Komisje edukacji i samorządu nie zgodziły w czwartek się na wykreślenie z projektów ustaw reformujących edukację zapisów zmieniających strukturę szkół, w tym likwidujących gimnazja. Wykreślenia tych zapisów chciała PO.
Chodzi o artykuł 18 w projekcie ustawy Prawo Oświatowe, w którym zapisano, że szkoły dzielą się na: 8-letnie szkoły podstawowe i szkoły ponadpodstawowe: 4-letnie liceum ogólnokształcące, 5-letnie technikum, 3-letnie szkoły branżowe I stopnia i 2-letnią szkołę branżową II stopnia.
Poprawkę, zgodnie z którą utrzymany byłby dotychczasowy ustrój szkolny, złożyła Krystyna Szumilas (PO). Jak mówiła, art. 18 "to jest jeden z artykułów, który przesądza o nowej strukturze szkolnictwa". "Jesteśmy przeciwni zmianie ustroju szkolnego. Powtarzamy cały czas, że jest to szkodliwa zmiana" – powiedziała.
Za przyjęciem zgłoszonej przez nią poprawki głosowało 17 posłów, 35 było przeciw, 3 osoby wstrzymały się od głosu.
Głosowanie poprzedziła prawie godzinna dyskusja, w której posłowie opozycji argumentowali, dlaczego należy pozostawić obecną strukturę szkół, a posłowie PiS przekonywali do zaproponowanej w projektach zmiany.
"Największym problemem tej reformy jest bark odpowiedzi na pytanie, po co jest ta reforma. Punkt po puncie podważamy wszystkie argumenty MEN za reformą . Wiemy, że wyniki badania PISA pokazują, że nasz system się sprawdza. Znamy stanowisko rektorów, którzy twierdzą, że proponowane zmiany nie podniosą poziomu edukacji" – wyliczała Katarzyna Lubnauer (N). Jak mówiła, można reformować system bez zmiany struktury szkół.
Elżbieta Gapińska (PO) powiedziała, że jeśli ta ustawa zostanie uchwalona, będzie to bardzo smutny dzień. "Gdzie w tej reformie jest dziecko, dlaczego nie słuchacie rodziców, którzy mówią, że robicie źle?" – pytała. "Emocje, jakie panują w tej sprawie, w wielu miejscowościach są ogromne. Martwi mnie to, że MEN tych emocji, tych problemów nie widzi, a przynajmniej w jakimś stopniu je bagatelizuje" – ocenił przewodniczący komisji edukacji Rafał Grupiński (PO).
Marzena Machałek (PiS) zaapelowała, by rozmawiać na temat reformy w sferze faktów. Odwołała się do tzw. reformy Handkego, która wprowadziła obecną strukturę szkół, w tym gimnazja. "W założeniu to miały być samodzielne szkoły bądź szkoły w zespole z liceami. To była zupełnie inna filozofia i to był zupełnie inny zamysł reformy i funkcjonowania struktury szkół, i temu miały być podporządkowane programy" – przypomniała.
"Gdy minister edukacji Krystyna Łybacka (rząd SLD-PSL – PAP) zezwoliła na tworzenie zespołów szkół podstawowych z gimnazjami, w zasadzie można powiedzieć, że reforma Handkego przestała być ważna. Stąd większość gmin zdecydowała, że konsoliduje gimnazja z podstawówkami. W mniejszości zostały gimnazja samodzielne" – mówiła Machałek. Proponowaną w projekcie ustawy Prawo Oświatowe nową strukturę szkół nazwała porządkowaniem systemu. "Dajemy możliwość racjonalizowania sieci szkół" – zaznaczyła. Według posłanki, "reformę Handkego rozłożyła" także podstawa programowa kształcenia ogólnego.
"Państwo tak porządkujecie, jak byście do mycia szklanek używali młotka" – odpowiedziała jej Urszula Augustyn (PO). Jak mówiła, przesunięcie dzieci z jednego typu szkoły do drugiego nie podniesie jakości edukacji.
Nowej struktury bronił też m.in. Dariusz Piontkowski (PiS). On także zawrócił uwagę na kwestie związane z podstawą programową. Przypomniał, że wprowadzeniu nowej struktury będzie towarzyszyć wprowadzenie nowej podstawy programowej. "Ta reforma przywraca nauczanie przedmiotowe, tak by dać szanse na rozwój uczniów. Chcemy, by nasi uczniowie wyróżniali się poziomem wiedzy na tle swoich rówieśników z Europy" – powiedział.
Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich, który na posiedzeniu komisji reprezentuje wszystkich sześć ogólnopolskich korporacji samorządowych, zwrócił uwagę na to, że to głównie samorządy realizują zadania związane z oświatą. Przypomniał, że wszystkich sześć korporacji samorządowych negatywnie zaopiniowało reformę. Za zachowaniem obecnej struktury opowiedzieli się także na komisji wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Krzysztof Baszczyński i Alina Kozińska-Bałdyga z Federacji Inicjatyw Oświatowych. (PAP)
dsr/ karo/