W środę Trybunał Konstytucyjny ma ogłosić wyrok ws. ustawy o gruntach warszawskich, która miała rozwiązać problem nieruchomości objętych tzw. dekretem Bieruta z 1945 r. Ustawę przed decyzją o podpisaniu zaskarżył poprzedni prezydent Bronisław Komorowski.
W ubiegły wtorek - po zakończeniu rozprawy - ogłoszenie wyroku w tej sprawie TK odroczył bez podawania terminu. Dzień później prezes TK Andrzej Rzepliński poinformował na posiedzeniu sejmowych komisji, że Trybunał już przyjął wyrok i zostanie on ogłoszony 27 lipca. Ogłoszenie orzeczenia wyznaczono na godz. 9.
Rozprawa przed TK odbyła się w pełnym składzie Trybunału - przewodniczył jej Rzepliński, zaś sprawozdawcą była sędzia Małgorzata Pyziak-Szafnicka.
Na rozprawie obecni byli: przedstawiciel prezydenta mec. Aleksander Proksa oraz wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak. W TK nie stawili się przedstawiciele: Sejmu, Prokuratora Generalnego oraz resortu infrastruktury i budownictwa.
Zamykając rozprawę, prezes TK wyraził nadzieję, że uczestnicy postępowania stawią się na ogłoszeniu wyroku. Od wielu miesięcy trwa kryzys wokół Trybunału, który przez dłuższy czas nie wyznaczał terminów rozpraw, chcąc najpierw zbadać grudniową nowelę ustawy o TK autorstwa PiS. 9 marca 12-osobowy skład TK orzekł, że cała nowela narusza konstytucję. Według rządu nie był to wyrok - bo został wydany z pominięciem przepisów tej nowelizacji - i dlatego nie został opublikowany. Dotychczas niepublikowane są też kolejne wyroki wydawane przez TK.
Ustawa była próbą uporządkowania wieloletnich problemów i sporów prawnych dotyczących stołecznych gruntów. Skutkiem bowiem wejścia w życie tzw. dekretu Bieruta z 1945 r. było przejęcie wszystkich gruntów w granicach miasta przez gminę miasta stołecznego Warszawy, a w 1950 r. - w związku ze zniesieniem samorządu terytorialnego - przez Skarb Państwa.
Ustawa o gruntach warszawskich - nowelizująca przepisy o gospodarce nieruchomościami oraz Kodeks rodzinny i opiekuńczy - uchwalona została przez Sejm poprzedniej kadencji przed rokiem i zaskarżona przez poprzedniego prezydenta Komorowskiego - przed decyzją o jej podpisaniu - w sierpniu 2015 r.
Ustawa była próbą uporządkowania wieloletnich problemów i sporów prawnych dotyczących stołecznych gruntów. Skutkiem bowiem wejścia w życie tzw. dekretu Bieruta z 1945 r. było przejęcie wszystkich gruntów w granicach miasta przez gminę miasta stołecznego Warszawy, a w 1950 r. - w związku ze zniesieniem samorządu terytorialnego - przez Skarb Państwa. Dekretem uzasadnianym "racjonalnym przeprowadzeniem odbudowy stolicy i dalszej jej rozbudowy zgodnie z potrzebami narodu" objęto ok. 12 tys. ha gruntów, w tym ok. 20-24 tys. nieruchomości.
Przejęte zostały grunty, natomiast budynki należały nadal do dawnych właścicieli. Jeśli jednak chcieli oni zachować prawo własności budynku i uzyskać prawa do gruntu, musieli w ciągu sześciu miesięcy od dnia objęcia gruntów w posiadanie przez gminę złożyć wniosek o ustanowienie prawa wieczystej dzierżawy z czynszem symbolicznym.
Gmina miała obowiązek uwzględnienia wniosków, jeżeli korzystanie z gruntów przez dotychczasowych właścicieli dawało się pogodzić z przeznaczeniem tych gruntów, określonym w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Składane w tej sprawie wnioski pozostawały jednak często bez rozpatrzenia lub wydawano decyzje odmowne, bez podawania podstaw prawnych odmowy. Wiele osób nie złożyło w ogóle wniosków, ponieważ np. jako "wrogowie ojczyzny" były uwięzione przez komunistyczne władze, przebywały za granicą albo nie zostały poinformowane o możliwości złożenia takiego wniosku.
Z "Białej Księgi Reprywatyzacji", którą stołeczny ratusz upublicznił w połowie lipca wynika, że od 2003 r. zwrócono w Warszawie prawie 2,5 tys. nieruchomości. Nie jest to lista kompletna, decyzje sprzed 2003 r. będą stopniowo dopisywane w miarę spływania dokumentów z archiwów. W księdze jest też wykaz ponad 2,6 tys. toczących się aktualnie postępowań dekretowych.
Prezydent Komorowski zaskarżył dwa z przepisów ustawy o gruntach warszawskich - dodane nowelizacją art. 214a i 214b.
Pierwszy z tych przepisów rozszerzył - w porównaniu do stanu prawnego przewidzianego dekretem - przesłanki odmowy uwzględnienia wniosku dekretowego m.in. jeśli grunt jest wykorzystywany na cele publiczne lub został oddany w użytkowanie wieczyste na rzecz osób trzecich.
Nowe przesłanki rozpatrywania wniosków - zdaniem prezydenta - są niekorzystne dla byłych właścicieli, bo "rozszerzają podstawy prawne umożliwiające odmowę realizacji ich praw". Ponadto - jak wskazano we wniosku - mimo wprowadzenia nowych przesłanek nie przewidziano "żadnych regulacji kompensacyjnych czy też odszkodowawczych" dla byłych właścicieli.
Drugi z zaskarżonych przepisów mówi, że umarza się postępowanie ws. wniosku, jeżeli nie jest możliwe ustalenie stron lub ich adresów. Ustawa bowiem miała pozwolić na zakończenie prowadzonego postępowania, gdy nie można odnaleźć byłego właściciela. Mogłoby to nastąpić, gdy w ciągu sześciu miesięcy nikt się nie zgłosi lub pomimo zgłoszenia nie udowodni swoich praw w ciągu kolejnych trzech miesięcy.
Obecnie w wielu przypadkach zachodzi sytuacja, iż w latach 1947-1949 został zgłoszony wniosek o przyznanie prawa do gruntu, który nie został rozpatrzony w okresie PRL, a którego obecnie nie da się rozpatrzyć z uwagi na niemożność ustalenia stron postępowania wraz z ich adresami.
Jednak zdaniem prezydenta ustawodawca "nie powinien tworzyć regulacji wprowadzających zasadę, iż brak szczególnej aktywności strony postępowania zwalnia organ z obowiązku jego prowadzenia".
Mec. Proksa mówił przed tygodniem, że przepisy te w przypadku ich ewentualnego wejścia w życie będą miały "doniosłe i daleko idące negatywne skutki dla byłych właścicieli gruntów warszawskich lub ich następców prawnych".
Wiceprezydent Jóźwiak wskazywał zaś, że najkorzystniejsze dla miasta byłoby uznanie przez TK ustawy za zgodną z konstytucją. "Potem będziemy liczyli na podpis prezydenta Andrzeja Dudy, tak żeby móc ją jak najszybciej stosować" - dodawał. Według Jóźwiaka "generalną wadą" prezydenckiego wniosku jest nieuwzględnienie interesu publicznego, którym kierowano się przy przygotowywaniu ustawy.
Po wyroku w sprawie prezydent musi podpisać ustawę, jeśli zostanie uznana za konstytucyjną, a odmówić podpisania ustawy uznanej za niekonstytucyjną. Jeżeli zaś TK orzeknie, że niekonstytucyjne przepisy nie są nierozerwalnie związane z całą ustawą, prezydent ma do wyboru - podpisać ustawę z wyłączeniem niekonstytucyjnych przepisów lub zwrócić całą ustawę Sejmowi w celu usunięcia niezgodności, co do których orzekł TK. (PAP)
mja/ pz/