Kondycja polskich mediów jest obecnie nieco osłabiona ze względu na niezwykle silną polaryzację polityczną stanowisk - mówi w rozmowie z PAP kierownik Katedry Warsztatu Medialnego i Aksjologii KUL prof. Jacek Dąbała z okazji obchodzonego w niedzielę Dnia Środków Społecznego Przekazu w Kościele katolickim w Polsce.
PAP: Proszę ocenić, jaka jest obecnie kondycja polskich mediów?
Prof. Dąbała: Nieco osłabiona, ze względu na niezwykle silną polaryzację polityczną stanowisk. Problem polskich mediów i dziennikarstwa polega również na tym, że dziennikarze, szczególnie ci wiodący dziennikarze, czasami oddają się w pacht polityce i przez to tracą impet, swoją niezależność. Problemem jest też skala wynagrodzeń za niezależne dziennikarstwo. Gdyby niezależny dziennikarz, mówiący to, co myśli, niezastanawiający się nad tym, czy komuś sprzyja czy nie, zarabiał duże pieniądze, wówczas dziennikarstwo miałoby szansę się bronić.
Problemem polskiego dziennikarstwa jest m.in. to, że dziennikarze zarabiają jednak za mało, a ci, którzy zarabiają dużo, w jakiejś mierze muszą zapłacić za to określoną cenę - światopoglądową; stąd też kondycja polskiego dziennikarstwa od tej strony wydaje się nieco nadwyrężona.
Natomiast na tej mapie są oczywiście dziennikarze, którzy starają się walczyć o to, by prezentować prawdę, nawet jak ta prawda nie wszystkim odpowiada. Może się zdarzyć, że jeśli ktoś prezentuje stanowisko nawet przypadkowo zbieżne z jakąś linią polityczną, to społeczeństwo czy inni dziennikarze odbierają to jako wyraz jakieś postawy politycznej, zupełnie błędnie.
Gdyby polskim dziennikarzom udało się wyjść z tej polaryzacji obronną ręką i przestali się wiązać z ośrodkami typu media państwowe, czy media prywatne, a zaczęli myśleć w kategoriach bardzo dobrego jakościowo dziennikarstwa; a wierzę, że to się wydarzy, to kondycja dziennikarstwa będzie mocniejsza. Jednak na razie jest ona rozchwiana i poddana kwestii finansowej.
PAP: W czym niedomaga polskie dziennikarstwo?
Prof. Dąbała: Polskie dziennikarstwo potrzebuje wsparcia jakościowego w przestrzeni zarządzania mediami przez prezesów, zarządy, rady nadzorcze - to są dwa osobne światy, które muszą ze sobą współpracować. Wspólnie muszą przeprowadzić audyt dotyczący jakości informacji, we współpracy ludźmi, którzy znają media i są im przyjaźni.
PAP: Jakich informacji w polskich mediach jest za dużo, a jakich za mało?
Prof. Dąbała: Za dużo jest informacji o charakterze tabloidowym, informacji lekko rozrywkowej, publicystyki, która też trąci rozrywką. Zdajemy sobie sprawę z tego, że jest wymóg oglądalności, słuchalności, czytelnictwa. I musimy powiedzieć sobie uczciwie, że on niszczy nieco tzw. twardą informację, która jest istotą wiedzy człowieka, jego kompetencji obywatelskich, umiejętności w życiu. To niezwykle smutne, że świat bez zabawy nie chce skoncentrować się na twardych informacjach. Ale powiedzmy też otwarcie, że cena za to jest ogromna, ponieważ jeżeli sprzedaje się informację w opakowaniu rozrywkowym, to wielu odbiorców skupia się tylko na rozrywce.
To ogromny dramat społeczeństw współczesnych. To jest to ogłupianie, o którym czasami się mówi. (...) Prawda jest prawdą i prosta informacją jest prostą informacją. Ale odbiorca może powiedzieć, że to nudne, nie chce tego słuchać i przełączy się na inny kanał. To kłopot, z którym niestety współczesne dziennikarstwo się boryka.
PAP: Na co media powinny zwracać większą uwagę?
Prof. Dąbała: Sądzę, że przede wszystkim na jakość informacji, tzn. na język, na dramaturgię. Powinny myśleć o kryteriach wartościowania i oceny. Innymi słowy powinny o wiele głębiej wchodzić w problematykę aksjologiczną, tj. dotyczącą wartości. Jeżeli ktoś w mediach nie zdaje sobie sprawy z tego, że każdy jego tekst w mediach buduje wartość - albo nie, to znaczy, że nie powinien być dziennikarzem.
PAP: Czy Kościół obserwuje zmiany w polskich mediach, ich spolaryzowanie? Jeśli tak, co należałoby zrobić, by media, dziennikarze nie musieli stawać po jakiejś stronie?
Prof. Dąbała: Sądzę, że Kościół jeszcze dojrzewa do takiego głębokiego rozumienia nowoczesnych mediów. W moim przekonaniu Kościół musi się też nauczyć korzystać z nowoczesnych technologii. Cały czas to robi, ale jest to jeszcze, nazwijmy to tak pieszczotliwie dość "pieluchowe" podejście do tych możliwości. Należy również wziąć pod uwagę, że wiek ludzi kierujących Kościołem jest dość zaawansowany i te wszystkie nowe technologie są zazwyczaj obce osobom, które wkraczały w świat mediów wcześniej, w epoce Gutenberga.
W 1995 roku, gdy zaczęła się era internetu, zmieniły się w ogóle warunki myślenia człowieka. I przed Kościołem stoi ogromne wyzwanie, tzn. prawdziwe przymierzenie się do edukowania w zakresie mediów, ale edukowanie, które nie będzie odbierane jako indoktrynacja religijna. To będzie niezwykłe przyspieszenie ku temu, żeby religijność wzrastała, a nie słabła. To będzie ogromna sztuka myślenia medialnego, która może w Kościele się wydarzyć i wierzę, że się wydarzy. Ale na razie jeszcze jej nie widać.
PAP: Czy Kościół obserwuje, że media przenoszą się do internetu, że coraz więcej informacji tam jest publikowanych? I czy Kościół za tymi nowoczesnymi technologiami przekazu nadąża?
Prof. Dąbała: Nie nadąża, ale są portale, są miejsca i rozwiązania, które Kościół w przestrzeni mediów cyfrowych wykorzystuje. Powiedziałem, że nie nadąża, bo jest ich za mało i świadomość złożoności jest jeszcze zbyt mała. My rozmawiamy nie o przestrzeni tylko ludzi wierzących. My rozmawiamy o czymś, co nazwałbym pielgrzymowaniem, misjonarstwem, a więc poruszaniem się w przestrzeni obcej, często wrogiej. Tego jest jeszcze za mało; to wyzwanie stoi jeszcze przed Kościołem.
* * * *
Kościół powszechny obchodzi Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu w pierwszą niedzielę maja, ale Kościoły lokalne mają całkowitą swobodę w ustaleniu tej daty. W Polsce dzień ten obchodzony jest w trzecią niedziela września; w tym roku przypada 18 września. W tym roku obchodzony jest pod hasłem: "Most komunikacji i miłosierdzia".
Dzień obchodzony jest z inicjatywy Soboru Watykańskiego II, a ustanowiony został przez papieża Pawła VI w 1967 r. Od 1986 roku papieskie orędzie ogłaszane jest co roku 24 stycznia, w dzień św. Franciszka Salezego - patrona dziennikarzy.
Rozmawiał Stanisław Karnacewicz (PAP)
skz/ malk/