Organizatorzy akcji przypominającej, że obozy śmierci w czasie II wojny światowej były organizowane przez nazistowskie Niemcy, a nie przez Polskę, znowu zjawili się w Brukseli. W środę zaparkowali swój mobilny billboard przed Parlamentem Europejskim.
Na ustawionej przed PE tablicy o wymiarach 6,5 m na 3 m, która zwykle używana jest do celów reklamowych, widnieje brama obozu Auschwitz, w którą wpisano kontur jednoznacznie kojarzący się z wizerunkiem Adolfa Hitlera. Obok grafiki umieszczono napisy "Death Camps Were Nazi German" oraz "ZDF Apologize!". Inicjatorem akcji jest m.in. Fundacja Tradycji Miast i Wsi.
Ekspozycji billboardu, która jest protestem wobec używania przez zagraniczne media sformułowania "polskie obozy śmierci", zbiegła się z posiedzeniem europarlamentu. Została wsparta przez polskich deputowanych, głównie z PiS.
"Bardzo się cieszymy, że akcja dotarła do Brukseli, do Parlamentu Europejskiego. To bardzo dobry pomysł, bo to indywidualna inicjatywa. Pan Paweł Soja wpadł na taki pomysł, okazuje się, że przebił się medialnie, jest widoczny, zauważalny, popieramy to" - powiedziała PAP europosłanka PiS, była szefowa polskiej dyplomacji Anna Fotyga.
Jej zdaniem w walce z kłamliwymi określeniami "polskie obozy", które pojawiają się w zachodnich mediach, rolę odgrywają też nasze służby dyplomatyczne i inne instytucje, ale inicjatywa obywatelska ma swoją ogromną wartość.
Mobilny billboard "Death Camps Were Nazi German" przejechał już ponad 3 tysiące kilometrów. Na początku lutego wyruszył z Polski, by przejechać przez m.in. Niemcy, Belgię i trafić do Wielkiej Brytanii. Teraz jest w drodze powrotnej do kraju, ale - jak zapowiedział w rozmowie z PAP organizator inicjatywy Paweł Soja - jego działania nie kończą się.
"Przygotowujemy się do akcji, która będzie później przeprowadzana w całej Europie i Stanach Zjednoczonych. Fundacja Tradycji Miast i Wsi zbiera środki, szukamy też osób, które mogłyby nas wspomóc" - powiedział Soja.
Jak relacjonował, dotychczasowa podróż pokazała, że inicjatywa spotkała się z pozytywnym przyjęciem, choć ciężko nią było zainteresować zagranicznych dziennikarzy. Nie brakowało też innych problemów. Najnowszy to list, jaki fundacja, z której inicjatywy powstał billboard, dostała od niemieckiej kancelarii prawnej. Znajduje się w nim zarzut o bezprawne wykorzystywanie grafiki nawiązującej do wizerunku Hitlera.
Cała inicjatywa zaczęła się od postawy niemieckiej telewizji ZDF, która przegrała proces o użycie określenia „polskie obozy zagłady Majdanek i Auschwitz". Przeprosiła ona więźnia Auschwitz Karola Tenderę za to sformułowanie, ale - zdaniem organizatorów akcji - nie zrobiła tego w odpowiedni sposób.
"Uporczywe kłamstwo, które się pojawia w przestrzeni publicznej, wymaga działania energicznego i nadzwyczajnego. Dlatego wyrażamy poparcie dla podobnych działań, bo ta kalka +obóz śmierci+, +obóz koncentracyjny+ i Polska już zbyt długo się utrwalała. W dodatku wszyscy, którzy tego używali, bardzo niechętnie się z tego wycofywali" - wskazywał szef delegacji PiS w Parlamencie Europejskim Ryszard Legutko.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)
stk/ az/ kar/ woj/