Fenomenalny wyczyn amerykańskiego pływaka Michaela Phelpsa i fantastyczne biegi Jamajczyka Usaina Bolta przejdą do historii igrzysk w Pekinie i Londynie. Obaj wystąpią także w Rio de Janeiro i będzie to dla nich prawdopodobnie pożegnanie z olimpijskimi zawodami.
Phelps i Bolt zaczęli błyszczeć w stolicy Chin. Mimo że to reprezentacja gospodarzy zdobyła aż 51 z 302 złotych medali i wygrała tę klasyfikację to na ustach kibiców całego świata najczęściej padały nazwiska tych dwóch zawodników.
23-letni wtedy Phelps zdobył osiem złotych medali, w siedmiu przypadkach ozdobionych rekordem świata, a w sumie, licząc trofea z Aten, miał wówczas 14 złotych krążków. Swój dorobek powiększył jeszcze cztery lata temu w Londynie - cztery razy stanął na najwyższym stopniu podium, a dwa razy musiał zadowolić się srebrem.
Pływak z Baltimore osiągnął coś, co wydawało się niemożliwe. Z dorobkiem 22 medali stał się najbardziej utytułowanym olimpijczykiem wszech czasów. Już wcześniej w liczbie złotych krążków zdystansował legendy sportu: fińskiego biegacza Paavo Nurmiego, radziecką gimnastyczkę Larysę Łatyninę oraz swoich rodaków - lekkoatletę Carla Lewisa i pływaka Marka Spitza (wszyscy zdobyli po dziewięć złotych). Temu ostatniemu odebrał także rekord siedmiu zwycięstw na jednej olimpiadzie w Monachium w 1972 roku.
Ale jeszcze w trakcie igrzysk w Londynie zapowiedział zakończenie sportowej kariery. Bez pływania nie wytrzymał jednak długo. Niespełna dwa lata później uznał, że chciałby jeszcze raz poczuć atmosferę olimpijskiej rywalizacji i wrócił do treningów. To nie był jednak powrót łatwy. Phelps nigdy nie był grzecznym dzieckiem. Już wcześniej był zawieszany za palenie marihuany, teraz też nie obyło się bez wpadek. Został zawieszony na sześć miesięcy za prowadzenie auta po alkoholu i nie mógł wystąpić w mistrzostwach świata w Kazaniu.
Teraz Phelps już nic nie musi, ale... chce. "Jadę do Rio de Janeiro jako w pełni świadomy sportowiec. Nigdy jeszcze tak o siebie nie dbałem, nie przywiązywałem uwagi do każdego szczegółu. Wiem, że nie będzie łatwo o kolejne medale, ale zrobiłem wszystko, by znowu stanąć na podium" - zapewnił.
W Rio de Janeiro indywidualnie wystąpi na trzech dystansach: 100 i 200 m st. motylkowym oraz na 200 m st. zmiennym.
Trzykrotnie, ale na lekkoatletycznej bieżni, kibice zobaczą także Usaina Bolta. 29-letni Jamajczyk, podobnie jak Phelps, stał się gwiazdą po igrzyskach w Pekinie, gdzie poprawił własny rekord świata na 100 metrów o trzy setne sekundy (9,69), mimo że na ostatnich kilkunastu metrach już nie walczył, a świętował zwycięstwo. Na dystansie dwa razy dłuższym już na wirażu zostawił rywali daleko w tyle i walczył tylko z czasem. Wynik 19,30 był lepszy od rekordu świata Michaela Johnsona z 1996 roku o 0,02 s. Później triumfował jeszcze wraz z kolegami w sztafecie 4x100 m.
Oba te wyniki poprawił rok później w MŚ w Berlinie. Teraz rekordy globu wynoszą, odpowiednio, 9,58 i 19,19.
Jamajczyk w Londynie powtórzył swój sukces - zdobył trzy złote medale, ale tym razem rekordów nie poprawił. Zresztą do Wielkiej Brytanii nie jechał wcale jako faworyt. Wszyscy wprawdzie oczekiwali po nim zwycięstwa, ale najszybszy w sezonie wówczas nie był, a tuż przed olimpiadą musiał wyleczyć kontuzję. Na nogi - dosłownie i w przenośni - postawił go znany niemiecki lekarz Hans-Wilhelm Mueller-Wohlfahrt. Bolt znowu błyszczał, zrobił słynny znak błyskawicy i urządził show.
"Nie poprzestanę na tym. Chcę stać się legendą, a będzie to możliwe tylko wtedy, jeśli w Rio de Janeiro znowu stanę trzy razy na najwyższym stopniu podium" - mówi otwarcie.
Historia lubi się powtarzać, bo Bolt znowu... wraca po kontuzji. I tradycyjnie leczy się u Muellera-Wohlfahrta. Na razie nie jest w formie, ale nikt nie ma wątpliwości, że to właśnie on jest faworytem sprinterskiej rywalizacji.
Igrzyska w Londynie, podobnie jak te w Pekinie, zakończyły się sukcesem gospodarzy. Wprawdzie klasyfikację medalową wygrali Amerykanie, a Brytyjczycy zajęli trzecią pozycję, ale zdobyli 65 krążków - najwięcej w historii.
Brytyjska olimpiada przejdzie do historii z jeszcze jednego powodu - po raz pierwszy dopuszczono do rywalizacji paraolimpijczyka po amputacji obu kończyn. Oscar Pistorius wziął udział w wyścigu na 400 metrów i był częścią reprezentacji RPA w sztafecie 4x400 m. 29-letni lekkoatleta jest jednak bohaterem tragicznym. Teraz cały świat mówi o nim w całkowicie innym kontekście. 14 lutego 2013 roku zastrzelił swoją dziewczynę, modelkę Reevę Steenkamp. Sąd w Pretorii uznał, że było to morderstwo i został skazany na sześć lat więzienia.
5 sierpnia rozpoczęły się Igrzyska XXXI Olimpiady w Rio de Janeiro. Potrwają do 21 sierpnia. (PAP)
mar/ pp/