, silny i wysportowany, ale przebywając w tych nieludzkich warunkach, ciągle głodny, zmuszany do morderczej pracy ponad siły, zaczął tracić dotychczasową sprawność. Codziennie ocierał się o śmierć. Wielu jego kolegów już zginęło lub miało zginąć w najbliższym czasie. Od nieuniknionej zagłady w obozie uratował go przypadek.
„Była wolna od pracy niedziela. Przed obozową kuchnią zebrała się duża grupa więźniów. Jeden z nich podbiegł w moim kierunku i krzyknął: «Teddy, chcesz otrzymać kawałek chleba, chodź szybko. Wśród nas jest niemiecki bokser. Szukam kogoś, kto z nim będzie się boksował i go pokona. Zwycięzca w nagrodę otrzyma chleb». Ważyłem 42 kg, lecz zdecydowałem się od razu na walkę. Zobaczyłem doskonale zbudowanego blondyna, trzymającego w rękach rękawice, które używaliśmy zimą podczas pracy."
Po latach Tadeusz Pietrzykowski tak wspominał tamte zdarzenia: „Walki bokserskie w Oświęcimiu rozpocząłem w marcu 1941 r. Wówczas przypadkowo rozegrałem mecz z kapo niemieckim Walterem Düningiem, który boksował już przed wojną i zdobył nawet w Niemczech tytuł zawodowego mistrza wagi średniej.”
Wydarzenie to miało miejsce w następujących okolicznościach: „Była wolna od pracy niedziela. Przed obozową kuchnią zebrała się duża grupa więźniów. Jeden z nich podbiegł w moim kierunku i krzyknął: «Teddy, chcesz otrzymać kawałek chleba, chodź szybko. Wśród nas jest niemiecki bokser. Szukam kogoś, kto z nim będzie się boksował i go pokona. Zwycięzca w nagrodę otrzyma chleb». Ważyłem 42 kg, lecz zdecydowałem się od razu na walkę. Zobaczyłem doskonale zbudowanego blondyna, trzymającego w rękach rękawice, które używaliśmy zimą podczas pracy. Jak mnie ujrzano, zgromadzeni zaczęli się śmiać, byłem bowiem bardzo chudy. Przeciwnik spytał mnie w języku niemieckim, czy chcę walczyć, odpowiedziałem twierdząco. Doszło do walki, podczas której uratowały mnie moje umiejętności techniczne. Wykorzystując je, skutecznie broniłem się przed atakami o wiele silniejszego i znacznie więcej ważącego przeciwnika. W pewnym momencie Walter Düning opuścił rękawice. Zaprzestał walki i doceniając moją nad nim przewagę zapytał w jakim komandzie chciałbym pracować Odpowiedziałem „Tierpfleger” wiedząc, że tam można zdobyć dodatkowe pożywienie, jak wytłoki buraczane, brukiew i marchew. Otrzymałem ten przydział i odtąd zacząłem zajmować się karmieniem krów i cieląt. Równocześnie stałem się znany jako bokser i toczyłem w obozie oświęcimskim liczne walki z bokserami, których esesmani wyszukiwali w nowo przybyłych transportach, organizując w ten sposób atrakcyjne dla siebie widowiska.”
Jedną z ostatnich walk Tadeusza Pietrzykowskiego w KL Auschwitz było spotkanie z Żydem holenderskim Leu Sandersem, który był mistrzem Holandii w wadze półśredniej: „Jego żona wraz z dziećmi została zagazowana w Brzezince. On sam był bardzo dobrym bokserem i w walkę z nim stoczoną na początku 1943 r., włożyłem wiele wysiłku (…). Zabawiałem meczami bokserskimi esesmanów, wykorzystując swoją pozycję w niesieniu pomocy współwięźniom i nieraz sprawiając pod pozorem sportowej walki «tęgie lanie» przeciwnikom, o których wiedziałem, że jako więźniowie funkcyjni znęcają się nad innymi.”
„Teddy”stoczył w obozie oświęcimskim około czterdziestu pojedynków pięściarskich, chociaż niektórzy podają, że było ich nawet sześćdziesiąt. Prawie wszystkie z nich wygrał.
Pojedynek ze Schally Hottenbachem
Sława, którą Tadeusz Pietrzykowski uzyskał wśród więźniów obozu oświęcimskiego, spowodowała, że zaczęło się nim interesować obozowe gestapo i groziła mu egzekucja, przed którą uratowało go wywiezienie do obozu Neuengamme, położonego w pobliżu Hamburga, gdzie doszło do sensacyjnego pojedynku Tadeusza Pietrzykowskiego z niemieckim bokserem Schally Hottenbachem. Ważył on 96 kg i był wicemistrzem amerykańskiego świata boksu zawodowego w wadze półciężkiej.
„Teddy”stoczył w obozie oświęcimskim około czterdziestu pojedynków pięściarskich, chociaż niektórzy podają, że było ich nawet sześćdziesiąt. Prawie wszystkie z nich wygrał.
Pojedynek ten opisał wkrótce po zakończeniu wojny były więzień tego obozu Stanisław Jagielski:
„Na kilka dni przed meczem Schally zapowiedział, że Teddy'go zniosą z ringu na noszach. Teraz stanęli naprzeciw siebie: niemiecki mistrz i drobny polski bokser (…). Hottenbach nie jest w stanie dorównać zręcznością Pietrzykowskiemu. Kręci się wokoło, mimo to ciosy Polaka spadają nań gęstym gradem. Wreszcie porywa go wściekła pasja. Rzuca się w stronę polskiego boksera, by druzgocącym ciosem rzucić na deski przeciwnika. Teddy robi unik, cios trafia w próżnię. Schally zachwiał się pod wpływem chybionego uderzenia. Wykorzystuje ten moment Teddy (…) strasznym sierpowym zahacza szczękę przeciwnika. Schally wybałusza ogłupiałe oczy, które już nic nie widzą. Teddy wykańcza krótkim pchnięciem. Niemiec wali się bezwładnie na deski.”
Trener bokserskiej młodzieży
Zwycięzca Schally Hottenbacha i około dwudziestu innych walk bokserskich stoczonych przez niego w Neuengamme doczekał wolności w Bergen-Belsen, wyzwolony 14 kwietnia 1945 r. przez żołnierzy alianckich. Wkrótce włożył mundur wstępując do 1. Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka, gdzie zajmował się organizowaniem zajęć sportowych wśród polskich żołnierzy i gdzie w 1946 r. zdobył tytuł mistrza tej dywizji w wadze lekkiej. Ponadto występował na ringach niemieckich, belgijskich i francuskich, staczając w sumie siedemnaście walk, z których tylko dwie zremisował, a resztę rozstrzygnął na swoją korzyść. Powstała wówczas wśród żołnierzy alianckich legenda o jego stalowej pięści.
Jesienią1946 r. Tadeusz Pietrzykowski wraca do Polski. Powoli żegnał się z ringiem, jakkolwiek nadal odnosił na nim sukcesy. Przeżycia z lat wojny dawały jednak znać o sobie. Odczuwał ciągle skutki pobytu w obozach i cierpiał na różne dolegliwości do końca życia.
W 1959 r. ukończył studia na Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie i bez reszty oddał się pracy z młodzieżą jako trener, a przede wszystkim nauczyciel wychowania fizycznego. Przyrzekł bowiem sobie kiedyś w piekle hitlerowskich obozów koncentracyjnych, że jeżeli przeżyje ten koszmar, to całe swoje życie poświęci młodzieży – żeby nie musiała walczyć o życie, żeby nie była głodna, żeby była zdrowa i silna, żeby mogła uczyć się i uprawiać sport. Słowa dotrzymał pracując przez dwadzieścia pięć lat w szkolnictwie.
Tadeusz Pietrzykowski zmarł niespodziewanie w Bielsku-Białej 18 kwietnia 1991 r. Jeszcze dwa dni wcześniej uczestniczył w uroczystości na terenie Muzeum Auschwitz – Birkenau i wówczas po raz ostatni z nim rozmawiałem.
***
Książka Marty Bogackiej „Bokser z Auschwitz” warta jest lektury, bo o Tadeuszu Pietrzykowskim i jego słynnych walkach bokserskich w niemieckich, nazistowskich obozach koncentracyjnych nie wolno zapomnieć.
Młodzi ludzie nie wiedzą, co to jest patriotyzm” – z takim powiedzeniem można spotkać się dość często. Kolejnym zaprzeczeniem tego jest Marta Bogacka, dwudziestoparolatka z Oświęcimia, która jest absolwentką Salezjańskiego Publicznego Liceum Ogólnokształcącego w Grodzie nad Sołą oraz absolwentką historii i prawa na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.
W ubiegłym roku Marta Bogacka obroniła pracę magisterską z historii, którą napisała na temat Tadeusza Pietrzykowskiego – „Teddy”, boksera i więźnia KL Auschwitz, oznaczonego w obozie numerem 77. Praca ta bardzo pozytywnie została oceniona przez komisję egzaminacyjną i jej promotor, prof. dr. hab. Rafał Wnuk, zaproponował Autorce, aby opublikowanie została drukiem.
Adam Cyra