Polska ma piękną tradycję tolerancji wobec innych narodów; Królestwo Polskie było schronieniem dla przedstawicieli wielu nacji, dziś możemy się odwoływać do tej pięknej, polskiej tradycji – mówi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Ormianin, kapłan obrządku ormiańskiego.
W piątek przypada 650. rocznica wystawienia pierwszego państwowego dokumentu adresowanego wyłącznie do Ormian jako poddanych króla polskiego. Przywilej Kazimierza Wielkiego, nadany 20 stycznia 1367 r. bp. ormiańskiemu Grzegorzowi, fundował Kościół ormiański w Polsce i dawał mu wszelkie wolności; król domagał się także, by siedziba biskupia znajdowała się we Lwowie, czyli w granicach jego królestwa.
Z okazji jubileuszu w piątek do Krakowa przyjadą przedstawiciele wspólnot ormiańskich z całego kraju. Na Wawelu złożą kwiaty na grobach Kazimierza Wielkiego i Władysława Jagiełły. Później w Collegium Maius UJ prof. Krzysztof Stopka wygłosi wykład o okolicznościach nadania przywileju i o jego znaczeniu dla Ormian polskich.
W rozmowie z PAP ks. Isakowicz-Zaleski zwrócił uwagę, że rocznica jest okazją, by przypomnieć o bogatej polskiej tradycji tolerancji wobec innych narodów. „W Królestwie Polskim za czasów króla Kazimierza, a następnie władców Rzeczpospolitej Obojga Narodów, było miejsce nie tylko dla Polaków, Litwinów i Rusinów, ale i dla Żydów, i dla Niemców, i dla Tatarów i Karaimów. Również dla uciekinierów – a takimi byli wówczas Ormianie, którzy szukali schronienia przed prześladowaniami tureckimi” – mówił.
Jak dodał, w obecnej, skomplikowanej sytuacji międzynarodowej, należy odwoływać się do tradycji. Dawniej na ziemiach polskich, a szczególnie – mówił ksiądz – na Kresach Wschodnich, mieszkali obok siebie przedstawiciele różnych narodowości i pomimo drobnych sporów rozwijały się. „Ich tradycje i zwyczaje wzajemnie wzbogacały się. Państwo polskie tylko na tym korzystało. Dopiero zaborcy w myśl zasady +dziel i rządź+ skłócili owe społeczności, czego skutki mamy do dziś” – ocenił Isakowicz-Zaleski.
Jak podkreślił, Kazimierz Wielki był godnym naśladowania władcą. „On poszerzył terytorium Polski, traktował z szacunkiem obce wspólnoty – nie tylko ich nie zniszczył, ale i nadał im przywileje. Możemy się cieszyć, że mieliśmy tak wspaniałego króla, bo jego mądrość dawała owoce przez wiele wieków” – opisywał.
Dyplom przywileju z 1367 r. jest spisany na pergaminie o wymiarach 30,5 na 16,5 cm. Opatrzony został majestatyczną pieczęcią królewską, wyciśniętą w białym wosku i przywieszoną na jedwabnym sznurku barwionym na żółto i czerwono. Pieczęć przedstawia króla na tronie z berłem i jabłkiem w ręku na tle zasłony podtrzymywanej przez dwa anioły i z herbem ziemi kujawskiej u stóp.
Przywilej był ponawiany przez kolejnych monarchów polskich. W 1388 r. osobnym dokumentem przywilej potwierdził Władysław Jagiełło.
Dziś w Polsce mieszka kilkanaście tysięcy Ormian. Część z nich to tzw. stara emigracja, wywodząca się m.in. ze Lwowa, Stanisławowa, Kut nad Czeremoszem i innych miejscowości na Pokuciu i Podolu. Pozostali są nową emigracją, która do Polski napłynęła po 1989 r. z terenu Armenii, a także Gruzji i Rosji.
Społeczności ta ma trzy parafie ormiańskokatolickie (Gdańsk, Gliwice, Warszawa) i duszpasterstwo wiernych Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego, a także liczne stowarzyszenia, w tym Ormiańskie Towarzystwo Kulturalne w Krakowie, gliwicki Związek Ormian w Polsce, Towarzystwo Ormian Polskich we Wrocławiu, Fundacja Kultury i Dziedzictw Ormian Polskich w Warszawie.
Wśród najbardziej znanych polskich Ormian byli: arcybiskup lwowski Józef Teodorowicz, kaznodzieja i działacz oświatowy Grzegorz Piramowicz, malarz Teodor Axentowicz, wynalazca lampy naftowej Ignacy Łukasiewicz, poeta Andrzej Mandalian i reżyser Jerzy Kawalerowicz. Ormiańskich przodków ze strony matki miał także Juliusz Słowacki.
Korzenie ormiańskie mają też m.in. aktorki Anna Dymna i Sonia Bohosiewicz, kompozytor Krzysztof Penderecki, dziennikarz Robert Makłowicz i kierowca rajdowy Kajetan Kajetanowicz. (PAP)
bko/ mow/