W ostatnim czasie o pierwszych latach PRL powiedziano wiele odkrywając nieznane karty tego okresu najnowszej historii Polski. Jednak dotąd żaden z profesjonalnych historyków nie zdecydował się na napisanie historii polskich emocji. Swoją książkę „My reakcja. Historia emocji antykomunistów 1944-1956” Piotr Semka (rocznik 1965) już we wstępie adresuje „do młodej generacji, która podjęła pamięć o żołnierzach wyklętych”.
Jest to swoiste oddanie szacunku badaczom, którzy przywrócili pamięć o bohaterach podziemia antykomunistycznego. Co jednak zaskakujące Semka podejmuje z nimi polemikę. W swoich rozważaniach kreśli bowiem obraz szerokiego oporu społecznego wobec stalinowskiej dyktatury, którego Wyklęci byli głównymi, ale nie jedynymi bohaterami.
Sceny z życia narodu
Semka traktuje pierwsze powojenne lata jako rodzaj teatru wielkich aktorów grających na jednej scenie z całym zastępem statystów. Dla autora narzędziem kreślenia obrazu przeszłości nie są wnioski z potężnych kwerend archiwalnych, ale wspomnienia zarówno postaci powszechnie znanych jak i tych anonimowych. Wszystkie tworzą osobistą impresję tamtych lat, ale przede wszystkim ówczesnych emocji.
Semka wokół pozornie drobnych zdarzeń potrafi zbudować szeroką narrację o jednym z głównych problemów powojennych Polaków: „Plac Konstytucji, poranek. Mężczyzna po czterdziestce zamiata miotłą brzozową chodnik. Zza rogu wychodzi listonoszka z torbą, kobieta niemłoda i zmęczona życiem. Podchodzą do siebie, zamiatacz przekłada miotłę pod lewą pachę i całuje kobietę w rękę. To za to kocham tę moją Polskę, w tym geście było wyzwanie rzucone całemu systemowi komunistycznemu”.
Semka nie tylko odczytuje emocje, ale również potrafi przełożyć je na język historiografii nazywając pozornie niewiele znaczące gesty „symbolami oporu”. Stąd już tylko krok do zrozumienia podstawowej, ale chyba nigdy niedopowiedzianej wprost tezy przewodniej książki: bez powszechnego oporu lat 1944-1956 nie byłoby możliwe masowe przebudzenie milionów Polaków w dekadzie „Solidarności”. W Polsce Ludowej, mimo propagandy i wtłaczanego w głowy Polaków modelu społeczeństwa sowieckiego, dzięki wysiłkowi większości z nich udało się zachować godność i etos całkowicie sprzeczne z marzeniami komunistów.
W Polsce Ludowej, mimo propagandy i wtłaczanego w głowy Polaków modelu społeczeństwa sowieckiego, dzięki wysiłkowi większości z nich udało się zachować godność i etos całkowicie sprzeczne z marzeniami komunistów.
Obok scen takich jak ta z Placu Konstytucji obserwujemy w książce Semki wspaniałe momenty tamtych lat dające Polakom nadzieję na przyszłość. Nie byłyby one do wyobrażenia bez autorytetów wokół których skupiała się ówczesna „reakcja”. Wśród nich szczególne miejsce według Semki zajmowali ludzie kościoła, tacy jak prymas Hlond i „książę niezłomny” kard. Adam Sapieha, którego scenę powitania na Wawelu po powrocie z Rzymu wspomina późniejszy arcybiskup gdański Tadeusz Gocłowski.
Znienawidzeni przez komunistów ludzie kościoła byli jednak tylko częścią szerokiego spektrum „mężów opatrznościowych”. Do nich Semka zalicza również Stanisława Mikołajczyka, polityka - jego zdaniem - niezbyt wielkiego formatu, przed którym historia postawiła zadanie nie do wykonania. I tu dla autora najważniejsze są emocje, wiązane z liderem PSL.
Równie interesującym wątkiem są zupełnie nieznane plany odrodzenia się Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w okresach rosnącego napięcia międzynarodowego. Semka odżegnuje się tu od wciąż pokutującego w polskim myśleniu prześmiewczego obrazu generała Andersa na białym koniu. Jego celem jest zrozumienie podstaw wyrażanych przez „reakcję” nadziei na wyzwolenie. Dla większości czytelników zaskakujące może być jak paradoksalnie zasadne były te polityczne rachuby na odmianę losu. Ten wątek polskiej historii po 1945 r. wciąż wymaga poważnej refleksji historyków.
„Brnąc przez noc”
Książka Semki to oczywiście nie tylko historia nadziei, ale również strachu i poniżenia. Swoją uwagę skupia szczególnie na żołnierzach podziemia. Odtwarza ich emocje: od kurczowego trzymania się okruchów nadziei, poprzez ich rosnącą pogardę dla polityków emigracyjnych i własnych dowódców aż po pogrążenie w rozpaczy. Są to dla Semki wątki najbardziej osobiste. Poznajemy historię jego dziadków: Jana Semki, któremu zadedykował swoją książkę oraz Józefa Woźnickiego. Ten pierwszy walczył w konspiracji dowodzonej przez legendarnego Łupaszkę, drugi zaś wybrał „realizm” i służbę oficerską w peerelowskiej marynarce wojennej.
Semka napisał swoją książkę w niemal ostatniej chwili, gdy jeszcze można rozmawiać z ostatnimi świadomymi uczestnikami tamtych wydarzeń. W sposób boleśnie namacalny autor przekonał się o tym słuchając wspomnień warszawskiego pisarza Marka Nowakowskiego. Śmierć rozmówcy w maju 2014 r. przerwała fascynującą historię. Nowakowski skupił się na historiach swoich nieco starszych przyjaciół „rozjechanych przez walec historii”.
Nowakowski obdarzony był darem snucia osobistych, ale i uniwersalnych historii ludzi z przeszłością: „słyszałem o całych osadach takich ludzi ze skazą w życiorysie, bardzo często z leśnym powojennym epizodem, którym łaskawie władza darowywała spokój, bo nikt inny nie kwapił się do tak ciężkiej i słabo płatnej pracy. […] Z wieloma takimi łaziłem po Bieszczadach. […] Gdy już nabrali do mnie zaufania rozpoczynały się długie rozmowy o życiu”.
Z rozmów z Nowakowskim wyłania się również przerażający obraz ludzi złamanych przez ubecję: „potrafili wbić im do głów brak wiary w przyszłość. A jednocześnie podsuwali nadzieję, że w zamian za zdradę dadzą święty spokój. […] Na tym polegała diabelska skuteczność UB, że ich ofiary były zazwyczaj totalnie zdewastowane fizycznie i moralnie”. Ludzie podziemia opowiadali mu również o stopniowym upadku morale zdziesiątkowanych oddziałów, których jedynym celem stawała się walka o fizyczne przetrwanie: „moralność siadała, a półbandyckie życie wypierało najpiękniejsze ideały z czasów wojny”. Biografie tych weteranów podziemia szukających swego miejsca na marginesie życia w PRL są kolejnym tematem na oddzielną książkę, która jak należy wierzyć będzie dziełem któregoś z historyków młodego pokolenia.
Fragmenty poświęcone wyklętym są również polemiką Semki z jego redakcyjnym kolegą, Piotrem Zychowiczem należącym do nurtu „realistycznego” traktowania polskiej historii. Autor przeciw argumentom młodego pokolenia krytycznego wobec działań AK i jej spadkobierców stawia romantyczną wizję heroicznej walki akowskiej, z bohaterami której zetknął się osobiście i która dla Semki podobnie jak dla wielu innych młodych uczestników opozycji solidarnościowej stanowiła punkt odniesienia dla własnych postaw.
Semka napisał swoją książkę w niemal ostatniej chwili, gdy jeszcze można rozmawiać z ostatnimi świadomymi uczestnikami tamtych wydarzeń. W sposób boleśnie namacalny autor przekonał się o tym słuchając wspomnień warszawskiego pisarza Marka Nowakowskiego.
„Bolo” i inni
Opowieść Semki nie byłaby pełna gdyby nie historie ludzi, którzy stali się sługami nowego systemu. Tu na plan pierwszy wysuwają się dwa główne motywy tej współpracy: pragnienie awansu społecznego oraz dążenie do współdecydowania o kształcie „nowej Polski”. Symbolem tego drugiego podejścia był wszechwładny i ambitny Bolesław „Bolo” Piasecki. Dla Semki jego kariera oraz budowane przez niego „imperium” są fenomenem kolaboracji tego okresu oraz stopniowego upadku rzeczywistego znaczenia społecznego organizacji takich jak skupiający popierających reżim katolików PAX. Działalność Piaseckiego uzmysławia również, że od początku istnienia PRL jedną z głównych cech tego systemu była jego umiejętność wikłania ludzi we współpracę, wynikającą często ze szlachetnych pobudek. Tak było ze Stowarzyszeniem PAX.
Dzięki pracy zaangażowanych w jego działalność intelektualistów Polacy otrzymywali dostęp do zachodnich wydawnictw chrześcijańskich i innych krańcowo odległych od marksistowskiej demagogii. Ceną była ścisła podległość reżimowi. Ambicje Piaseckiego rozmywały się w starciu z „reakcją”, na czele z kard. Wyszyńskim traktującym go nie tyle jako agenta reżimu, lecz wprost sowieckiego. Klęska Piaseckiego w momencie uwolnienia prymasa w październiku 1956 r. oraz zdobycia przez „Tygodnik Powszechny” rządu dusz katolickiej inteligencji potwierdzało klęskę społecznej inżynierii pierwszego dziesięciolecia PRL.
1956: nowe emocje
Semka kończy swoją opowieść wizją dwóch eksplozji społecznych emocji. Pierwszą, dziś zapomnianą, zwiastowało bicie dzwonu Zygmunta na wieść o śmierci Stalina. Co charakterystyczne zinterpretowano ten znak nie jako efekt nacisku władz, lecz odwagi ludzi kościoła cieszących się z odejścia tyrana. Emocje tamtych dni szybko przeradzają się w szok związany z aresztowaniem prymasa oraz długie miesiące bardzo powolnego łagodnienia stalinowskiego reżimu, aż do kolejnej eksplozji wielu nieraz sprzecznych emocji w przełomowym i dramatycznym roku 1956.
Ten okres to również dzieje emocji związanych z zetknięciem „reakcji” z pokoleniem Związku Młodzieży Polskiej pragnącym zmian w ramach systemu a nie wbrew jego dogmatycznym fundamentom. Można spodziewać się, że kolejny tom opowiadający o długiej dekadzie rządów Gomułki będzie rozpoczynał się od refleksji nad rozczarowaniem po zawiedzionych przez nowe władze nadziejach października.
Książka Semki nie jest podręcznikiem dziejów PRL. Jest osobistą wizją społeczeństwa zagrożonego pozbawianiem tożsamości, targanego emocjami wciąż wyczuwalnymi w słowach świadków tego okresu. W tym sensie jest kolejnym kamieniem milowym na drodze przywracania pamięci o polskiej historii. Autorowi życzyć można, aby nie zabrakło mu pasji opowiadania o historii w kolejnych tomach dziejów polskich emocji w PRL.
Piotr Semka „My reakcja. Historia emocji antykomunistów 1944-1956”
Wydawnictwo Zysk i S-ka Rok wydania: 2015.
Michał Szukała
ls