49 lat temu, 7 marca 1968 r. Bohumil Hrabal miał jedyne swoje spotkanie autorskie w Polsce. Odbyło się w Warszawie na ul. Elektoralnej. "Cichy, wycofany, nie powiedział nic specjalnego, nie zgodził się iść na piwo z czytelnikami" - wspominali uczestnicy wieczoru sprzed pół wieku.
"Podobno Bohumil Hrabal nie lubił okrągłych rocznic. Tegoroczna 49. spodobałaby mu się zatem bardziej niż przyszłoroczna – okrągła i zobowiązująca. A właśnie 49 lat temu, 7 marca 1968 r. w budynku przy Elektoralnej 12 - dzisiejszej siedzibie Mazowieckiego Instytutu Kultury - odbyło się jedyne w Polsce autorskie spotkanie Hrabala" - mówił we wtorek Aleksander Kaczorowski na wieczorze, podczas którego próbę przywołania atmosfery tamtego spotkania - fragmenty prozy Hrabala czytał Wojciech Pszoniak, a potem, tak jak 49 lat temu, obyła się projekcja filmu ”Pociągi pod specjalnym nadzorem” Jiriego Menzla.
Joanna Goszczyńska, profesor UW, specjalistka w zakresie literatury czeskiej i słowackiej, 49 lat temu uczestniczyła w warszawskim spotkaniu: W pewnym sensie przeczyło ono naszym współczesnym wyobrażeniom o tym, jak mogłoby wyglądać spotkanie z Hrabalem. On był wycofany, małomówny, usiłowaliśmy go namówić na jakieś spotkanie w mniejszym gronie, w instytucie bohemistyki, ale nie zgodził się na nie.
Jak przypomniał Kaczorowski na wiosnę 1968 r. Hrabal stawał się w Czechosłowacji sławnym pisarzem. Korzystając z chwilowego zawieszenia zakazu druku wydawał książkę za książką, zbierał nagrody, film na podstawie jego scenariusza nominowany był do Oskara. "Ale w Warszawie wiosną 1968 r. Hrabal był kimś kompletnie nieznanym. Jakiś czeski pisarz, który napisał coś po czesku, na podstawie czego zrobili czeski film. Kto by to czytał czy oglądał? Nikt na to spotkanie nie zwracał uwagi poza bohemistami, którzy mogli wiedzieć, kim Hrabal jest" - mówił Kaczorowski.
Joanna Goszczyńska, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, specjalistka w zakresie literatury czeskiej i słowackiej, 49 lat temu uczestniczyła w warszawskim spotkaniu z Hrabalem. "W pewnym sensie przeczyło ono naszym współczesnym wyobrażeniom o tym, jak mogłoby wyglądać spotkanie z Hrabalem. On był wycofany, małomówny, usiłowaliśmy go namówić na jakieś spotkanie w mniejszym gronie, w instytucie bohemistyki, ale nie zgodził się na nie. Nie umiem teraz, po latach, przypomnieć sobie, co mówił Hrabal. Coś jednak mówić musiał. Z tego wieczoru o wiele bardziej zapamiętałam film" - wspominała Goszczyńska.
"Wtedy w Warszawie panowała już bardzo napięta atmosfera - było to przecież w przeddzień Wydarzeń Marcowych na Uniwersytecie Warszawskim. Być może oficjalna delegacja z Czechosłowacji nie czuła się w Warszawie zbyt dobrze, możliwe też, że naciskano na nich, żeby przyspieszyć wyjazd do Pragi" - mówiła Goszczyńska. Kilka tygodni później zaczęła się Praska Wiosna - jednak temat atmosfery politycznej w Czechosłowacji i Polsce nie został w żaden sposób poruszony podczas warszawskiego spotkania.
We wtorek okazało się, że wspominany wieczór autorski na Elektoralnej nie musiał być, jak przypuszczano, jedynym spotkaniem Hrabala z warszawskimi czytelnikami. Głos zabrał obecny na sali warszawiak, który w 1968 r. jako student psychologii mieszkał w akademiku przy ul. Kickiego. Jak zapamiętał, na początku marca 1968 r. Hrabal odbył przynajmniej jeszcze jedno spotkanie autorskie w Warszawie - w akademickim klubie Ubab. Mogło to być 6 lub 7 marca 1968 r. późnym wieczorem. Jak zapamiętał, studenci zadawali Hrabalowi pytania o sytuacje polityczną w jego ojczyźnie, ale pisarz bardzo zręcznie unikał odpowiedzi.
We wtorek w Mazowieckim Centrum Kultury otwarto wystawę "Magiczny świat Bohumila Hrabala", na której prezentowane są zdjęcia Ladislava Michalka. Fotograf przyjaźnił się z Hrabalem, był stałym bywalcem Grobli Wieczności, jak zwykł Hrabal nazywać tylne skrzydło swojego domu na ulicy Na Hrazi (Na Grobli) w Libni – dzielnicy Pragi. Michalek udokumentował proces stopniowego znikania starych domów Libni, dzielnicy, którą udokumentował także w swoim pisarstwie Hrabal.
Hrabal odwiedził Warszawę na początku marca 1968 r., jako członek oficjalnej delegacji czeskich i słowackich pisarzy, z którymi Związek Literatów Polskich miał podpisać porozumienie o "dalszym, pogłębianiu współpracy i wymianie wydawnictw i czasopism oraz uczestniczeniu w różnego rodzaju spotkaniach i konferencjach literackich" - jak donosił "Kurier Polski". Na czele delegacji stał Jan Pilar, tłumacz Brzechwy i Gałczyńskiego, dyrektor czeskiego wydawnictwa, w którym ukazywały się książki Hrabala. I to on zapewne wciągnął pisarza na listę odwiedzających Polskę czeskich literatów. Nie wiemy dokładnie, ile czasu delegacja spędziła w stolicy Polski, ani jaki był program tej wizyty. Hrabal nigdy nie wspominał tej wizyty w Warszawie, nigdy więcej nie odwiedził już też Polski.
Niedawno - 3 lutego - minęło 20 lat od śmierci Hrabala. Jak pisze Kaczorowski w biografii pisarza pt. "Słodka apokalipsa", jego śmierć po dziś dzień budzi pytania i wątpliwości. "To jak w końcu było z tym Hrabalem? Wypadł z okna czy wyskoczył? Wielu ludzi zadawało mi to pytanie, po czym, widząc moją stropioną minę, sami, z dużą pewnością siebie, na nie sobie odpowiadali. Też bym tak chciał, ale nie potrafię. Nie byłem przecież przy nim, gdy kilka minut po czternastej, 3 lutego 1997 r., wychylił się z okna w swoim pokoju na piątym piętrze praskiego szpitala Na Bulovce" - pisze Kaczorowski.
"3 lutego 1997 r. nie było już na tym świecie nikogo, kto byłby dla Hrabala na tyle ważny, by ten chciał dla niego żyć. Może poza kotami" - pisze Kaczorowski. Jego zdaniem z książek Hrabala można garściami czerpać argumenty na poparcie tezy o samobójstwie, zarówno z tekstów pisanych u schyłku życia, jak i tych najwcześniejszych. Bohaterowie Hrabala to istny klub samobójców - giną z własnej ręki lub przynajmniej usiłują się targnąć na własne życie. Stary Hanta ze "Zbyt głośnej samotności" nie chce żyć w nowych czasach, narwany Vladimirek Boudnik z "Czułego barbarzyńcy" dusi się, być może niechcący, elew Pipka - "Pociagi pod specjalnym nadzorem" - karze się za porażkę miłosną...
"Motywy samobójcze w jego utworach to przecież kontrapunkt dla pochwały życia - jak długo pisał, tak długo tylko bawił się myślą o samobójstwie, najpierw swoich bohaterów, potem własnym" - pisze Kaczorowski. Z portretu, który stworzył w "Słodkiej apokalipsie" wyraźnie wyłania się obraz pisarza, który kochał piękne kobiety, picie piwa z przyjaciółmi, był koneserem uroków zwyczajnego życia. Ale też potrafił napisać: „Ileż to razy chciałem wyskoczyć z piątego piętra, z tego mojego mieszkania, gdzie ból mi sprawia każdy pokój” („Zaczarowany flet" 1989).
W ostatnich latach życia Hrabal coraz więcej czasu, zwłaszcza zimą spędzał w szpitalach, miał trudności z chodzeniem. 3 lutego 1997 r. alarm podnieśli inni pacjenci, którzy zobaczyli, że ktoś wypadł z okna na piątym piętrze. Lekarze przyjęli wersję, że Hrabal wychylił się zanadto, karmiąc gołębie, ale przyjaciele pisarza przekonani byli od początku, że sam odebrał sobie życie. Przed śmiercią pożegnał się z bliskimi i uporządkował swoje sprawy.
We wtorek w Mazowieckim Centrum Kultury otwarto wystawę "Magiczny świat Bohumila Hrabala", na której prezentowane są zdjęcia Ladislava Michalka. Fotograf przyjaźnił się z Hrabalem, był stałym bywalcem Grobli Wieczności, jak zwykł Hrabal nazywać tylne skrzydło swojego domu na ulicy Na Hrazi (Na Grobli) w Libni – dzielnicy Pragi. Michalek udokumentował proces stopniowego znikania starych domów Libni, dzielnicy, którą udokumentował także w swoim pisarstwie Hrabal. Na zdjęciach jest świat, którego już nie ma - małe uliczki, restauracyjki, domy, podwórka, pracownie rzemieślnicze. Michalek od lat 70. przyjaźnił się z Hrabalem, bywał nazywany jego "nadwornym fotografem". Wśród zdjęć znajdziemy portrety autora "Pociągów pod specjalnym nadzorem" zrobione w różnych praskich zakamarkach. (PAP)
aszw/ pat/